Nowelizację prawa restrukturyzacyjnego (Dz.U. z 2025 r. poz. 1085) wymusiła na nas dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1023 z 20 czerwca 2019 r., nazywana dyrektywą drugiej szansy. Cel jest taki, żeby pomóc firmom, które znalazły się w kryzysie, i uchronić w ten sposób miejsca pracy.
– Dyrektywa zakłada skrócenie i uproszczenie procesu oddłużeniowego, tak aby uczciwy przedsiębiorca, który popadł w niewypłacalność, miał możliwość uzyskać pełne umorzenie długów w rozsądnym terminie, tj. maksymalnie trzech lat. Celem jest tym samym uniknięcie sytuacji, w której przedsiębiorca przez wiele lat pozostaje w pułapce zadłużenia, bez szansy na nowy start – mówi dr Jarosław Olejarz, radca prawny, licencjonowany doradca restrukturyzacyjny.
Ustawodawca polski, implementując unijne przepisy, daje narzędzia. To, na ile będą one przydatne, zależy od wielu czynników, w tym od przygotowania się przedsiębiorcy dłużnika do tego procesu.
W ratowaniu przedsiębiorstwa liczy się czas
– Kluczowy jest czas. Chodzi o to, by przedsiębiorcy byli sami w stanie dostrzec symptomy pogarszającej się sytuacji. Żeby nie czekali, aż stanie się ona drastycznie zła, a niestety wielu z nich wydaje się, że trudności są przejściowe. Często jednak okazuje się, że nie są. Chodzi o to, by nie zwlekać z działaniem do zajęcia rachunku firmy – mówi dr Jarosław Olejarz.
Stanisław Żemojtel, adwokat, partner w PwC Legal, radzi, aby przedsiębiorcy planujący skorzystać z postępowania restrukturyzacyjnego przede wszystkim zwrócili uwagę na dodatkowe wymogi formalne, które wprowadza nowelizacja.
– Nowa ustawa zawiera wprawdzie pewne usprawnienia, takie jak możliwość zatwierdzenia układu wbrew sprzeciwowi grupy wierzycieli (mechanizm cramdown), objęcie układem wierzytelności zabezpieczonych rzeczowo czy też możliwość dokonywania przez sąd niewielkich zmian w przedłożonym układzie, niemniej nakłada też na uczestników postępowania dodatkowe obowiązki proceduralne oraz kosztowe – mówi mec. Stanisław Żemojtel.
Przede wszystkim, jego zdaniem, przedsiębiorcy muszą przygotować się na to, że został rozszerzony katalog dokumentów dołączanych do wniosku o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego. Nowe przepisy wymagają m.in. dostarczenia szczegółowych informacji dotyczących wpływu otwarcia postępowania na zatrudnienie w przedsiębiorstwie (np. planowanych zwolnień i organizacji pracy w zmniejszonym wymiarze czasu).
– Oznacza to konieczność wcześniejszego zgromadzenia i analizy danych, aby wniosek był kompletny i odpowiadał nowym wymogom. Jednak najistotniejszą zmianą, która niesie ze sobą realne obciążenie dla przedsiębiorców, jest wprowadzenie obowiązku sporządzenia testu zaspokojenia. To kluczowy dokument, który ma stanowić informację dla wierzycieli, czy bardziej opłacalne jest dążenie do zawarcia układu z dłużnikiem, czy też większe zaspokojenie wierzyciel uzyska w przypadku ogłoszenia upadłości – tłumaczy adwokat.
Ekspert dodaje, że choć test zaspokojenia będzie sporządzany przez nadzorcę lub zarządcę, to koszty jego sporządzenia obciążą majątek dłużnika.
Restrukturyzacja - to będzie więcej kosztować
– Jest to kluczowy aspekt, na który przedsiębiorcy muszą być przygotowani. Spod tego obowiązku wyłączeni zostali jedynie mikroprzedsiębiorcy, oznacza to, że pozostali, w szczególności mali, przedsiębiorcy, którzy zazwyczaj i tak znajdują się w trudnej sytuacji finansowej, stając przed koniecznością restrukturyzacji, będą musieli ponieść dodatkowe koszty. W zależności od stopnia skomplikowania sprawy i wielkości przedsiębiorstwa, opłaty za sporządzenie takiego dokumentu mogą wynieść od kilku do kilkunastu, a w bardziej złożonych przypadkach nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jest to znaczące obciążenie, które powinno zostać uwzględnione w planowaniu każdego procesu restrukturyzacyjnego – mówi mec. Stanisław Żemojtel.
Restrukturyzacja kosztuje. Tymczasem firmie, która ma kłopot z płynnością, bardzo trudno pozyskać finansowanie, a bez niego prowadzić działalność w sytuacji aktywnej egzekucji wierzycieli. Brak pieniędzy na restrukturyzację i kontynuowanie działalności jest często powodem jej niepowodzenia i upadku firmy. Dlatego, w ocenie Jarosława Olejarza, przy pełnym zrozumieniu potrzeby zabezpieczenia słusznego interesu wierzycieli w nowelizacji zabrakło nowych rozwiązań, którymi państwo wsparłoby w tym krytycznym momencie firmy. Koncepcja „drugiej szansy” ma się przecież stać dla uczciwych dłużników rzeczywistym instrumentem polityki gospodarczej, umożliwiającym nie tylko restrukturyzację zadłużenia, lecz także utrzymanie przedsiębiorstwa na rynku i zachowanie miejsc pracy.
Restrukturyzacja - ochrona dłużnika odroczona w czasie
– Największe zastrzeżenia budzi brak pełnego mechanizmu natychmiastowej ochrony dłużnika od momentu złożenia wniosku. W Polsce ochrona uruchamia się dopiero z chwilą obwieszczenia w Krajowym Rejestrze Zadłużonych, co rodzi ryzyko utraty majątku w okresie przejściowym. Okres ten może trwać od kilku dni do nawet kilku tygodni, w zależności od obciążenia referatu i kompletności dokumentów. Podobnie – brak przyznania nowemu finansowaniu wyraźnego uprzywilejowania w kolejności zaspokojenia sprawia, że banki i inwestorzy wciąż z rezerwą będą podchodzić do finansowania firm w restrukturyzacji – uważa dr Jarosław Olejarz.
– Należałoby oczekiwać, że ustawodawca pójdzie o krok dalej i zdecyduje się na odważniejsze rozwiązania, przede wszystkim w zakresie zapewnienia pełnej ochrony przed egzekucją już od momentu złożenia wniosku i stworzenia atrakcyjnych ram finansowania pomostowego – dodaje.
Chodzi o dodatkowe narzędzia ułatwiające częściowe umorzenie długu, odroczenie płatności czy udzielenie gwarancji przynajmniej dla tych mniejszych firm. Natomiast zdaniem radcy prawnego dr Łukasza Bernatowicza, wiceprezesa BCC, państwo nie powinno nadmiernie ingerować w zasady obrotu gospodarczego, wspierając wybrane podmioty.
– Wydaje się, że nowelizacja pomoże firmom w trudnej sytuacji, chociażby dzięki temu, że sąd będzie mógł zatwierdzić układ, nawet jeśli nie uzyskał on poparcia wszystkich grup wierzycieli. A z drugiej strony, pamiętano też o interesach wierzycieli – mówi Łukasz Bernatowicz.
Z danych firmy MGBI wynika, że z roku na rok rośnie liczba otwieranych postępowań restrukturyzacyjnych. Nowelizacja powinna ten trend podtrzymać. Kluczowe nie jest jednak otwarcie restrukturyzacji, tylko to, jak się ona kończy. ©℗