Odpowiedzialne za przygotowanie tzw. pierwszego pakietu deregulacyjnego Ministerstwo Rozwoju i Technologii wielokrotnie wskazywało, że do zasad tworzenia prawa dla przedsiębiorców zostanie dopisana nowa reguła „one in, one out”. W ramach konsultacji społecznych tłumaczono ją w ten sposób, że „każdy dodawany obowiązek dla firm będzie wiązał się z koniecznością likwidacji innego obciążenia”.

W uzasadnieniu do projektu ustawy zapisano, że celem zmian w prawie jest „wprowadzenie zasady równoważenia obowiązków administracyjnych do art. 67 prawa przedsiębiorców (nawiązującej do koncepcji realizowanej w wielu krajach europejskich tzw. «one in, one out»). Zasada będzie polegała na tym, by projektując nowe obowiązki administracyjne, projektodawca dążył do zmniejszenia obciążeń administracyjnych wynikających z uregulowań prawnych już obowiązujących w danej dziedzinie”. Miało to doprowadzić do zatrzymania w miejscu licznika zobowiązań nałożonych na przedsiębiorców.

Deregulacja czy dobra wola

W opublikowanej w ubiegłym tygodniu ustawie o zmianie niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowywania prawa gospodarczego (Dz.U. z 2025 r. poz. 769) rzeczywiście znalazł się znowelizowany art. 67. Zobowiązano w nim projektodawców ustaw nakładających nowe obowiązki na przedsiębiorców do tego, by ci m.in. kierowali się zasadami proporcjonalności, adekwatności i równoważenia obowiązków administracyjnych oraz dążyli do równoważnego zmniejszenia innych obciążeń administracyjnych wynikających z uregulowań prawnych obowiązujących w danej dziedzinie. Tyle że jest to typowy przepis deklaratywny, za którym nie idą żadne konkretne obowiązki (np. związane z oceną skutków regulacji), a tym bardziej sankcjami za ich nieprzestrzeganie.

- To swego rodzaju zasada, wytyczna, a nie bardzo konkretne zobowiązanie dla twórców prawa. Mam nadzieję, że ci nie będą jej traktować jak pustego frazesu, tylko rzeczywiście będą się nią kierować. Na to liczymy jako przedstawiciele przedsiębiorców, choć nie spodziewamy się, że dobrze brzmiące hasło „one in, one out” będzie realnym game changerem w procesie stanowienia prawa dla biznesu. To po prostu kolejna reguła, która dołącza do katalogu haseł zawartych w tzw. konstytucji dla biznesu. Najważniejsza będzie praktyka – mówi Krzysztof Kajda, radca prawny, zastępca dyrektor generalnej Konfederacji Lewiatan i szef pionu ekspertyzy.

Nasz rozmówca tłumaczy, że przepis nie przewiduje formalnej kontroli jego przestrzegania. To, czy projektodawcy będą brali go pod uwagę przy tworzeniu nowego prawa, będzie zależało wyłącznie od ich dobrej woli. Pod znakiem zapytania stoją również pozytywne skutki nowelizacji dla biznesu i to, czy zmieni się podejście odpowiedzialnych za projektowanie nowych przepisów ministerialnych urzędników i decydentów.

- Bardzo na tę zmianę podejścia liczymy. Trochę na podobnych zasadach działa wprowadzona właśnie zasada sześciomiesięcznego vacatio legis dla nowego prawa dla przedsiębiorców, którą w licznych przypadkach można będzie wyłączyć. Mimo wszystko, mam nadzieję, że obie te zasady dadzą przedsiębiorcom pewną kartę przetargową do dyskusji z ministerstwami w procesie ucierania się kształtu nowych aktów prawa – wskazuje Krzysztof Kajda.

Deregulacja w praktyce, czyli nieostre pojęcia

Krzysztof Mydlak, radca prawny z działu prawa gospodarczego kancelarii Filipiak Babicz, wyjaśnia, że celem zasady „one in, one out” jest stworzenie przedsiębiorcom bardziej przyjaznego środowiska do rozwoju działalności i nadążanie prawa za realiami rynku. Z tego powodu nasz rozmówca ocenia ten ruch jako krok w dobrą stronę.

