Wysoka inflacja w ostatnich latach stała się jednym z kluczowych tematów społecznych i gospodarczych – zarówno w Polsce, jak i na świecie. Gwałtowny wzrost cen odczuli wszyscy konsumenci, a jego skutki regularnie trafiają na pierwsze strony gazet. Choć najbardziej oczywistym skutkiem inflacji jest spadek siły nabywczej pieniądza, coraz więcej badań pokazuje, że nie tylko skala wzrostów cen ma znaczenie. Istotna jest również ich częstotliwość.
W okresach wysokiej inflacji ceny nie tylko rosną bardziej – zmieniają się także częściej. Konsument nie ma czasu oswoić się z jedną podwyżką, gdy już pojawia się kolejna. To zjawisko, choć intuicyjnie dostrzegalne, zostało dokładnie przeanalizowane przez Etienne'a Gagnona – ekonomistę amerykańskiej Rezerwy Federalnej. W swoich badaniach wykorzystał on wyjątkowo bogaty zestaw danych z Meksyku, obejmujący ponad 4 mln obserwacji cenowych z lat 1994–2002.
Inflacja pod lupą
Dlaczego właśnie Meksyk? Przypadek tego kraju oferuje szczególnie ciekawy epizod inflacyjny. Prekursorem tamtejszej inflacji był kryzys walutowy, który wybuchł w 1994 r. Przez pewien czas Meksyk utrzymywał sztywny kurs wymiany między swoją walutą – peso – a dolarem amerykańskim. Taki system wymagał jednak interwencji na rynku walutowym za każdym razem, gdy kurs odsuwał się znacząco od docelowego poziomu. Z uwagi na silny odpływ kapitału z Meksyku w tamtym okresie bank centralny musiał kupować znaczące ilości peso za dolary amerykańskie na rynku walutowym, aby utrzymać sztywny kurs wymiany, co prowadziło do znaczącego uszczuplenia rezerw dolarowych tego kraju.
W pewnym momencie system ten był nie do utrzymania i bank centralny zdecydował się porzucić sztywny kurs, co doprowadziło do gwałtownej deprecjacji peso. Jak zauważa autor, 22 grudnia 1994 r. peso straciło w jeden dzień ponad 40 proc. wartości względem dolara amerykańskiego. Efektem była natychmiastowa presja inflacyjna. Roczna inflacja, która w listopadzie wynosiła 6,4 proc., w styczniu wzrosła do 44,3 proc., a już w kwietniu 1995 r. osiągnęła 92 proc. Do poziomu jednocyfrowego powróciła dopiero po pięciu latach.
Taki szok gospodarczy stworzył unikalną okazję do obserwacji, jak ceny zachowują się w warunkach zarówno niskiej, jak i wysokiej inflacji. Gagnon analizował nie tylko wysokość zmian cen, lecz także ich częstotliwość – i to właśnie ta druga okazała się bardziej zaskakująca.
Kiedy ceny rosną
W stabilnym otoczeniu inflacyjnym liczba podwyżek cen jest zbliżona do liczby ich obniżek. Efekt netto to niewielki, ale dodatni wzrost cen, zgodny z umiarkowaną inflacją. Gdy jednak inflacja przyspiesza, proporcje te ulegają zaburzeniu. Liczba podwyżek znacząco rośnie, a obniżki stają się rzadkością. Wysoka inflacja przestaje być wyłącznie wynikiem większych podwyżek – zaczyna być również skutkiem ich znacznie większej liczby.
Oznacza to, że wysoka inflacja nie różni się od niskiej wyłącznie wysokością wzrostów cen. Mechanizm jej działania jest bardziej złożony i dynamiczny. W okresach inflacyjnych niepokój konsumentów potęguje nie tylko skala wzrostów, lecz także ich powtarzalność – niestabilność cen staje się codziennością.
Z punktu widzenia teorii ekonomii ma to istotne konsekwencje. Badania takie jak Gagnona pokazują, że inflacja nie jest zjawiskiem jednorodnym, a modele, które sprawdzają się w warunkach umiarkowanej inflacji, mogą być niewystarczające, gdy presja cenowa rośnie. To dodatkowe wyzwanie zarówno dla decydentów, jak i dla ekonomistów, którzy próbują ją lepiej zrozumieć i skutecznie kontrolować. ©Ⓟ