Wybory wygrały trzy nurty polskiego aktywizmu. Pierwszy – ludzie amoku, powtarzający przekaz o dyktaturze gnębiącej naród niczym komuna i tymi samymi, esbeckimi metodami. Drugi – istniejące w Lewicy, PSL i PO rycerstwo żelaznego elektoratu: zawsze głosujemy na naszych. Trzeci – ci, którzy uznali za świętą zasadę, że rozumu nie wygaszamy z powodu rządów PiS, a chcąc odsunięcia PiS, odrzucamy nakaz moralnego wzmożenia w walce z „dyktaturą”.

Nietrudno sobie policzyć, która z tych trzech postaw przyciągnęła w ostatnich dniach przed wyborami najwięcej głosujących, jakże często niezdecydowanych z zasady. Ta, która przez osiem lat nadawała i nadawała, wspierana przez sprzyjające opozycji media, czy ta, która na ostatniej prostej przebiła się (Campus Polska, dzięki!) z produktem deficytowym na rynku idei: kraj po wyborach może być lepszy, a nie tylko „bez PiS”. Jeżeli Donald Tusk nie wyśle Marcinowi Mellerowi kosza biało-czerwonych róż, to powiem wam tylko tyle: na świecie nie ma wdzięczności.

À propos. Gdyby tak na szybko sporządzić katalog zadań hipotetycznego premiera Donalda Tuska, to nie starczyłoby wołowej skóry. Ratować lasy, budować kolej, rozwijać OZE i atom, budować drogi (pod lasami?), nie budować CPK, ratować demokrację, rządzić sprawnie w skłóconym parlamencie, budować porozumienie z Dudą i szykować dla Dudy celę, skleić Polskę ponad podziałami, ale prześladując PiS. Matko, z pośpiechu zapomniałem dodać, że musi zdusić inflację, aby zwiększyć wydatki państwa i zmniejszyć deficyt budżetowy, abyśmy wszyscy otrzymali podwyżki.

Hipotetyczny premier Tusk nie udźwignie nawet 10 proc. nadziei, które wzbudził. I wiecie, co? Nie szkodzi. Oczywiście nie szkodzi takim ludziom jak ja, którzy patrzą na politykę ze sporą dawką realizmu. W sprawie Polski mam wybujałe marzenia – liderujemy Europie sceptycznej wobec egoistycznej polityki Berlina, administrację opieramy na służbie cywilnej, gospodarkę na zasadach wolnego rynku, spółki Skarbu Państwa obsadzamy specami, a nie karierowiczami. Sądy szybkie! Szkoła ciekawa!... Nigdy się te marzenia nie spełnią, w każdym razie nie wszystkie naraz i w pełni. Ani myślę wpadać przez to w przygnębienie, bo w latach 80., kiedy byłem solidaruchem z taką PRL-fobią, że jej intensywności pisofoby mogą tylko zazdrościć, dostałem się w orbitę kolegów z Ruchu Młodej Polski. W 1983 r. środowisko to, zdystansowane wobec romantycznego amoku podziemnej Solidarności, napisało polityczną broszurę „Między Polską naszych pragnień a Polską naszych możliwości”. Jej autorzy powinni dostać jakiegoś Nobla (z chemii?). Główna myśl? Warto mieć marzenia i nie warto ich gasić z powodu braku koniunktury. I dobrze jest pamiętać, że każdy kroczek w dobrą stronę jest cenny, a ewentualne postoje i kompromisy są częścią działania, a nie jego zaprzeczeniem. Marzenia i realizm nie znoszą się, lecz uzupełniają.

Tusk jest człowiekiem, wbrew rządowej (dotychczas) propagandzie, odważnym, śmiałym i pracowitym oraz (tu akurat w zgodzie z rządową propagandą) zawziętym i cynicznym. Idealny kandydat, by uczynić Rzeczpospolitą państwem nieco bliższym Polsce pragnień, choć, no tak, wciąż w ramach możliwości Polski. Zapewne nie zdecyduje się opierać Berlinowi, bo to nie jego bajka, czuję, że raczej odpuści sędziom, którzy ani o milimetr nie zmienią swoich szkodliwych dla wymiaru sprawiedliwości nawyków. Warto mu jednak dać szansę, bo może wykorzysta ogłupienie niemieckich polityków dla dobra Polski i całej Unii, gdy pojawi się – nieoczekiwanie, jak to w polityce – koniunktura. Może znienacka wyśle kuratoria oświaty i wychowania do parku jurajskiego, bo akurat będzie potrzebował pieniędzy dla nauczycieli?

Wśród licznych wyborów, których będzie dokonywał – hipotetycznie – premier Tusk, będzie i ten: do kogo się uśmiechać bardziej? Do ludzi amoku, do żelaznego elektoratu, do ludzi skromnych i światłych jak niżej podpisany? Od razu powiem, że akurat ja i tak w każdej trudnej chwili będę sobie powtarzał: „Między Tuskiem naszych pragnień a Tuskiem naszych możliwości”. Tak jak robiłem to z Morawieckim, Szydło, Kopacz, Millerem, Krzaklewskim... ©Ⓟ