Napływ funduszy europejskich aktywizuje samorządy. Warto jednak zwrócić uwagę na dobre przygotowanie wniosku, projektu i czas realizacji inwestycji

W tym roku powinny ruszyć inwestycje związane z transformacją energetyczną w samorządach ze względu na uruchamiane atrakcyjne unijne programy dofinansowania dla sektora publicznego – informuje Barbara Brzezińska, menadżer w Zespole Pomocy Publicznej PwC. Szacuje, że do wykorzystania jest kilkadziesiąt miliardów złotych w perspektywie kilku lat.

– Tych programów jest całe mnóstwo. To pierwszy rok z perspektywy finansowej na lata 2021–2027, w którym można przebierać w ofertach, na poziomie zarówno regionalnym, jak i centralnym. W ramach programu Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat i Środowisko, pojawiło się na ten rok kilkanaście pozycji, z czego kilka dotyczy transformacji energetycznej – mówi Barbara Brzezińska.

Są to propozycje z dotacją na poziomie 80–90 proc. Nic dziwnego, że w sytuacji, gdy wymagane jest tylko 10–20 proc. wkładu własnego, samorządowcy wykazują zainteresowanie pozyskaniem finansowania. Wcześniej były dostępne mniej atrakcyjne instrumenty, w ramach których proponowano pożyczki z preferencjami albo częściowym umorzeniem. Dla wielu gmin to za mało, ich kondycja finansowa uniemożliwia prowadzenie inwestycji opartych na takich programach.

– Od dobrych kilku tygodni dostaję zapytania z wielu gmin. Widzę coraz większą aktywność włodarzy i chęć podjęcia działań, które miałyby umożliwić odejście od wszechobecnego węgla – mówi Barbara Brzezińska.

Skuteczność w pozyskiwaniu finansowania jest dużo większa na poziomie regionalnym. Jeśli gmina składa wniosek do urzędu marszałkowskiego, prawdopodobieństwo sukcesu jest spore. Silniejsza konkurencja jest na poziomie krajowym. Tu duże jednostki, które są już wprawione w pozyskiwaniu unijnych pieniędzy, mają przewagę wynikającą z doświadczenia.

– Jestem przekonana, że będzie realizowane wiele projektów. Oferta programów oferujących wsparcie jest na tyle duża i atrakcyjna, że przełoży się to na boom inwestycyjny. Obawy budzą jedynie harmonogramy. Jeśli gminy będą czekać z rozpoczęciem inwestycji na decyzje o przyznaniu finansowania, mogą się pojawić spore opóźnienia. Bo ocena wniosków może trwać nawet kilka miesięcy. Myślę jednak, że wiele gmin podejmie działania przed otrzymaniem oceny wniosku – ocenia Barbara Brzezińska.

Dużo się mówi o potrzebie strategicznego opracowania planów transformacji, ale wiele samorządów takich schematów działania nie wypracowało. Inwestycje są robione z doskoku, a nie według harmonogramu wykazanego w szerszej projekcji. Odwrotnie jest w przypadku przedsiębiorstw. Te mają przygotowane plany, są świadome nieuchronności zmian, wykazują gotowość do podjęcia działań, ale nie mają możliwości pozyskiwania unijnych środków na transformację w takim zakresie.

– Przedsiębiorstwa działają na tym polu dużo sprawniej, nie są im obce tematy ESG, dekarbonizacji, ograniczania śladu węglowego. Biznes wziął sobie do serca to, że trzeba się przystosować do reguł, realizować konkretne zobowiązania. Są przygotowani, ale mają mniej możliwości pozyskania dofinansowania. Z kolei samorządy są mniej przygotowane, ale oferta dla nich jest dużo bogatsza – ocenia Barbara Brzezińska.

Ekspertka szacuje, że nie będzie problemów z wykorzystaniem środków z perspektywy 2021–2027.

– Myślę, że sobie z tym poradzimy. Zawsze w przypadku takich funduszy jest możliwość wykroczenia z awizacją projektów poza ten horyzont. Mamy w rzeczywistości czas mniej więcej do 2030 r. Natomiast KPO, z horyzontem do czerwca 2026 r., jest bardzo zagrożony – ocenia. – W tym punkcie, w którym teraz jesteśmy, czyli w kwietniu 2024 r., większość pieniędzy powinna być już rozdystrybuowana. Tu nie jestem optymistką – zaznacza. ©℗