Ukształtowany zostałem w przekonaniu, że więcej można przemycić wartościowych mniemań w masce błazna niż w masce mędrca – i dziwię się nawet, że dzyń, dzyń dzwoneczków na czapce nęci tak niewielu. Kiedy zaproponuję program dla nowej (?) telewizji publicznej: „Jazda na Tuska!”, to wielu z państwa pomyśli, że żartuję, nawet niesmacznie.

Wszelako byłoby OK, gdyby telewizja publiczna wnikliwie cisnęła premiera. Zwłaszcza że jest to polityk dobrze znany, chętnie dzielący się swoimi refleksjami o innych politykach, ba, zaangażowany w media społecznościowe. Na dodatek polityk kochany przez dużą część polskiego elektoratu i bardzo nielubiany przez także bardzo dużą (wspaniale!).

Ta nielubiąca premiera Polska w popłochu ucieka do Telewizji Republika. Zatem...? Nie ma żadnego powodu, by publicystyczne ciśnięcie urzędującego premiera było chamskim mieleniem jęzorem. Prowadzący program niech warczą na Tuska, ale wtedy, kiedy zaproszony gość jest tuskowcem, bo kiedy akurat ciśnie Ryszard Terlecki, wtedy Tuska się broni. To abecadło. Programy deklarujące się jako jednoznaczne mogą też szukać prawdy. A najważniejsze, by po prostu były czymś, co daje więcej niż gadające głowy.

Zostawiam państwa inteligencji rozstrzygnięcie, czy poniższa scenka jest prawdziwa, czy wyimaginowana.

ONI: No oczywiście, pomysł fajny, prawda. Aliści właśnie nie taki fajny. No, nie wszystko, co dobre, jest dobre, prawda? Teraz, nieprawdaż, szykują się nowe wybory, co najmniej samorządowe i europejskie, a nawet, kto wie, prawda, polskie... jakieś. To teraz nie.

JA: Właśnie dlatego teraz, że idą wybory i Tusk grzeje.

ONI: A mnie np., mówię szczerze, w ogóle by taki program nie zaciekawił. Ja bym się nawet czuł skrępowany, że telewizja – ja się nie boję powiedzieć – publiczna, odrywa premiera od pracy dla kraju. O, co ja bym obejrzał? A np. – rzucam dla przykładu – program „Gospodarz”. Właśnie o premierze. Jak mu tam idzie to trudne rządzenie dla dobra nas wszystkich.

JA: Matko Boska!

ONI: Ja to bym nawet jeszcze dodała taki „Fałszywy gospodarz”. O Dudzie.

JA: I może też o Szydło zróbmy. „Fałszywa Szydło”? Taki obiektywny, profesjonalny.

ONI: Panie Janku, nam też o to chodzi, żeby jazda w publicystyce była, a jakże. Tylko niezbyt szybka. No i nie w jakąś głupią stronę.

PS: Nie no, na wszelki wypadek, spojlerując, wyjaśniam: wyimaginowana. ©Ⓟ