Tylko walne zgromadzenie spółdzielni mogłoby powoływać jej zarząd, i to na określony z góry czas. Nad takimi zmianami w prawie pracuje resort rozwoju

Zapowiedź tych rewolucyjnych zmian padła w odpowiedzi na interpelację posła Krzysztofa Szczuckiego (PiS), który zapytał ministra rozwoju i technologii, kiedy zostaną wprowadzone zmiany w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 558 ze zm.) i prawie spółdzielczym (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 593 ze zm.) uwzględniające orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, ale także wzmacniające pozycję prawną członków spółdzielni mieszkaniowych wobec zarządów. Spółdzielcy walczą o to od lat.

– Jestem zwykłym mieszkańcem. Obserwuję, co się dzieje w spółdzielniach. Pełnomocnictwa udzielane są tuż przed walnym zgromadzeniem, na tzw. słupy, i nikt ich nie weryfikuje. Jest też problem z dostępem do dokumentów, co utrudnia członkom spółdzielni kontrolę finansów – mówił jeden z nich, Dawid Bielak, podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. spółdzielczości mieszkaniowej.

– Uchwały na walnych są podejmowane przez jeden, dwa, trzy procent członków spółdzielni czy pełnomocników, którzy są grupą trzymającą władzę, powiązaną pracowniczo bądź w inny sposób ze spółdzielnią. Sposób organizacji walnych zniechęca ludzi do udziału w nich, a zarządom ułatwia działanie, bo większość na walnym stanowią ich stronnicy. Członkowie spółdzielni mogą się skarżyć do Ministerstwa Rozwoju. Ma ono uprawnienia do dokonywania oceny zgodności z prawem i gospodarności działalności spółdzielni, ale z niego nie korzysta – skarżył się na tym samym posiedzeniu Andrzej Cieślikowski ze Stowarzyszenia Spółdzielców Solidarni.

Poprzednia ekipa rządowa przygotowała projekt nowelizacji prawa spółdzielczego, ale utknął on na etapie uzgodnień międzyresortowych. Teraz MRiT wraca do tematu.

Resort rozważa wprowadzenie możliwości wyboru

„Aktualnie w ministerstwie trwa analiza zmian, jakie należy wprowadzić w obszarze spółdzielczości mieszkaniowej. (…) Rozważane jest też wprowadzenie kadencyjności członków zarządu, jak również powierzenie wyboru tego organu walnemu zgromadzeniu, tj. samym członkom” – pisze w odpowiedzi na interpelację posła Szczuckiego Jacek Tomczak, wiceminister rozwoju. I dodaje, że zasadnym wydaje się też powiększenie katalogu dokumentów, do których mieszkańcy uzyskują dostęp, oraz wprowadzenie zasady, że spółdzielnia mieszkaniowa ma obowiązek prowadzenia strony internetowej, o ile członkowie z tego nie zrezygnują. Resort rozważa też wprowadzenie możliwości wyboru przez walne zgromadzenie związku rewizyjnego, który przeprowadzi lustrację spółdzielni.

„Wydaje się, że dzięki takim zmianom spółdzielcy uzyskają realny wpływ na skład osobowy organów spółdzielni, jak również będą mogli uzyskać wszelkie informacje dotyczące ich lokali oraz mienia spółdzielczego, za których utrzymanie wnoszą comiesięczne opłaty” – podsumowuje minister Tomczak i dodaje, że kompleksowe rozwiązania ma opracować parlamentarny zespół ds. spółdzielczości mieszkaniowej, w którego pracach biorą udział Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwo Sprawiedliwości.

Plaga fałszowanych pełnomocnictw

Przewodniczący zespołu parlamentarnego, poseł Kamil Wnuk (Polska 2050), deklaruje współpracę z resortem, ale za najpoważniejszy problem, którego rozwiązanie może dać mieszkańcom realny wpływ na zarządzanie spółdzielniami, uznaje nadużywanie instytucji pełnomocnictw.

