Byliście w Dubaju? Jeśli tak, przeczytajcie reportaż Anny Dudzińskiej. Jeśli nie, to przeczytajcie go tym bardziej.

Największy z emiratów. Trzymilionowe państewko-metropolia. Miejsce, które budzi skrajne emocje. Tak pewnie musiała działać na Europejczyków Ameryka początków XX w. Tak jeszcze niedawno działały na przybyszów Chiny. Zresztą to chyba nieuchronne - w każdym czasie oraz w każdym historycznym momencie pojawiają się miejsca, które przeżywają gwałtowny rozwój w bardzo krótkim czasie. To przeciwieństwo znanego przepisu-anegdoty na piękny angielski trawnik: podlewać niespiesznie przez trzysta lat i gotowe. Tu odwrotnie. W takich miejscach wszystko dzieje się superszybko. Rozwój jest przerażający i przytłaczający. Dubaj jest właśnie jednym z takich miejsc. Miasto drapaczy chmur wyrosłych w ciągu kilkunastu lat na pustynnej ziemi. Przepych i zbytek nowoczesnych hoteli, w których nikt nie mieszka, sąsiaduje z migrantami zarobkowymi pracującymi w nieludzkich warunkach blaszanych hal nagrzewających się do nieznośnych temperatur. Tak, właśnie takie skrajności musiał widzieć Dickens w Londynie w czasach wiktoriańskich. Takie dysonanse zrodziły najlepsze teksty o Ameryce sprzed stu lat albo o Związku Radzieckim czasów stalinowskiej industrializacji.
ikona lupy />
Anna Dudzińska, „Dubaj. Miasto innych ludzi”, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2022 / nieznane
Dubaj wciąż czeka na swoich Dickensów i Steinbecków. Ale teraz dostajemy do ręki reportaż Anny Dudzińskiej. To nie jest opowieść zawodowego obieżyświata. To autorski portret konkretnego miejsca. Pisany z dużą porcją empatii i zrozumienia dla bohaterów. Jest też niezbędny kontekst historyczny i kulturowy, dzięki któremu można więcej z tego wszystkiego zrozumieć. Gdybym mógł coś autorce doradzić, to pewnie właśnie to, by było go jeszcze więcej.
Muszę przyznać, że nie lubię reportaży - choć sądząc po ofercie wydawców, jestem w mniejszości. Irytuje mnie pokutująca w literaturze podróżniczej maniera autorów zabierania ze sobą czytelnika na wyprawę. Zdecydowanie wolę już gotowe i przetworzone produkty. Niekoniecznie muszę wiedzieć, jak autor wszedł w posiadanie prezentowanych w książce przeżyć oraz spostrzeżeń. Książka Dudzińskiej bardzo mi się jednak podoba. Jest dobrze napisana i sporo wyjaśnia. W kategorii „reportaże z końca świata” w niczym nie ustępuje tego typu pozycjom, których tak wiele ostatnio na naszym rynku. Koniec końców wszystko sprowadza się jednak do miejsca. To nie jest kolejny raport z Nowego Jorku, Paryża czy Hawany. Dubaj to wciąż terra incognita. I także za tę pisarską odwagę autorce należą się słowa pochwały i zachęty na przyszłość. Do podejmowania nowych wypraw i dokonywania odkryć. Ku naszej czytelniczej radości.