Środa była długo wyczekiwanym dniem na rynkach finansowych na całym świecie. Amerykańska Rezerwa Federalna (Fed) miała rozpocząć cykl obniżek stóp procentowych. „Miała”, bo posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku, który decyduje o wysokości stóp w Stanach Zjednoczonych, zakończyło się już po zamknięciu tego wydania DGP.

Inwestorzy i analitycy pierwsze cięcie stóp od ponad czterech lat brali jednak za pewnik. Jeśli coś budziło wątpliwości, to skala obniżek. Dominował pogląd, że przedział, w którym utrzymywana jest tzw. stopa funduszy federalnych, zostanie obniżony o 0,25 pkt proc. do 5–5,25 proc. Ostatnio coraz częściej pojawiały się jednak głosy, że możliwe było cięcie stóp nawet o 0,5 pkt proc. Wskazywałoby to, że chociaż Fed ma dwa cele: niską inflację i pełne zatrudnienie, większe znaczenie przywiązuje do tej drugiej sprawy.

Decyzja Fedu ma również kontekst polityczny. Ma miejsce półtora miesiąca przed wyborami prezydenckimi. Większa obniżka stóp jest po myśli Kamali Harris, obecnej wiceprezydent i kandydatki demokratów. Kierujący Rezerwą Federalną Jerome Powell (na zdj.) stał się członkiem Rady Gubernatorów Fedu za prezydentury Baracka Obamy. Na prezesa wyznaczył go republikanin Donald Trump, obecnie walczący o powrót do Białego Domu, ale drugą kadencję dał mu odchodzący prezydent Joe Biden. Wcześniej niż Fed na start obniżek stóp zdecydował się Europejski Bank Centralny. Wzrost gospodarczy w strefie euro to 0,2 proc., podczas gdy USA rosną w tempie 3 proc. ©℗