Z punktu widzenia ustawy alkoholowej (red.: ustawy z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2151) należy je zakwalifikować jako napoje alkoholowe, których obrót podlega przepisom (i ograniczeniom) tego aktu prawnego. Zgodnie z nim napojem alkoholowym jest produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5 proc. objętościowych alkoholu.
Aby wprowadzić tego rodzaju produkt na rynek, producent musi najpierw uzyskać zezwolenie detaliczne, jeśli chce sprzedawać napoje alkoholowe bezpośrednio konsumentom, lub zezwolenie hurtowe, jeśli produkt ma być zbywany na rzecz przedsiębiorców, którzy będą go dalej odsprzedawać. Każde z tych zezwoleń jest wydawane odrębnie dla każdej z trzech kategorii napojów alkoholowych – w zależności od ich procentowej zawartości. Zatem odrębnie są wydawane zezwolenia dla napojów o zawartości:
- do 4,5 proc. alkoholu oraz na piwo (kategoria A),
- powyżej 4,5 proc., ale do 18 proc. alkoholu, z wyjątkiem piwa (kategoria B), i
- powyżej 18 proc. alkoholu (kategoria C).
Co istotne, organy, wydając zezwolenia, nie badają, w jakiego rodzaju opakowaniach producent zamierza wprowadzić produkty alkoholowe do obrotu. Nie przygląda się też szacie graficznej opakowań. Badają tylko wymogi formalne przewidziane w ustawie.
To, czy producent dystrybuuje alkohol w dopuszczalnej prawem formie, tj. w odpowiednim opakowaniu, należycie oznakowany itd., może być jednak przedmiotem późniejszej kontroli organów.
Jeśli chodzi o samą objętość (wielkość opakowania) napoju alkoholowego, to do nich stosujemy przepisy załącznika nr 1 do ustawy o towarach paczkowanych (red.: ustawy z 7 maja 2009 r., t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2255). Stanowi on wykaz produktów (napojów alkoholowych), które mogą być wprowadzane wyłącznie w opakowaniach jednostkowych o określonych ilościach nominalnych. W przypadku napojów spirytusowych przepisy przewidują aż dziewięć dopuszczalnych pojemności (od 100 do 2000 ml), w tym dopuszczają sprzedaż takiego alkoholu w 100- lub 200-mililitrowych opakowaniach jednostkowych, a więc małych i poręcznych.
Jeśli zaś chodzi o formę opakowania napojów alkoholowych, to zastosowanie znajdzie art. 13 ust. 1 ustawy alkoholowej, który stanowi, że napoje alkoholowe dostarcza się do miejsc sprzedaży tylko w naczyniach zamkniętych, z oznaczeniem nazwy producenta, rodzaju i ilości napoju oraz jego mocy.
Tego przepisy nie definiują. Tym terminem nie posługują się także unijne przepisy prawa żywnościowego. Zgodnie z definicją zawartą w słowniku języka polskiego PWN naczynie to „przedmiot użytkowy, służący do przechowywania, przyrządzania lub umieszczania w nim różnorodnej zawartości”. Można się oczywiście spierać, czy alkoholową saszetkę (tubkę) można uznać za „naczynie zamknięte”, gdyż jest to kwestia wysoce ocenna. Z pewnością można znaleźć argumenty przemawiające za przyjęciem, że zakręcana saszetka jest takim naczyniem. Przy czym unijne przepisy regulujące prezentację i etykietowanie napojów spirytusowych (art. 4 pkt 5 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/787 z 17 kwietnia 2019 r. w sprawie definicji, opisu, prezentacji i etykietowania napojów spirytusowych, stosowania nazw napojów spirytusowych w prezentacji i etykietowaniu innych środków spożywczych, ochrony oznaczeń geograficznych napojów spirytusowych, wykorzystywania alkoholu etylowego i destylatów pochodzenia rolniczego w napojach alkoholowych, a także uchylające rozporządzenie (WE) nr 110/2008; Dz.U. UE z 2019 r. L130, s. 1) posługują się innym pojęciem. Mówią o „opakowaniu”, przez które rozumie się opakowania ochronne, kartony, pudełka, pojemniki i butelki używane do transportu lub sprzedaży napojów spirytusowych. Oczywiście każdy producent odpowiada za bezpieczeństwo produktu – także w kontekście dostosowania opakowania do jego zawartości. Musi on zapewnić, że tubka (zapewne wyściełana od wewnątrz plastikiem) jest odpowiednia i bezpieczna dla zamieszczonego w niej wysokoprocentowego napoju alkoholowego. Warto też podkreślić, że sprzedaż alkoholu w tubce nie jest pomysłem nowym – tego rodzaju produkty przez lata były dostępne w sprzedaży m.in. w krajach afrykańskich, a obecnie można je nabyć w niektórych stanach USA (np. w Kalifornii).
