Ministerstwo Klimatu i Środowiska rozpoczęło konsultacje dotyczące projektu ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw. Powodem zmiany jest przede wszystkim konieczność dostosowania naszego prawa do unijnego. Bez tego wsparcie udzielane OZE i przedsiębiorstwom energochłonnym mogłoby zostać uznane przez KE za niedozwolone.

Chodzi głównie o wytyczne KE w sprawie pomocy państwa przeznaczonej na ochronę klimatu i środowiska oraz na cele związane z energią z 2022 r., które dotyczą ulg dla przedsiębiorstw energochłonnych, oraz o rozporządzenie UE 2022/2473.

Włodzimierz Ehrenhalt, główny ekspert ds. energetyki Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, nie ma wątpliwości, że polski przemysł energochłonny, który stanowi znaczny potencjał naszej gospodarki, powinien mieć zagwarantowane odpowiednie wsparcie i że ta nowelizacja, proponując ulgi zarówno w obowiązku umarzania świadectw, jak i w odniesieniu do opłat OZE, je zapewnia. Równocześnie, zdaniem eksperta, dobrze, że tak wysokie wsparcie będzie przyznawane warunkowo, a wymogiem będzie obowiązkowe ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, np. przez samodzielne wytwarzanie przez odbiorcę przemysłowego bezemisyjnej energii elektrycznej.

Spełnienie tego warunku ma ułatwić przyspieszenie wydawania zezwoleń na montowanie na budynkach instalacji fotowoltaicznych i położonych na tym samym terenie magazynów energii elektrycznej, pomp ciepła, urządzeń i instalacji niezbędnych do przyłączenia do sieci danej instalacji OZE oraz remontu, odbudowy, przebudowy, nadbudowy lub rozbudowy instalacji OZE. I tak np. wydanie warunków przyłączenia do sieci elektroenergetycznej dla montowanych na budynku instalacji fotowoltaicznych i położonych na tym samym terenie magazynów energii elektrycznej nie powinno trwać dłużej niż 45 dni. Z kolei na wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę w przypadku montowania na budynku instalacji OZE o mocy nie większej niż 150 kW projekt przewiduje 30 dni.

– Te dwie zmiany to skrócenie czasu realizacji inwestycji z ośmiu–dziewięciu miesięcy do trzech. Jest to krok w dobrym kierunku. My jednak postulujemy kolejne. Apelujemy o zniesienie obowiązku uzyskania pozwolenia na budowę dla instalacji od 151 kW do 999 kW, jeśli są one zlokalizowane na dachu i nie naruszają jego obrysu oraz charakteru budynku. Chcemy wyłączenia z konieczności uzyskiwania warunków zabudowy dla naziemnych instalacji fotowoltaicznych do 500 kW i dachowych bez limitu mocy. Postulujemy też ujednolicenie i uproszczenie wymagań wobec telemechaniki dla instalacji do 200 kW (typu A), ponieważ obecne znacząco podnoszą koszt inwestycji – wylicza Maciej Borowiak, prezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV.

Z kolei Włodzimierz Ehrenhalt uważa, że rozwiązania służące skróceniu terminów realizacji inwestycji powinny dotyczyć także dużych inwestorów OZE. Postulowałby też dalej idące rozwiązania, które mogłyby przyczynić się do uwolnienia mocy blokowanej przez inwestorów występujących o warunki przyłączeniowe nie po to, by realizować inwestycje w OZE, ale by zarobić na spekulacyjnej sprzedaży prawa do gruntu z warunkami przyłączenia do sieci.

– Zgodnie z projektem wytwórcy, którzy wygrali aukcje lub uzyskali zaświadczenie URE, a nie rozpoczną dostarczania energii do 1 stycznia 2026 r., stracą dotychczasowe przywileje. Dotyczy to jednak wyłącznie małych instalacji, do 500 kW. A co z większymi? – pyta ekspert.©℗