Rada UE zatwierdziła we wtorek zmiany w obowiązującej od ponad 30 lat dyrektywie 91/271/EWG dotyczącej oczyszczania ścieków komunalnych. Stosunkowo łagodne dziś normy środowiskowe już wkrótce zastąpią znacznie bardziej wyśrubowane. Gminne zakłady wodno-kanalizacyjne działające w ośrodkach liczących powyżej 150 tys. mieszkańców zostaną zobligowane do przeprowadzania tzw. oczyszczania trzeciorzędowego (usuwanie ze ścieków azotu i fosforu) oraz oczyszczania czwartorzędowego (usuwanie mikrozanieczyszczeń).

Do kosztów oczyszczania czwartorzędowego dorzucą się producenci leków i kosmetyków (w ramach rozszerzonej odpowiedzialności producenta - ROP). To właśnie oni, zdaniem Komisji Europejskiej (KE), odpowiadają za zanieczyszczanie środowiska naturalnego niebezpiecznymi związkami chemicznymi. ,,Poza niektórymi podmiotami gospodarczymi (należącymi do przemysłu chemicznego i farmaceutycznego) wszystkie zainteresowane strony, w tym przedsiębiorstwa prowadzące działalność związaną z gospodarką wodną, poparły wymóg usuwania mikrozanieczyszczeń. Większość zainteresowanych stron podkreślała również (…) potrzebę skuteczniejszego stosowania zasady «zanieczyszczający płaci» poprzez obarczenie producenta odpowiedzialnością finansową” – czytamy w dokumencie podsumowującym konsultacje na temat nowej wersji dyrektywy.

Przy sprzeciwie Polski

Zupełnie inaczej widzą to jednak producenci leków, którzy uznają nowe obowiązki za cios w branżę, która od lat wspiera walkę z zanieczyszczeniem wód i starannie oczyszcza ścieki pochodzące z zakładów produkujących medykamenty.

- Nowy, przegłosowany właśnie system oczyszczania ścieków komunalnych jest skrajnie nieuczciwy. Dlaczego obowiązkiem jego finansowania są objęte tylko dwie branże, tzn. kosmetyczna i farmaceutyczna? Czy np. wskazana przez UE jako niebezpieczna dla zdrowia kofeina nie występuje też w innych produktach, masowo trafiających do ścieków? – pyta Grzegorz Rychwalski, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowych Producentów Leków.

Nasz rozmówca podkreśla, że uchwalone właśnie prawo opiera się na błędnych założeniach i wyliczeniach. Według niego szacunki KE dotyczące kosztów wdrożenia tych przepisów wynoszące 1,2 mld euro rocznie dla branży farmaceutycznej są znacznie niższe od danych branżowych organizacji narodowych, krajowych organów regulacyjnych i europejskiego przemysłu wodnego. Niemiecka Agencja Ochrony Środowiska szacuje, że całkowite koszty w UE mogą osiągnąć 11,3 mld euro (25 euro na mieszkańca), a dla Polski to ponad 600 mln zł rocznie.

- Ostatnio wiele mówi się o bezpieczeństwie lekowym i potrzebie ściągania produkcji API (substancji czynnych niezbędnych do wytwarzania leków) do Europy oraz zwiększania produkcji leków. Kto jednak zdecyduje się na taki krok, skoro już dziś niekonkurencyjna względem Azji produkcja w UE będzie jeszcze mniej opłacalna? Taka regulacja oddala nas od bezpieczeństwa lekowego – kwituje Grzegorz Rychwalski.

Natomiast dr inż. Anna Oborska, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Przemysłu Kosmetycznego i Detergentowego, wskazuje, że choć jej branża popiera ogólne cele dyrektywy, to już sam sposób, w jaki przygotowano założenia systemu ROP budzi ogromny sprzeciw. ,,Taki system, obciążający wyłącznie sektor kosmetyczny i farmaceutyczny, będzie nieefektywny i niesprawiedliwy. System ROP spełniający swoje cele powinien opierać się na prawidłowo wdrożonej zasadzie „zanieczyszczający płaci”, zobowiązując przedsiębiorców do opłat za konkretne substancje, które dotychczas nie są skutecznie usuwane i które realnie stanowią problem w oczyszczalniach” – czytamy w nadesłanym do nas oświadczeniu.

- Przemysł kosmetyczny nie jest głównym emitentem zanieczyszczeń. Badanie przeprowadzone przez Wspólne Centrum Badawcze KE dowiodło, że kosmetyki stanowią jedynie ok. 1 proc. całkowitego ładunku toksycznego w ściekach. Tym samym dyrektywa wymaga od sektora kosmetycznego ponoszenia znacznie wyższych opłat, niż wynika to z faktycznego udziału w generowaniu emisji. Zwracam też uwagę, że obecnie zdecydowana większość składników produktów kosmetycznych jest już efektywnie usuwana z wód ściekowych - mówi dr inż. Justyna Żerańska, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.

Obawy branży kosmetycznej i farmaceutycznej podzielił przedstawiciel polskiego rządu w Radzie UE, który jako jedyny obok Węgier głosował przeciwko przyjęciu dyrektywy (Estonia wstrzymała się od głosu, pozostałe państwa wyraziły poparcie).

Zagrożenie dla środowiska

Występowanie w środowisku naturalnym pochodzących z leków związków chemicznych od lat budzi zaniepokojenie wśród naukowców. ,,W całej UE stwierdzono obecność pozostałości kilku substancji farmaceutycznych w wodach powierzchniowych i gruntowych, glebach oraz tkankach zwierzęcych, przy czym ich stężenia różniły się w zależności od substancji oraz charakteru i bliskości ich źródeł. Powszechnie występują niektóre środki przeciwbólowe, przeciwdrobnoustrojowe, antydepresyjne, antykoncepcyjne i przeciwpasożytnicze. Stwierdzono również śladowe ilości niektórych substancji farmaceutycznych w wodzie pitnej” – tak wynika z analiz zamieszczonych w komunikacie KE z marca 2019 r. pt. ,, Strategiczne podejście Unii Europejskiej do substancji farmaceutycznych w środowisku”.

Praktyczną konsekwencją takiego stanu jest choćby ryzyko mutacji w organizmach zwierząt. ,,Przykładowo narażenie samców ryb na takie stężenia głównego składnika tabletek antykoncepcyjnych może powodować pojawienie się u nich cech żeńskich wskutek działania na układ hormonalny, a to ma natomiast wpływ na zdolności reprodukcyjne populacji” – czytamy w komunikacie KE z 2019 r. Jak dotąd nie stwierdzono natomiast bezpośredniego związku między obecnymi w środowisku mikrocząsteczkami leków a zdrowiem ludzi.

- Wiele sektorów ponosi lub będzie ponosić odpowiedzialność z tytułu ROP, dlaczego branże farmaceutyczna i kosmetyczna miałyby być z niej wyłączone? Nikt nie lubi dodatkowych kosztów, ale w tym przypadku istotny jest powód stojący za tymi regulacjami. Wiele badań dowodzi tego, że czynne związki chemiczne obecne w lekach trafiają do wód gruntowych i wody pitnej. Stanowi to poważne zagrożenie nie tylko dla zwierząt i środowiska naturalnego, lecz także ludzi, ponieważ bakterie znajdujące się w wodzie uodparniają się na działanie antybiotyków – mówi dr Dorota Napierska z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.

-Jeśli dziś nie wdrożymy skutecznego oczyszczania ścieków z pozostałości leków i kosmetyków, to za kilkanaście lat będzie to problem nie tylko środowiskowy, lecz także zdrowotny – dodaje.