- Niemniej treść aktualizowanego artykułu budzi wątpliwość co do jego praktycznego przełożenia na rzeczywistość biznesową. Nie służą temu nieostre pojęcia składające się na zasadę równoważenia obowiązków administracyjnych, o której mowa w nowym art. 67 ustawy, ponadto doświadczenie krajów zachodnich podpowiada, że aktualnie oczekiwaną przez biznes zasadą prawodawczą jest „one in, many out” ze szczególnym naciskiem na usprawnienie prawnych ram działalności prowadzonej w formacie małych i średnich przedsiębiorstw – wskazuje mec. Mydlak.

Według niego praktyczne znaczenie nowego art. 67 prawa przedsiębiorców będzie zależało wyłącznie od elastyczności w jego stosowaniu. Zdaniem naszego rozmówcy projektodawcom powinno towarzyszyć jakościowe, a nie ilościowe podejście do tworzenia nadążającego za potrzebami rynku prawa przedsiębiorców.

Jeden za dwa?

Dużo większym optymistą jest dr hab. Paweł Wajda, prof. Uniwersytetu Warszawskiego i menedżer ds. prawnych Inicjatywy SprawdzaMY, zainicjowanej przez miliardera Rafała Brzoskę. I to mimo tego, że inicjatywa ta proponuje dużo bardziej radykalny obowiązek uchylania dwóch norm w zamian za wprowadzenie jednej.

- Inicjatywa SprawdzaMY – w odpowiedzi na otwartość strony rządowej, by na bieżąco weryfikować postępy prac nie tylko deregulacyjnych, postulowała, by podjąć największy możliwy wysiłek: tj. by każdy nowy akt prawny powodował derogowanie dwóch innych – tj. w istocie tych najstarszych, objętych tzw. desuetudo (już nie stosowanych), nieprzystających do obecnych czasów i realiów. To było nakierowane na poprawę jakości stanowionego i obowiązującego prawa i było istotą deregulacji. Dzięki temu poprawa w stanowieniu prawa miałaby charakter ciągły – mówi

Nasz rozmówca, choć wskazuje, że uchwalona ustawa wprowadza zasadę „jeden za jeden”, zamiast postulowanej przez inicjatywę SprawdzaMY zasady „jeden za dwa”, to zarazem chwali rząd. - Mamy tutaj bowiem do czynienia z nadaniem postulatowi politycznemu wymiaru normatywnego, co będzie wymuszało jego każdorazowe zastosowanie w obrocie prawnym – przekonuje prof. Wajda.

Według niego pełną ocenę praktycznych skutków oddziaływania tego przepisu trzeba jeszcze poczekać. - W praktyce stosowanie tego przepisu będzie to rodziło liczne pytania, jak np. jakie mierniki będą stosowane do badania rzeczonego zrównoważenia, gdzie oczywistym jest to, że nie będzie się to odbywało na zasadzie, że warunkiem koniecznym wprowadzenia do systemu prawa „nowej” normy jest uprzednie lub równoległe derogowanie z systemu prawa „starej” normy – mówi Paweł Wajda.

W jego ocenie art. 67 prawa przedsiębiorców stanowi swego rodzaju „dookreślenie” unijnych i konstytucyjnych zasad proporcjonalności i subsydiarności. To zaś, zdaniem profesora Wajdy, implikuje brak możliwości „omijania” tego rozwiązania i wprowadzania obciążeń administracyjnych z jego naruszeniem. Według niego takie działanie prawodawcy byłoby oczywistym pogwałceniem tej zasady i implikowałoby wystąpienie deliktu konstytucyjnego.

- Można zatem domniemywać, że rozwiązanie z art. 67 zadziała w praktyce obrotu i przełoży się – w długim okresie – na zmniejszenie poziomu i dolegliwości obowiązków administracyjnych. Przepis ten nie powinien być zatem postrzegany jako idea polityczna czy też wręcz pusty frazes, tylko jako norma prawna, która – jak można zasadnie domniemywać – będzie faktycznie prowadzić do zmniejszenia dolegliwości obowiązków administracyjnych – przekonuje prof. Wajda.

Znowelizowany przepis zacznie obowiązywać 13 lipca br.

Etap legislacyjny:

Ustawa opublikowana w Dzienniku Ustaw (Dz.U. z 2025 r. poz. 769)