W precedensowym wyroku TSUE orzekł,
że firma może bezpośrednio wobec organizacji zbiorowego zarządzania powołać się na niezgodność przepisów krajowych z regulacjami UE i odmówić odprowadzania opłat.

W praktyce wyrok oznacza, że jeśli przepisy krajowe dotyczące opłaty reprograficznej są niezgodne z unijnymi, to przedsiębiorcy odprowadzający te opłaty mogą przestać je uiszczać. Tak właśnie wydarzyło się w Belgii, gdzie dystrybutor kserokopiarek i skanerów w 2015 r. przestał płacić Reprobelowi – tamtejszej spółce zajmującej się reprezentowaniem twórców. Uznał bowiem, że krajowe przepisy są niezgodne z unijnymi, gdyż przewidują zryczałtowaną rekompensatę, która nie odpowiada rzeczywistym stratom twórców z tytułu dozwolonego użytku osobistego. A to, jak wynika z wcześniejszego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jest niezgodne z regulacjami unijnymi. Opłata reprograficzna ma bowiem równoważyć straty spowodowane tym, że prawo umożliwia kopiowanie książek, filmów, muzyki czy innych utworów na własny użytek.

Sprzedawca kserokopiarek zaczął znów wnosić opłatę reprograficzną, ale dopiero po zmianie belgijskiego prawa w 2017 r. Belgijski sąd, przed którym Reprobel domaga się zapłaty za okres przerwy, postanowił zadać pytania prejudycjalne TSUE. Ten zaś w niedawnym wyroku uznał, że dystrybutor sprzętu kserograficznego miał prawo powołać się na niezgodność belgijskiego prawa z przepisami unijnymi wprost wobec organizacji zbiorowego zarządzania, a w konsekwencji przestać płacić.

– Orzeczenie ma duży potencjał, aby zmienić praktykę pobierania opłat za kopiowanie na użytek prywatny (tzw. copyright levies) w wielu krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce – komentuje Tomasz Zalewski, radca prawny i partner w kancelarii Bird & Bird.

– Importerzy lub producenci urządzeń mogliby odmówić płacenia opłaty reprograficznej w Polsce z powołaniem na ten wyrok, jeśli np. dowiedliby, że nie została zachowana równowaga interesów między nimi a twórcami – nie ma chociażby mechanizmu zwrotu, opłaty nie oblicza się w oparciu o kryterium szkody – dodaje Janusz Piotr Kolczyński, partner zarządzający w kancelarii C.R.O.P.A. i arbiter komisji prawa autorskiego w latach 2019–2024.

Niezgodne z prawem UE

Kluczowe było ustalenie, czy firma może powołać się przed sądem na niezgodność regulacji krajowych z prawem unijnym wobec podmiotu, któremu państwo powierzyło pobór opłaty reprograficznej, czyli w belgijskiej sprawie – Reprobelu. TSUE uznał, że tak. To właśnie Reprobelowi powierzono szczególne uprawnienia, w tym prawo do żądania opłat od sprzedawanych urządzeń.

„Nie ma przy tym znaczenia podnoszona przez Reprobel i rząd belgijski okoliczność, że to nie ten podmiot, lecz organy władzy publicznej ustalają wysokość omawianego wynagrodzenia. Wykonywanie zadań w interesie publicznym nie oznacza bowiem, że podmiot, który wykonuje te zadania, sam określa wszystkie ich aspekty lub że uprawnienia, którymi dysponuje w tym celu, powinny mieć charakter dyskrecjonalny” – podkreślił TSUE.

Zdaniem zapytanych przez DGP prawników spostrzeżenia te można w pełni odnieść do polskich organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, takich jak Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, KOPIPOL czy Stowarzyszenie Filmowców Polskich (SFP).

– Polskie organizacje zbiorowego zarządzania spełniają warunki wskazane w wyroku: zostały bowiem wyznaczone w przepisach do poboru opłat, mają szczególne uprawnienia (np. prawo do żądania informacji) i podlegają nadzorowi państwa – wylicza Tomasz Zalewski.

Aby firma mogła zakwestionować opłaty reprograficzne, musiałaby oczywiście wykazać niezgodność polskiego prawa, które je reguluje, z przepisami unijnymi. Nasi rozmówcy uważają, że i ten warunek jest spełniony.

