Frankowa uchwała Sądu Najwyższego potwierdza niemal jednolite już orzecznictwo TSUE i sądów powszechnych. Nie jest ona rewolucyjna, natomiast systematyzuje najważniejsze zagadnienia, wytrącając bankom z ręki kolejne argumenty.

Warto przypomnieć, że wydanie uchwały zostało zapowiedziane jeszcze na początku 2021 r., co na wiele miesięcy sparaliżowało tysiące procesów frankowych. Wielu sędziów zawieszało bowiem postępowania albo odraczało termin rozprawy w oczekiwaniu na jej wydanie. Tymczasem data posiedzenia Izby Cywilnej była kilkukrotnie przekładana, aż w końcu niższe sądy pogodziły się z tym, że to na ich barki spadnie ciężar wypracowania spójnej linii orzeczniczej. Dopiero ostatnia zmiana regulaminu SN obniżająca kworum wymagane do podjęcia uchwały przez całą izbę, a także postanowienie TSUE z 9 stycznia 2024 r. odblokowały możliwość dalszego procedowania wniosku I prezes SN. Wydaje się jednak, że długi czas oczekiwania i zapadłe w ostatnich latach wyroki TSUE ułatwiły sędziom udzielenie odpowiedzi na najważniejsze pytania.

Pierwsze zagadnienie, dotyczące możliwości wprowadzenia przepisów dyspozytywnych w miejsce usuniętych klauzul przeliczeniowych, budzi chyba najmniej kontrowersji. Jeśli nie liczyć pojedynczych przypadków, jak chociażby trzy wyroki tego samego składu Sądu Najwyższego z 19 września 2023 r., temat ten nie wywoływał rozbieżności w orzecznictwie. Powszechnie przyjmowano, że w polskim systemie prawnym nie istnieje możliwość zastąpienia kursów z tabeli bankowej innym miernikiem, nieprzewidzianym przez strony. Regulacje dotyczące ochrony konsumenta stanowią lex specialis w stosunku do ogólnych przepisów kodeksu cywilnego i niemożliwe jest uzupełnianie luk w umowach zawartych z przedsiębiorcami.

Kredyty są nieważne

Natomiast teza zawarta w ustępie drugim uchwały jest kluczowa. Sąd Najwyższy przyjął stanowisko, zgodnie z którym niemożność ustalenia kursu waluty obcej powoduje nieważność zarówno kredytów denominowanych, jak i indeksowanych. W odniesieniu do tych pierwszych (a zatem takich, w których kwota kredytu jest wyrażona od razu w walucie obcej) nie budziło to większych wątpliwości, ale w przypadku kredytów indeksowanych owszem.

Stanowisko przyjęte w uchwale jest jednak w pełni zgodne z konsekwentną linią orzeczniczą TSUE i sądów powszechnych. Nie można zapominać, że kluczowy dla wszystkich sporów frankowych wyrok TSUE w sprawie p. Dziubaków (C-260/18) dotyczył braku możliwości utrzymania w mocy właśnie kredytu indeksowanego. Co więcej, z punktu widzenia kredytobiorcy to, czy wziął on kredyt indeksowany, czy denominowany, nie ma większego znaczenia. W obu przypadkach bank mógł korzystać z dowolnie ustalanych kursów kupna i sprzedaży, a konsumenci byli obciążeni nieograniczonym ryzykiem kursowym.

Odpowiedź na pytanie trzecie była w pełni spodziewana, gdyż pokrywa się z uchwałą składu siedmiu sędziów SN zapadłą w sprawie III CZP 11/20. Sądy nie mogą zatem dokonywać urzędowego potrącenia kwoty wypłaconego kapitału z wpłaconymi ratami, a stronom nieważnej umowy przysługują oddzielne roszczenia.

W przypadku ust. 4 uchwały można natomiast mówić o istotnym rozstrzygnięciu. Dotyczy ono momentu rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia roszczeń banków. Jest to próba wyważenia racji między konsumentami a przedsiębiorcami – początek tego terminu został powiązany z chwilą zakwestionowania przez kredytobiorcę związania postanowieniami umowy.

Wreszcie pkt 5 potwierdza brak podstaw do przyznawania tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Warto zaznaczyć, że uchwała nie różnicuje sytuacji obu stron nieważnej umowy, stwierdzając, że prawo polskie w ogóle nie przewiduje tego typu roszczeń.

Najważniejsze paradoksalnie jest to, czego uchwała SN nie przewiduje i jakich negatywnych konsekwencji udało się uniknąć. Przede wszystkim nie zawarto w niej rozstrzygnięć stojących w sprzeczności z aktualnym orzecznictwem TSUE. Gdyby bowiem tak się stało, doszłoby do powstania dualizmu prawnego, w którym część sędziów kierowałaby się stanowiskiem trybunału, a część – Sądu Najwyższego. W tym przypadku frankowicze staliby się również zakładnikami sporu o prawidłowość powołania sędziów i ocenę tego zagadnienia przez skład rozstrzygający poszczególne sprawy. Co więcej, ewentualne opowiedzenie się za możliwością utrzymania w mocy kredytów indeksowanych – wobec niemal jednolitego uznawania takich umów za nieważne – skutkowałoby koniecznością uchylenia tysięcy zapadłych już wyroków I instancji i tym samym wydłużeniem sporów o kolejne lata.

Skutki uchwały

Jakie zatem będą wymierne skutki uchwały? Ponieważ ma ona moc zasady prawnej i wiąże pozostałe składy SN, możemy się spodziewać ograniczenia liczby składanych przez banki skarg kasacyjnych, które do tej pory często były traktowane jak „trzecia instancja”. Dalej też będziemy obserwować tendencję proponowania kredytobiorcom coraz korzystniejszych ugód. Z uwagi na bardzo wysoką szansę wygrania procesu przez konsumentów, alternatywa w postaci ugody musi być obecnie naprawdę atrakcyjna.

Oczywiście uchwała nie sprawi, że banki pogodzą się z przegraną i zaczną uznawać powództwa kredytobiorców. Stanowisko Związku Banków Polskich jest jasne – uchwała ich zdaniem została podjęta w niekonstytucyjnym składzie. Warto jednak zaznaczyć, że kiedy SN w składzie złożonym wyłącznie z tzw. nowych sędziów wydał wspomniane wcześniej wyroki z 19 września 2023 r., to były one przywoływane właściwie w każdym piśmie procesowym pełnomocników banków bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Z pewnością też powszechne będzie powoływanie się na to, że w uchwale posłużono się określeniem „niemożliwość ustalenia wiążącego strony kursu waluty”. Te banki, które pośrednio wiązały swoje kursy z kursami publikowanymi przez NBP, uznają, że stanowisko SN ich nie dotyczy.

By podsumować: czwartkowa uchwała wyznacza prawdopodobnie początek ostatniego etapu spraw frankowych. Jakkolwiek wciąż pozostały pewne kwestie do rozstrzygnięcia, to prawo i orzecznictwo stanęły jednoznacznie po stronie konsumentów.©℗