Amerykańska Rezerwa Federalna obniżyła w środę stopy procentowe. Bardziej niż oczekiwano. O 0,5 pkt proc., do 4,75-5 proc. I to półtora miesiąca przed wyborami prezydenckimi. Następne posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (Federal Open Market Committee, FOMC), który decyduje o poziomie stóp w Ameryce, jest zaplanowane na dzień po wyborach. Nasza Rada Polityki Pieniężnej w zeszłym roku obniżała stopy dwa razy: trochę ponad miesiąc i niespełna dwa tygodnie przed wyborami. Łącznie o 1 pkt proc. do 5,75 proc., poziomu obowiązującego do dziś. Czy Rezerwa Federalna jest upolityczniona jak NBP? Niekoniecznie.
Oczywiście łagodzenie polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych ma wymiar polityczny. Służy pobudzeniu aktywności gospodarczej, a więc jest po myśli urzędującej administracji. Pokazuje wyborcom (którzy sami na ogół czują, że pod tym względem nie jest tak różowo), że nawet jeśli problem inflacji nie został jeszcze całkiem zlikwidowany, to wszystko jest na dobrej drodze. Potanieją kredyty hipoteczne, a skoro tak, to będzie o nie łatwiej. Powinno być łatwiej również o inwestycje i nowe miejsca pracy. Bo bezrobocie najwyraźniej zostało uznane za najistotniejsze, a kondycja rynku pracy może mieć wpływ na wynik wyborów. Jak dotąd nie jest zła (stopa bezrobocia w USA to niewiele ponad 4 proc.), ale prognozy Fed wskazują, że bez cięć stóp bezrobocie będzie rosło.
Druga kwestia jest personalna. Kierujący amerykańskim bankiem centralnym Jerome Powell wszedł do Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej za prezydentury Baracka Obamy. Na prezesa wyznaczył go jednak walczący o powrót do Białego Domu Donald Trump. Powell był w przeszłości zarejestrowanym wyborcą republikańskim. Tyle że to nie jest jego pierwsza kadencja. Drugą dał mu odchodzący prezydent Joe Biden. Gdyby wybory wygrał Trump, to Powell nie mógłby liczyć na trzecią. Kandydat republikanów na lokatora Białego Domu kilka miesięcy temu mówił, że wymieni „politycznego Powella” na kogoś innego (choć przy innej okazji zaprezentował dużo bardziej wyważone stanowisko).
FED a stopy procentowe
Czy to znaczy, że obniżka była politycznie motywowana? Fed jest najważniejszym bankiem centralnym na świecie. Nie zależy mu na tym, żeby wywoływać zamieszanie na rynkach finansowych. Dlatego też jest jednym z najbardziej przewidywalnych banków z rzadko spotykaną przejrzystością w podejmowaniu decyzji. Przewidywalnym do tego stopnia, że co kilka miesięcy (ostatnio właśnie w środę) prezentowane są preferencje poszczególnych członków FOMC co do wysokości stóp na koniec każdego z najbliższych czterech lat oraz „w dalszej perspektywie”. Na ich podstawie można łatwo wywnioskować, że do końca roku USA czekają jeszcze dwie (może trzy) obniżki stóp. Ta wrześniowa była również od dawna zapowiadana w wypowiedziach członków FOMC. Jeśli można było mieć jakieś wątpliwości, to wyłącznie co do jej skali.
W Polsce mechanizmy oddziaływania stóp na gospodarkę są podobne do tych w Ameryce – niższe stopy to niższe raty kredytów i trochę więcej optymizmu. Jeśli chodzi o kwestie personalne, to też można się doszukiwać podobieństw. Prezes wywodzący się ze środowiska politycznego, które akurat tworzyło rząd, starał się mu pomóc (a ze strony obecnie rządzącej opozycji padały zapowiedzi pozbawienia go stanowiska).
U nas raptem kilka tygodni przed obniżką stóp odpowiednik FOMC, czyli Rada Polityki Pieniężnej, oficjalnie zakończył myślenie o ich podwyższaniu. Jako warunek obniżki ustalono spadek inflacji poniżej 10 proc. Dopiero po obniżce, której mało kto się spodziewał, uzasadniano ją w karkołomny sposób, że „w dniu posiedzenia” liczona w skali roku inflacja wynosiła już mniej niż 10 proc. (standardowo inflacja podawana jest w cyklu miesięcznym, trzeba być naprawdę zaawansowanym wiekiem, jak autor tekstu, żeby pamiętać, iż GUS podawał kiedyś zmiany cen żywności dla każdej dekady miesiąca).
Stopy procentowe w Polsce
Środowa obniżka w USA to ruch otwierający cykl łagodzenia polityki pieniężnej. Stany Zjednoczone dołączają tym samym do trendu, który obejmuje prawie cały świat. Prawie, bo na przekór idą banki centralne z dalekowschodniej Azji z Japonią na czele (choć tam główna stopa wynosi obecnie raptem 0,25 proc.) i kraje z problemami takie jak Rosja. No i oczywiście Polska. Nasza RPP może i zaskoczyła obniżkami w ubiegłym roku, ale za to teraz twardo trzyma się polityki „wait and see”. Łagodzenie podejścia jest możliwe – tak analitycy interpretowali wypowiedzi prezesa Adama Glapińskiego z kilku ostatnich tygodni – dopiero w 2026 r. A może już wiosną przyszłego roku? ©Ⓟ
Środowa obniżka w USA to ruch otwierający cykl łagodzenia polityki pieniężnej. Stany Zjednoczone dołączają tym samym do światowego trendu