Organizowane w mediach społecznościowych konkursy i loterie są jednym z częściej wykorzystywanych sposobów na rozszerzenie zasięgów i zwiększenie rozpoznawalności internetowego twórcy wśród odbiorców. Po tę formę promocji sięgają zwłaszcza początkujący influencerzy, którzy na podstawie kilku banalnych zasad organizują internetowe zabawy. Najczęściej, by przystąpić do „konkursu”, trzeba jedynie polubić „post konkursowy” danego influencera, skomentować go lub udostępnić w swoim własnym profilu. Następnie organizator „konkursu” spośród osób, które spełniły te warunki, losuje jednego bądź kilku zwycięzców. Kłopot w tym, że – jak wskazują prawnicy – ta metoda wyłaniania wygrywającego wypełnia definicję loterii, do której organizacji jest potrzebne zezwolenie, zgłoszenie lub koncesja.
Konkurs a loteria
Problem loterii wypłynął ostatnio w związku ze sprawą znanego youtubera występującego w mediach społecznościowych pod pseudonimem Budda. Niecały miesiąc temu Sąd Okręgowy w Szczecinie zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Jednym z powodów zatrzymania ,,Buddy” miały być nieprawidłowości związane z organizowaniem loterii. „Prokurator zachodniopomorskiego pionu PZPK przedstawił Kamilowi L. („Budda” – red.) oraz dziewięciu innym osobom zarzuty dotyczące kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było popełnienie przestępstw karno-skarbowych związanych z organizowaniem uczestnictwa w grach losowych, wystawianie nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT oraz pranie brudnych pieniędzy” – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej z 15 października.
– W sprawie „Buddy” organizująca loterię spółka miała zezwolenia na prowadzenie loterii wydane przez właściwych dyrektorów izb administracji skarbowej. Do wniosku o uzyskanie tego rodzaju zezwoleń za każdym razem dołączano m.in. regulamin loterii, gwarancje bankowe oraz wiele innych niezbędnych dokumentów. Wszystkie formalności zostały więc dopełnione. Możemy domniemywać, że nagłe działania ze strony prokuratury opierają się na założeniu, że nasz klient działał poza granicami zezwolenia. Należy jednak wyraźnie podkreślić, że tego rodzaju podejrzenie jest niezasadne – mówi pełnomocnik spółki Julia Karcz, radca prawny z kancelarii LITIGATO Pławiak Prokurat Karcz.
O ile spółka organizująca loterie firmowane wizerunkiem „Buddy”, jak zapewnia DGP jej pełnomocnik, miała stosowne zezwolenie, o tyle wiele osób działających w mediach społecznościowych nie zawraca sobie głowy formalnościami. Instagram czy Facebook są pełne wpisów przeważnie mniej rozpoznawalnych influencerów, którzy namawiają swoich obserwatorów do przystąpienia do wirtualnej zabawy. Internetowi twórcy ogłaszają swoje „konkursy” jako tzw. rozdania, w ramach których rozlosowują np. gadżety elektroniczne wśród swoich obserwatorów.
– W praktyce obserwuję, że twórcy internetowi, influencerzy i agencje marketingowe często nie zdają sobie sprawy, że organizowane przez nich „konkursy” w rzeczywistości bywają loteriami, co wiąże się z dodatkowymi wymaganiami prawnymi – mówi Agnieszka Nadolna, radca prawny w praktyce ochrony wizerunku i IP w ramach działu prawa gospodarczego w kancelarii Filipiak Babicz.
Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że konkurs i loteria to dwa różne pojęcia, które nakładają na organizatorów zupełnie inne obowiązki. W konkursie wygrana zależy od wykonania zadania konkursowego – im lepiej spełnione warunki regulaminu, tym większa szansa na sukces. W loterii natomiast o wygranej decyduje przypadek, a uczestnicy nie mają na nią wpływu.
Przypadkowa wygrana
– To właśnie losowość jest kluczową różnicą i sprawia, że loterie podlegają rygorystycznym przepisom ustawy o grach hazardowych (Dz.U. z 2023 r. poz. 227 ze zm.). Organizacja każdej loterii wymaga uzyskania zezwolenia, koncesji lub zgłoszenia. Nie ma znaczenia wartość nagród, nawet losowanie pięciu jabłek wymaga spełnienia formalności – tłumaczy Agnieszka Nadolna.
Jej spostrzeżenia na temat działalności influencerów podziela Michał Czarnuch, adwokat oraz partner w departamencie korporacyjnym kancelarii Rymarz Zdort Maruta, który także wskazuje, że wiele działań podejmowanych przed influencerów na portalach społecznościowych ma charakter loterii, podczas gdy są one ogłaszane jako „konkursy”.
– Podejrzewam, że z powodu masowego charakteru tego zjawiska oraz stosunkowo niewielkiej wartości oferowanych nagród temu procederowi nie przyglądają się zazwyczaj organy nadzoru – mówi Michał Czarnuch.
Nasz rozmówca zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt tego zjawiska. Okazuje się bowiem, że prawidłowo zorganizowany konkurs nie może zawierać żadnego elementu przypadkowości na którymkolwiek ze swoich etapów.
– Nawet jeśli w „konkursie” występowało konkursowe zadanie, ale ci, którzy wywiązali się z niego prawidłowo, zostali następnie poddani losowaniu zwycięzcy, to również wtedy mamy do czynienia z loterią. Innymi słowy, jeśli na którymkolwiek etapie o wyłonieniu wygrywającego decyduje przypadek, to należy uzyskać zezwolenie na prowadzenie loterii. Jego brak może skutkować odpowiedzialnością karnoskarbową – ostrzega Michał Czarnuch.
W tę pułapkę wpada znacznie większe grono organizatorów rzekomych konkursów niż tylko influencerzy. Również niektóre firmy lub instytucje wybierają model „konkursu”, a spośród osób, które udzieliły prawidłowej odpowiedzi na pytanie, zostaje następnie wylosowany zwycięzca. Takie działanie jest sprzeczne z przepisami.
– Za przeprowadzenie loterii z naruszeniem ustawy o grach hazardowych grożą administracyjne kary pieniężne oraz odpowiedzialność karnoskarbowa – nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Choć pewne praktyki są powszechne w internecie, nie oznacza to, że są one legalne i zwalniają organizatorów loterii z odpowiedzialności – konkluduje Agnieszka Nadolna.
Poprosiliśmy Krajową Administrację Skarbową o przesłanie danych obrazujących to zjawisko, jednak do czasu zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi. ©℗