– Mamy dziś do czynienia z sytuacjami, w których osoby, kierując się swoim, a nie spółdzielców interesem, przekonują ich do udzielenia pełnomocnictw, czasem nawet za nie płacąc, by doprowadzić do podejmowania na walnych zgromadzeniach korzystnych dla siebie decyzji. Na przykład osoba prowadząca firmę wykonawczą pozyskuje takie pełnomocnictwa, następnie przysyła na walne swoich pracowników, którzy zdarza się, że nawet nie znają polskiego, ale głosują tak, jak ich mocodawca przykazał. Dochodzi w ten sposób do przejmowania spółdzielni, a zmiana prawa polegająca na wprowadzeniu wyborów zarządu przez walne czy wprowadzeniu kadencyjności nic tu nie zmieni – uważa poseł Kamil Wnuk, zapowiadając zmianę przepisów, która ukróci tę patologię. Jego zdaniem realny wpływ spółdzielców zwiększyłaby też możliwość głosowania przez internet.

Do decydowania o spółdzielni wystarczy statut?

Jerzy Jankowski, prezes zarządu Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP, zapowiedzi MRiT przyjmuje z przykrością.

– Jeżeli to prawda, to jest to kopia pomysłów poprzedniego rządu PiS, które miały na celu demontaż polskiej spółdzielczości oraz pozbawienie członków ich majątku – ocenia.

Prezes Jankowski uważa, że prawo członków do decydowania o losach spółdzielni powinno wynikać ze statutu. Tam można zapisać, kto ma wybierać zarząd, czy nawet wprowadzić kadencyjność.

Profesor Piotr Pałka, radca prawny i wspólnik w kancelarii Derc Pałka, związany z ZRSM RP, ma nawet wątpliwość, czy projektodawca w ogóle zna aktualnie obowiązujące przepisy prawa spółdzielczego.

– Po pierwsze, już teraz członkowie w drodze statutu mogą zadecydować, czy chcą, aby zarząd był wybierany przez walne zgromadzenie, czy przez radę nadzorczą; reguluje to art. 49 par. 2 ustawy – Prawo spółdzielcze. Po drugie, ustalenie kadencyjności zarządu także powinno być pozostawione uznaniu samych członków, którzy taką kadencyjność już teraz mogą wprowadzić na podstawie art. 5 par. 1 pkt 7 ustawy – Prawo spółdzielcze – tłumaczy prof. Pałka.

W jego opinii podobnie wygląda sprawa wyboru związku przeprowadzającego lustrację, a dostęp do dokumentów jest uregulowany i zagwarantowany.

Rozważane przez resort opcje zmian krytykuje też Unia Spółdzielców Mieszkaniowych. W jej opinii wprowadzenie bezpośrednich wyborów członków zarządu przez walne może się źle skończyć dla spółdzielców.

– Walne może się przekształcić w festiwal populistycznych obietnic, począwszy od tego, który kandydat najbardziej obniży czynsze. Nie jest natomiast prawdą, że spółdzielcy nie mają wpływu na pracę członków zarządu i ich decyzje. Na każdym walnym zgromadzeniu udzielane jest absolutorium. Jego nieudzielenie uprawnia walne zgromadzenie do odwołania zarządu. Trzeci powód, który w naszej ocenie przemawia przeciwko takim pomysłom, to status spółdzielni jako przedsiębiorstwa. Dlaczego nie są wybierani w głosowaniu powszechnym członkowie zarządu spółek Skarbu Państwa czy innych spółek, a w przypadku spółdzielni miałoby to robić walne zgromadzenie? Właśnie dlatego, że kandydaci muszą być dokładnie zweryfikowani przez rady nadzorcze – mówi Łukasz Zaprawa, pełnomocnik Unii Spółdzielców Mieszkaniowych, i apeluje do pomysłodawców tych zmian, by nie mierzyli prawie 3600 polskich spółdzielni mieszkaniowych jedną miarą. Nieprawidłowości się zdarzają, ale to jest margines, i nie powinny mieć decydującego wpływu na kształt przepisów.

Pomysłodawcy nieoficjalnie odpowiadają, że przepisy znają, ale znają też praktykę. Członka zarządu na walnym można odwołać, ale wnioskujący o to członkowie spółdzielni muszą mieć większość. Mogą też teoretycznie zmienić statut i zapisać w nim kadencyjność oraz wybór zarządu przez walne, ale tu znów potrzebna jest większość, której w praktyce nie udaje się im zwykle zbudować. Dlatego trzeba ich wzmocnić zmianą ustaw. ©℗

ikona lupy />
Miliony spółdzielców w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe