Opowiem wam jeden z najkrótszych dowcipów świata: czytałem obiektywny artykuł. Śmieszne? Dziennikarze z pewnością zaśmiewają się do łez. A zupełnie serio – żyjemy w czasach, gdy ze świecą szukać pluralistycznych oraz trzymających równy dystans mediów.

Trafiłem właśnie na ekonomiczny „paper” poświęcony medialnym zagadnieniom. Napisali go Julia Cagé (francuskie Sciences Po), Moritz Hengel (Sciences Po), Nicolas Hervé (francuski Krajowy Instytut Audiowizualny) oraz Camille Urvoy (niemiecki Uniwersytet w Mannheim). Rzecz stanowi próbę ekonometrycznego zmierzenia pluralizmu medialnego. Ekonomiści przedmiotem obserwacji uczynili polityczne „nachylenie” gości najważniejszych programów publicystycznych we francuskim radiu i telewizji na przestrzeni minionych 20 lat. Oczywiście, jest to wyjątkowo trudne do mierzenia, ale trudno. Zawsze warto spróbować.

Z badania wychodzi, że z pluralizmem medialnym we Francji różowo nie jest. A może właśnie jest różowo – jeśli pozostać przy kolorach opisujących preferencje polityczne. Dominują barwy kojarzone z nastawieniem lewicowo-liberalnym: umiarkowana oraz skrajna lewica, liberałowie, zieloni etc. To osób o takich poglądach było w przestrzeni medialnej w minionych dwóch dekadach więcej – w zależności od stacji od 60 proc. do nawet 75 proc. Prawicy oraz skrajnej prawicy miejsca w radiowo-telewizyjnym okienku pozostało odpowiednio mniej. W efekcie mamy w badaniu między 40 a 25 proc. przypadków, gdy gość wywodzi się z tych rewirów politycznego krajobrazu.

Badanie dowodzi czegoś, co w intuicyjny sposób czuje większość z nas: na Zachodzie istnieje od lat wyraźny przechył mediów głównego nurtu w jednym kierunku. I teraz robi się ciekawie. Bo po latach istnienia takiego układu sił sprawy zaczęły mieć już konsekwencje. Wśród nich najważniejszą jest charakterystyczny rodzaj buntu wobec lekko zafałszowanego mainstreamu. Ten bunt przejawia się w odpalaniu projektów medialnych – głównie o profilu prawicowym – które powiadają: „Skoro wy nas tak dyskryminujecie, to «adieu». Zrobimy własne media”. Taka jest geneza projektów medialnych w stylu Fox News w USA czy naszych mediach około pisowskich. We Francji, w Niemczech i innych krajach taki proces też zachodzi.

Odpowiedzią mediów głównego nurtu jest kontratak. Przejawiający się w biciu na alarm, że powstają media serwujące odbiorcom jednostronny obraz rzeczywistości. Trwają nawet podejścia do tego, by tym mediom utrudnić życie drogą państwowych regulacji. Jako partaczom psującym rynek, dobre obyczaje i szerzącym fake newsy. Walka się zaostrza. A żadna ze stron jeńców brać nie zamierza.

Co na to francuscy badacze? Piszą o dwóch wymiarach pluralizmu medialnego. Pierwszy to pluralizm zewnętrzny. Czyli to, ile stacji o różnych profilach ma do wyboru odbiorca. Drugim wymiarem jest pluralizm wewnętrzny. Czyli różnorodność opinii w ramach jednego tytułu, stacji radiowej albo telewizyjnej. Dopiero połączenie jednego z drugim daje nadzieję na pluralizm autentyczny. ©Ⓟ