Wzięcie w masach mają pisowcy, rozgrywający resentymenty lud vs elity. Podobnie ogromny wpływ na ludzi mają rozmiękczeni liberałowie, mamiący lud wizją sukcesu, ale nie zbiorowego, lecz indywidualnego. Nie ma natomiast wzięcia polska lewica.

Zdaniem Moniki Kostery i Kacpra Leśniewicza, autorów tekstów m.in. w DGP, a ostatnio w weekendowej „Rzeczpospolitej”, znaczna część lewicowego aktywu zamknęła się w bańce kulturowej. I na lud patrzy z góry. „Jeżeli wyborca czegoś nie wie albo wyraża się bez szacunku o jakieś dyskryminowanej grupie społecznej, to lewicowcy powinni mieć pomysły na to, jak zapewnić mu edukację i kapitał kulturowy (...) idee, przedmioty i wiedzę, w tym przede wszystkim język i kody porozumiewania się, nabywane w czasie udziału w życiu społecznym”.

Autorzy zastrzegają się, że chcą trafić do „szerokiego grona czytelniczego”, więc pozwolę sobie krótko, bo felietonowo, się wypowiedzieć. Co mam nadzieję, autorkę i autora ucieszy, bo generalnie w Polsce nikt już nie odnosi się do innych głosów niż własny (wyjątek robimy dla szyderstw).

Żyjemy w kulturze bezkarnego budzenia demonicznych postaw ludzkich. Czemu akurat budzą się dzisiaj, w czasach długotrwałej prosperity ekonomicznej i bezprecedensowej wolności, nie wiem. Kostera i Leśniewicz bardzo istotną przyczynę dzisiejszego kuku na muniu widzą w nierównościach niesionych przez współczesny kapitalizm. Tak po marksowsku – skoro wygrywa system oparty na nierówności, to owocem jego zwycięstwa jest kultura wykluczenia słabszych przez wygranych. W konsekwencji, kiedy ktoś z ludu, powiedzmy, rozpocznie gadkę „o pedałach”, to osoby aktywistyczne dają jak najszybciej świadectwo swojej przynależności do „lepszego świata”, takiego w którym kody kulturowe jasno zakreślają, co wolno, a co do cancelu.

Kapitalizm im tak w głowach namieszał? Czy też obłęd ma inne źródło? Gdyby winny był kapitalizm, jak chcą Kostera i Leśniewicz, to wybrnąć z tej sytuacji się nie da. Przecież zwycięski system sformatował już nawet swoich przeciwników, czyli nową lewicę. Ta potrafi, owszem, efektownie walić w kapitalizm w mediach społecznościowych, ale jest niezdolna do nawiązania kontaktu z masami ludzi rozgoryczonych, pogardliwie patrzących na aktyw równie przemądrzały, jak dziedzic, biskup i fabrykant. Woke-lewica to dziecko kapitalizmu, które tacie nie zaszkodzi. ©Ⓟ