Oceny podstaw ewentualnej interwencji należy każdorazowo dokonywać w odniesieniu do konkretnego produktu. Alkotubki, które wywołały w Polsce tyle zamętu, to w praktyce seria kilku różnych produktów alkoholowych. Oceny pod kątem oznakowania, bezpieczeństw czy sposobu dystrybucji powinno się dokonywać indywidualnie w odniesieniu do każdego z nich. Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że nie wszystkie alkotubki miały krzykliwe kolory. A to był jeden z zarzutów – wskazywano bowiem, że przez kolorystykę mogą wprowadzać w błąd i sugerować, że są produktami dla dzieci, np. tubka z czystą wódką (40 proc.) była utrzymana w kolorystyce dość typowej dla wysokoprocentowych czystych wódek (miała kolory: biały, szary, granatowy czy ciemnoniebieski). Kwestia ta miałaby znaczenie w przypadku oceny każdego z tych produktów pod kątem potencjału wprowadzenia konsumentów w błąd.
Zgodnie z zasadą rzetelnego informowania przewidzianą w przepisach unijnych informacje na temat żywności nie mogą wprowadzać w błąd, w szczególności co do właściwości środka spożywczego, w tym co do jego charakteru, tożsamości, właściwości, składu, ilości, trwałości, kraju lub miejsca pochodzenia, metod wytwarzania lub produkcji (art. 7 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 z 25 października 2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności, zmiany rozporządzeń Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1924/2006 i (WE) nr 1925/2006 oraz uchylenia dyrektywy Komisji 87/250/EWG, dyrektywy Rady 90/496/EWG, dyrektywy Komisji 1999/10/WE, dyrektywy 2000/13/WE Parlamentu Europejskiego i Rady, dyrektyw Komisji 2002/67/WE i 2008/5/WE oraz rozporządzenia Komisji (WE) nr 608/2004 (Dz.U. UE z 2011 r. L304).
Informacje o produkcie spożywczym nie mogą także wprowadzać w błąd przez sugerowanie wyglądem, opisem lub prezentacją graficzną, że chodzi o określony środek spożywczy lub składnik, mimo że w rzeczywistości komponent lub składnik naturalnie obecny lub zwykle stosowany w danym środku spożywczym został zastąpiony innym. Informacje na temat żywności muszą być przy tym rzetelne, jasne i zrozumiałe dla konsumenta. Co istotne, zasady te trzeba stosować nie tylko do samego oznakowania, lecz także reklamy i prezentacji środków spożywczych, w szczególności kształtu, wyglądu lub opakowania, zastosowanych materiałów opakowaniowych, sposobu ustawienia oraz otoczenia, w jakim są pokazywane.
Przy czym zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem z działaniem wprowadzającym w błąd mamy do czynienia w sytuacji, gdy w jakikolwiek sposób powoduje ono lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji, której inaczej by nie podjął. Zakłada się przy tym, że przeciętny konsument jest osobą należycie poinformowaną, uważną, ostrożną i racjonalną (rozsądnie spostrzegawczą), który wykazuje odpowiedni stopień krytycyzmu wobec działań (np. producenta jakiegoś wyrobu reklamującego swój towar), których jest adresatem.
Oceniając potencjał wprowadzenia konsumentów w błąd, należałoby wziąć pod uwagę nie tylko treść samej etykiety (informacje o produkcie zawarte na opakowaniu), lecz także kształt czy miejsce ekspozycji produktu (jego otoczenie). Dokonując generalnej oceny samych etykiet kontrowersyjnych alkotubek, wydaje się, że zawierały one wszystkie wymagane przepisami elementy, w tym nazwę, zawartość alkoholu czy ilość netto. Oczywiście można się zastanawiać, czy informacja o zawartości alkoholu lub nazwie produktu mogła być na nich lepiej wyeksponowana. Przy czym wielkość czcionki, którą muszą być wyrażone obowiązkowe informacje o żywności, regulują przepisy unijne. Nie wydaje się, żeby w tym przypadku zostały one naruszone, jednak oceny musiałby dokonać organ, który miał osobistą styczność z tym produktem (mi nie udało się napotkać alkotubki w żadnym stacjonarnym sklepie).