– W polskich przepisach nie ma np. mechanizmu zwrotu nadpłaty, a opłaty nie oblicza się na podstawie kryterium szkody. OZZ próbują także inkasować opłatę za samo zapoznawanie się z utworem za pośrednictwem urządzenia, bez związku z kopiowaniem – mówi Janusz Piotr Kolczyński.

Mecenas Zalewski też nie ma wątpliwości, że polskie przepisy o opłatach za kopiowanie na użytek prywatny są sprzeczne z prawem unijnym.

– Na przykład pozwalają na pobieranie opłat od urządzeń i nośników, które nie są wykorzystywane do celów prywatnych, takich jak urządzenia sprzedawane do sądów czy banków. Co więcej, nie ma procedury zwrotu nienależnie pobranych opłat – wskazuje. Chodzi tu o znany od lat problem – jeśli kserokopiarka czy dyski komputerowe są używane w urzędach, bankach czy sądach, to nie powinna ich obejmować opłata, która z założenia ma rekompensować straty twórców wynikające z dozwolonego użytku. We wskazanych instytucjach urządzenia te nie służą do kopiowania utworów na użytek własny.

Twórcy walczą o więcej

Zapytane przez DGP stowarzyszenie KOPIPOL przekonuje, że najnowszy wyrok TSUE nie daje w Polsce podstaw do kwestionowania obowiązku odprowadzania opłaty reprograficznej, choć jednocześnie przyznaje, że spodziewa się takich prób na podstawie przedstawionego orzeczenia.

„W konsekwencji możemy spodziewać się wzmożonej ilości postępowań sądowych, w ramach których jednostki obowiązane będą usiłowały kwestionować pobór opłat reprograficznych – co oczywiście może mieć negatywny wpływ na funkcjonowanie i pobór opłat przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi. Należy jednak zauważyć, że orzecznictwo polskich sądów (w tym Sądu Najwyższego) stoi na stanowisku, iż polskie regulacje przewidujące godziwą rekompensatę nie są sprzeczne z przepisami prawa Unii, wobec czego kwestia ta wydaje się jednoznacznie przesądzona” – czytamy w stanowisku stowarzyszenia KOPIPOL przekazanym przez jego rzecznik prasową, dr Agnieszkę Kowalską -Lasek. Wskazuje ona m.in. na wyrok Sądu Najwyższego z 14 lutego 2024 r. (sygn. akt II CSKP 1538/22), w którym uznano, że przepis art. 20 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2509 ze zm.) jest zgodny z art. 5 ust. 2 lit. b dyrektywy 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.

Stowarzyszenie ZAiKS uważa, że krajowe regulacje nie są zgodne z unijnymi, ale dlatego, że są krzywdzące dla twórców.

– Przede wszystkim jest to system, który nie zapewnia godziwej rekompensaty twórcom poszkodowanym w wyniku zastosowania tego wyjątku. Wysokość opłat inkasowanych z tego tytułu jest dramatycznie niska w porównaniu nie tylko z największymi państwami unijnymi, ale nawet z takimi państwami jak Węgry czy Austria, w których, przy czterokrotnie niższej populacji, odpowiedniki ZAiKS pobierają dla uprawnionych z tytułu opłat od czystych nośników i urządzeń do prywatnego kopiowania odpowiednio siedmiokrotnie i pięciokrotnie wyższe kwoty. Jest to podstawowy zarzut, który należy postawić polskiemu systemowi, i rzeczywisty problem w naszych realiach – przekonuje Anna Klimczak, rzecznik prasowa ZAiKS.

Organizacje skupiające twórców od lat zabiegają o to, żeby opłaty reprograficzne były pobierane od urządzeń takich jak smartfony czy laptopy. Poprzedni rząd przynajmniej częściowo próbował zrealizować te postulaty, ale ostatecznie wycofał się z tego pomysłu. Obecne Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w odpowiedzi na pytanie DGP informuje, że nie prowadzi prac legislacyjnych w tym zakresie. Tymczasem Stowarzyszenie Filmowców Polskich w ubiegłym roku pozwało Skarb Państwa o 416 mln zł odszkodowania za brak przepisów zapewniających godziwą rekompensatę twórcom. ©℗

ikona lupy />
Opłata reprograficzna od 1 proc. do 3 proc. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo