W konflikcie izraelsko-palestyńskim znów leje się krew. Politycy z różnych stron świata wygłaszają akty strzeliste, wzywając do pokoju, a internauci spierają się, kto ponosi odpowiedzialność za jatki, kto jest tu zbrodniarzem, a kto niewinną ofiarą.
W tym konflikcie tak naprawdę nie ma jednego winnego. A ciekawsze i bardziej twórcze od jego poszukiwania na siłę jest wyciągnięcie wniosków z dynamiki zachodzących procesów i ocena ich możliwych konsekwencji.