Ze zdjęć tych produktów dostępnych w mediach wynika, że na samych alkotubkach znajdowały się piktogramy wskazujące, że produkt nie jest przeznaczony dla osób niepełnoletnich czy kobiet w ciąży. Oceniając natomiast potencjał wprowadzenia konsumentów w błąd poprzez rodzaj zastosowanego opakowania, a więc przypominającego musy dla dzieci, to w tym zakresie rzeczywiście można byłoby się zastanawiać, czy wybór opakowania przez producenta był odpowiedni (biorąc m.in. pod uwagę zastosowaną kolorystykę i layout). Jednak mając na uwadze, że produkty te powinny być dystrybuowane na zupełnie innym stoisku niż owocowe musy dla dzieci i to, że produktom tym towarzyszą przecież etykiety cenowe (które poza ceną także informują o rodzaju produktu), a także informacje o szkodliwości ich spożywania, to w mojej ocenie twierdzenie, iż mogło zachodzić ryzyko pomyłki po stronie konsumentów na etapie zakupu, jest jednak przesadzone.
Pamiętać przy tym należy, że kupując produkty dla dzieci, konsumenci (rodzice) przykładają szczególną uwagę do składu produktu (w kontekście specyficznych preferencji smakowych dziecka). Nie wydaje się logiczne, aby rodzic – mając do czynienia z zupełnie nowym produktem, którego wcześniej nie kupował – nie dokonał choćby pobieżnej analizy informacji zawartych na opakowaniu, a te wskazywały na alkoholowy charakter produktu – zarówno na przedniej, jak i tylnej części opakowania. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że na większości musów owocowych dla dzieci znajdują się czy to postaci z bajek (Świnka Peppa, Psi Patrol, Myszka Miki itp.), czy inne grafiki jednoznacznie skierowane do dzieci (misie, uśmiechnięte owoce). Tymczasem te konkretne alkotubki pozbawione były tych elementów – zastosowano na nich grafikę nawiązującą bardziej do alkoholowych małpek, a więc produktu jednoznacznie nieskierowanego do dzieci. Produkty te były także opatrzone znakami akcyzy (choć banderole były zamieszczone z tyłu opakowania).
Co więcej, tego rodzaju opakowania (tubki) nie są zarezerwowane wyłącznie dla musów dla dzieci i – w mojej ocenie – nie są one jednoznacznie z takimi produktami kojarzone. W takiej formie dystrybuowanych jest obecnie wiele produktów, których adresatem są także dorośli, choćby owsianki, które możemy zjeść w drodze do pracy, przekąski ryżowe (na drugie śniadanie), jogurty, żele energetyczne, proteinowe desery czy soki.
…i naruszałoby przepisy ustawy alkoholowej. Jednak trzeba tu podkreślić, że sposób, w jaki alkotubki są (były) wyeksponowane w sklepach, to aspekt, który pozostaje poza kontrolą producenta. W mojej ocenie sprawa nabrała takiego rozgłosu m.in. dlatego, że internet obiegły zdjęcia alkotubek zamieszczonych w ekspozytorze po musach dziecięcych innego znanego producenta (producent ten zaprzeczył, aby miał z kontrowersyjnymi produktami jakikolwiek związek). Ważne jest to, że w samoobsługowych placówkach handlowych o powierzchni sprzedażowej powyżej 200 mkw., a więc w większości sklepów sieci handlowych, alkohol powinien być wyeksponowany na wydzielonym stoisku alkoholowym. Jeśli więc w jakimś sklepie doszło do ekspozycji produktów alkoholowych poza takim stoiskiem (czy też produkty te zamieszczono w opakowaniu zbiorczym zupełnie innego produktu, przeznaczonego dla dzieci), to odpowiedzialność za to ponosić powinien dystrybutor (sklep), a nie producent alkotubek (zakładając racjonalnie, że taki sposób ekspozycji nie był przedmiotem porozumienia między producentem tych tubek a sklepem). Przedsiębiorca, który dystrybuuje napoje alkoholowe wbrew warunkom określonym w ustawie (w tym poza wyznaczonym do tego punktem sprzedaży), ryzykuje cofnięciem zezwolenia na sprzedaż alkoholu.
