1 czerwca 2025 r. weszła w życie ustawa z 20 marca o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. z 2025 r. poz. 621). Przewiduje ona utworzenie wykazu przedsiębiorców wykonujących na terytorium Polski działalność gospodarczą o istotnym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Miejsce na tej liście zapewnia specjalne uprawnienia w kolejce po zagranicznych pracowników – gwarantuje absolutne pierwszeństwo w rozpoznawaniu wniosków o zezwolenie dla cudzoziemca na pracę w Polsce.

Firma strategiczna, czyli jaka?

Wykaz, który się właśnie ukazał, wywołał poruszenie.

- Wśród niemal 2,2 tys. przedsiębiorstw są bowiem takie, które nie prowadzą biznesu o istotnym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Za to brakuje przynajmniej części podmiotów, które powinny zostać w nim uwzględnione - zauważa Joanna Torbé-Jacko z Kancelarii Adwokackiej Joanna Torbé-Jacko & Partnerzy, która otrzymuje liczne pytania od firm, co mogą zrobić, by trafić na listę przy najbliższej jej aktualizacji.

Okazuje się, że powodem zamieszania jest furtka stworzona w ustawie.

- Aby znaleźć się na liście, nie trzeba tak naprawdę prowadzić działalności istotnej dla gospodarki. Wystarczy skorzystać ze wsparcia, które przewiduje ustawa z 10 maja 2018 r. o wspieraniu nowych inwestycji – tłumaczy pani mecenas. Takie dofinansowanie może otrzymać każdy, kto przejdzie stosowną procedurę. Wsparcie przysługuje przedsiębiorcom niezależnie od wielkości, czyli mikro, małym, średnim i dużym firmom, z branży przemysłu, nowoczesnych usług dla biznesu (BPO) i usług informatycznych (IT). Dotyczy ono nowych inwestycji obejmujących utworzenie nowego zakładu produkcyjnego oraz reinwestycje.

- To powoduje, że stworzona lista jest raczej zlepkiem różnych przedsiębiorstw, niekoniecznie prowadzących istotną działalność. A to z kolei budzi sprzeciw tych, którzy naprawdę taką działalność prowadzą, a na liście ich nie ma – mówi Joanna Torbé-Jacko.

Przywileje dla początkujących. Przedsiębiorcy rozczarowani

Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan, przyznaje, że nie tego oczekiwali przedsiębiorcy. Dlatego zaplanowali spotkanie, by porozmawiać, jak rozwiązać ten problem.

Lisicki przypomina, że przepis, w oparciu o który powstał wykaz, budził kontrowersje już na etapie projektowania. W pierwotnej wersji dotyczył tylko nowych inwestorów.

- Rozumiano potrzebę wspierania inwestycji, działalności związanych z różnego rodzaju rządowymi projektami czy programami rozwoju albo korzystających ze wsparcia ze środków publicznych. Jednocześnie przedsiębiorcy zwracali uwagę, że takie rozwiązanie dyskryminuje firmy, które już generują corocznie, realne i wysokie przychody do budżetu państwa, zaś faworyzuje tych podejmujących nowe projekty – wyjaśnia Robert Lisicki. Dlatego zaproponowano, by art. 28 brzmiał jak dotychczas, czyli żeby lista powstała w oparciu o potrzeby gospodarki narodowej oraz przedmiot działalności przedsiębiorcy. Zasady zostały poluzowane, ale, jak się okazuje, wylano dziecko z kąpielą. Nowe przepisy zamiast przynosić korzyść, mogą szkodzić wielu firmom w Polsce.

- Wnioski o zezwolenia dla cudzoziemców składane przez podmioty będące rzetelnymi pracodawcami będą rozpatrywane dużo dłużej – tłumaczy Robert Lisicki.

To ma natomiast duże znaczenie dla firm, dla których czas jest istotny przy realizacji inwestycji. Trudno będzie określić, ile zajmie im oczekiwanie na rozpatrzenie wniosku o zezwolenie, co może wiele podmiotów skłonić do rezygnacji z realizacji zaplanowanych projektów. Szczególnie że szykują się zmiany dotyczące zatrudniania Ukraińców. Jeszcze tylko przez dziewięć miesięcy będą oni mogli liczyć na ułatwienia na polskim rynku. MSWiA zapowiedziało bowiem, że wydłuży czas obowiązywania specustawy, ale tylko do 4 marca 2026 r. A to oznacza, że potem Ukraińcy będą musieli znajdować zatrudnienie w oparciu o oświadczenie lub zezwolenie, co dodatkowo wydłuży kolejki do i tak już mało wydajnych urzędów.

Strategia migracyjna, której nie ma

- Na razie nie ma problemu. Popyt na pracę podąża za podażą. Robotyzacja i cyfryzacja postępują, co pozwala walczyć z deficytem na rynku pracy. Podobnie jak rosnąca liczba ofert ze strony pracowników z Polski – mówi Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service. Jak podał GUS, na koniec I kw. 2025 r. było 101 tys. wolnych miejsc pracy. To o 10 tys. więcej niż na koniec 2024 r., ale o 11 tys. mniej niż w tym samym czasie przed rokiem. Jednak problem zaostrzy się, jeśli nadejdzie spodziewane ożywienie gospodarcze, gdy zamówienia ruszą pełną parą. To pociągnie za sobą większe zapotrzebowanie na siłę roboczą.

- Potrzeba nam strategii migracyjnej z prawdziwego zdarzenia, opracowanej w oparciu o faktyczne braki kadrowe – mówi Krzysztof Inglot.

Według Michała Podulskiego, wiceprezesa Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, nowa lista działa na rzecz ograniczenia zdrowej konkurencji gospodarczej.

Joanna Torbé-Jacko zwraca też uwagę na jeszcze jedną rzecz. Ustawa przewiduje, że pierwszeństwo w wydawaniu zezwoleń na pracę obowiązuje przez okres korzystania ze wsparcia. To z kolei oznacza, że z końcem korzystania ze wsparcia podmiot będzie z takiej listy usuwany, co tym bardziej potwierdza, że nie ma ona wiele wspólnego z prowadzeniem działalności istotnej dla gospodarki.

- Podmiot usuwany z listy nie zmienia bowiem branży, a jedynie przestaje korzystać z dofinansowania. Tym nieprzemyślanym rozwiązaniem na deficytowym rynku pracy uprzywilejowano zlepek przypadkowych podmiotów - mówi Joanna Torbé-Jacko.

Konfederacja Lewiatan przypomina, że od lat postuluje o umożliwienie uzyskania przez pracodawcę statusu pracodawcy upoważnionego, który uprawniałby do szybszej ścieżki obsługi w zakresie przyznawania prawa do legalnego pobytu i pracy zatrudnianych osób z krajów trzecich. Według niego weryfikacja przed uzyskaniem statusu powinna być jednak oparta na kryteriach dotyczących niekaralności, stabilności podmiotu na rynku pracy, wiarygodności w zakresie zatrudnienia.