Popularne, głównie w internetowych komentarzach, podkreślanie „gierkowości” ambitnych wyzwań, które postawiło przed sobą kierownictwo partii i państwa, jest efekciarskim błędem. Edward Gierek próbował zdynamizować realny socjalizm, wybitnie niepodatny na unowocześnianie. Morawiecki i Kaczyński są w położeniu o niebo lepszym. Nie próbują dynamizować mumii faraona – mają do dyspozycji UE oraz Polaków i Polki przyzwyczajonych od 30 lat do dynamicznej modernizacji, a od prawie 20 do wydawania unijnych pieniędzy.

Aby Gierkowi się udało, musiałby porzucić kilka podstawowych założeń komuny, a już zwłaszcza transmisyjny model przywództwa w gospodarce. Partia wymyśla plan dla przemysłu, handlu, usług, szkolnictwa – i nadzoruje wykonanie. W razie (ciągłych) potknięć przemysłu, handlu, usług, szkolnictwa partia (!) dokonuje korekt. Wolny rynek jest chaotyczny w działaniu, jednak ten chaos jest wpisany w jego istnienie. Chaos gospodarki planowej zawsze traktowany był jak, by tak rzec, przypał. I słusznie, bo skoro planowanie, to porządek… Tyle że był to przypał nieusuwalny, potęgujący wrażenie, że socjalizm był brzydkim kaczątkiem, które wyrosło na jeszcze brzydszą kaczkę z zębami.
To prawda, że gierkowski model rządzenia krajem marzy się czasami obecnemu kierownictwu partii i rządu. Kraj bez prywatnych uczelni, fabryk i hurtowni jest o tyle fajniejszy, że wyrzucony z pracy wykładowca czy dyrektor nigdzie na znajdzie pracy (po co było podskakiwać?). Po ośmiu latach dynamicznej modernizacji Polska Ludowa towarzysza Gierka wprowadziła cukier na kartki, budowy stawały, a rodzimy pięknie się zapowiadający przemysł (uwaga!) komputerowy zadławiło państwowe zarządzanie. Nie pomogło, że dziełem tym interesował się osobiście towarzysz gensek, podobnie jak naciski premiera Morawieckiego nie wprowadzą do powszechnego użytku samochodu elektrycznego. I tyle o marzeniach.
Za Gierka świat nam uciekał, za Dobrej Zmiany świat zabiera nas ze sobą. UE niemal na pewno wpadnie za kilka lat w spiralę kłopotów wywołanych wielkimi wydatkami za wirtualne pieniądze. Wpadnie i Polska, ale w dobrym towarzystwie. Jak to mówią: lepiej z bogatym zgubić, niż z mądrym znaleźć. Biedny Gierek nie miał nawet takiego wyboru.