W efekcie medialnej burzy wokół alkotubek ustawodawca w trybie pilnym podjął działania legislacyjne, które mają wyeliminować ryzyko pojawienia się podobnych produktów na ryku w przyszłości. Już 4 października 2024 r. na stronie RCL został opublikowany projekt rozporządzenia ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie szczegółowych wymagań w zakresie opakowań niektórych napojów spirytusowych. Zgodnie z zawartymi tam propozycjami napoje spirytusowe w opakowaniach jednostkowych, o nominalnej wielkości opakowania do 200 mililitrów, mają być wprowadzane do obrotu w opakowaniach w postaci butelki albo puszki. Intencją ministerstwa jest więc wyłączenie możliwości sprzedaży alkoholu w innych opakowaniach, w tym alkotubkach. Przy czym, zgodnie z projektem, „wprowadzane do obrotu napoje spirytusowe w opakowaniach w postaci butelki albo puszki nie mogą budzić wątpliwości ani wprowadzać w błąd odnośnie do danych umożliwiających identyfikację środka spożywczego oraz odróżnienie go od innych środków spożywczych, w szczególności środków spożywczych przeznaczonych dla dzieci, poprzez ich opis i prezentację”. Ministerstwo wyznaczyło krótki (trzydniowy) termin na zgłaszanie uwag w ramach uzgodnień międzyresortowych. Przepisy miałyby wejść w życie dzień po ogłoszeniu. Projekt przewiduje także krótki termin przejściowy dotyczący możliwości pozostawania w obrocie małoformatowych napojów spirytusowych już wprowadzonych na rynek. Konstrukcja przepisu budzi jednak wątpliwości, przepis na pewno będzie musiał być doprecyzowany. Gdyby te przepisy (ograniczające możliwe formy opakowań napojów spirytusowych) weszły w życie, nowe alkotubki z pewnością byłyby wycofywane przez organy nadzoru.
W przypadku alkotubek, które wywołały taki szum medialny, ich producent sam podjął decyzję o ich wycofaniu z obrotu – tak wynika z informacji medialnych. Nie mam wiedzy co do tego, czy decyzję nakazującą producentowi wycofanie alkotubek z obrotu wydał jakikolwiek organ nadzoru (czy to IJHARS, czy sanepid). Wycofanie produktu żywnościowego z obrotu ‒ na podstawie obowiązujących przepisów ‒ jest możliwe, jeśli zostaną spełnione ku temu ściśle określone przesłanki. A podstawą wycofania może być uznanie produktu za zafałszowany lub niebezpieczny (stwarzający zagrożenie dla zdrowia lub życia). Organy mają także prawo zakazać wprowadzania do obrotu artykułu rolno-spożywczego, który nie spełnia wymagań jakości handlowej lub wymagań w zakresie transportu lub składowania. Organy, chcąc wycofać dany napój alkoholowy z obrotu, muszą każdy taki produkt ocenić indywidualnie i wykazać, że zostały spełnione przesłanki dla podjęcia danej interwencji. To, czy w danym przypadku działanie organu byłoby uprawnione i finalnie obroniłoby się przed sądem, to należałoby oceniać ad casum – każdy produkt bowiem należy traktować indywidualnie, w tym w kontekście zastosowanej przez organy podstawy prawnej działania. Z mojej praktyki wynika, że organy nadzoru nadużywały w ostatnich latach kwalifikacji produktu rolno-spożywczego „zafałszowanego”, nakładając wielokrotnie na przedsiębiorców wysokie kary pieniężne, czy nakazując wycofanie produktów z obrotu, pomimo że nie było ku temu podstaw (przesłanki zastosowania przepisu nie zostały spełnione/wykazane, co potwierdzały sądy administracyjne).
Niezależnie od powyższego chciałabym wyraźnie podkreślić, że potencjalna zgodność produktu z przepisami prawa żywnościowego (produktowego) to jedno, a drugie to wymóg prowadzenia działalności zgodnie z dobrymi obyczajami, zasadami etyki i w poczuciu odpowiedzialności społecznej. Decydując się na wprowadzenie takiego produktu na rynek (zwłaszcza w Polsce, gdzie problem alkoholowy dotyka tak wielu obywateli), producenci powinni zadać sobie pytanie o społeczną odpowiedzialność takiego działania (także w kontekście raportowania ESG). Choć nie podzielam opinii, że alkotubki były skierowane do dzieci (jako matka jednoznacznie negatywnie oceniam próby jakichkolwiek powiązań produktów alkoholowych z produktami dla dzieci), to zgadzam się, że alkoholowe saszetki mogą sprzyjać rozpijaniu społeczeństwa. Mogą one być odbierane jako atrakcyjna alternatywa dla tzw. małpek (które Polacy niestety konsumują w nadmiarze). Z punktu widzenia profilaktyki przeciwdziałania uzależnieniom taka forma dystrybucji alkoholu może budzić uzasadnione wątpliwości i zastrzeżenia społeczne. Do problemu alkoholowego w Polsce należałoby jednak podejść systemowo – począwszy od kompleksowej nowelizacji ustawy alkoholowej (niedostosowanej do dzisiejszych realiów), po wprowadzenie spójnej polityki prozdrowotnej i odpowiednio skoordynowane działania profilaktyczne i edukacyjne w obszarze problemu uzależnień. Należałoby także zastanowić się nad przyszłością pozostałych produktów budzących uzasadnione wątpliwości etyczne, np. bezalkoholowych „szampanów” dla dzieci (które towarzyszą dziecięcym imprezom) czy też gum do żucia (imitujących papierosy). ©℗