Miesiąc temu występowanie tej praktyki potwierdził Trybunał Sprawiedliwości UE. W wyroku w sprawie C–465/20 luksemburski trybunał oddalił odwołanie Google’a od kary nałożonej na niego za nadużywanie pozycji dominującej na rynku. W tej sprawie chodziło o to, że wyszukiwarka wyświetlała jako pierwsze wyniki pochodzące z należącej do koncernu porównywarki produktów Google Shopping i wyróżniała je na tle innych pozycji za pomocą specjalnych ramek. Za tę praktykę amerykański gigant będzie musiał zapłacić 2,4 mld euro. Jak wskazywali w rozmowie z DGP prawnicy, wyrok TSUE będzie miał istotne przełożenie również na inne sprawy, w których zarzuca się big techowi nadużywanie pozycji rynkowej.
Okazuje się jednak, że także amerykański Departament Sprawiedliwości rozważa podjęcie znacznie bardziej drastycznych kroków i zamierza systemowo rozwiązać problem nadużywania przez Google jego pozycji dominującej na rynku. Zgodnie z ustaleniami Bloomberga amerykańscy urzędnicy planują zwrócenie się do sądu federalnego z wnioskiem o nakazanie spółce Alphabet sprzedaży części należących do niej podmiotów. Przymusowy podział technologicznego giganta miałby raz na zawsze położyć kres faworyzowaniu przez niego własnych produktów cyfrowych i umożliwić rozwój także innym spółkom, zwłaszcza tym dopiero wchodzącym na rynek.
Innym niż sprzedaż części podmiotów kontrolowanych przez spółkę Alphabet sposobem na osiągnięcie tego celu miałoby być m.in. nakazanie Google'owi, aby ten zapewnił współpracującym z nim firmom większą elastyczność w zakresie korzystania z produktów sztucznej inteligencji. Właściciele witryn internetowych mogliby w końcu swobodnie rezygnować z wykorzystywania narzędzi AI podsuwanych im przez algorytmy Google’a. Departament Sprawiedliwości rozważa również wnioskowanie o zakazanie Google'owi możliwości inwestowania w konkurencyjne wobec niego wyszukiwarki w celu zneutralizowania potencjalnych rywali na rynku. Problemem ma być również to, że wielu producentów smartfonów oraz innych urządzeń uczyniło z Google'a domyślną przeglądarkę, tym samym już na początku dając jej przewagę nad alternatywnymi narzędziami. Jak twierdzi Bloomberg, miało się tak stać na skutek nieformalnych umów między big techem a innymi, niekiedy zależnymi od niego podmiotami.
Przedstawiciele Google’a skrytykowali pomysł amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości i ostrzegli, że działania przeciwko ich firmie odbiją się na zwykłych użytkownikach, których spotkają ,,znaczne i niezamierzone konsekwencje”. Lee-Anne Mulholland, wiceprezes ds. regulacyjnych Google'a, napisała, że według niej plan zaproponowany przez Departament Sprawiedliwości daleko wykracza poza to, o czym może decydować sąd w sprawach dotyczących umów dystrybucyjnych.
Co ciekawe, również unijni urzędnicy oraz europarlamentarzyści w ostatnim czasie brali pod uwagę możliwość zobligowania Google'a do częściowej wyprzedaży kontrolowanych przez niego podmiotów. Do tej pory nie podjęto jednak żadnych stanowczych działań wobec amerykańskiego big techu.©℗