Firma transportowa ze Zgorzelca wygrała sprawę o zwrot części opłat (tzw. Maut) pobieranych od pojazdów ciężarowych za przejazd autostradami naszych zachodnich sąsiadów w latach 2016–2020. Podstawę do wystąpienia z pozwem stanowiły nieprawidłowości w określeniu wysokości e-myta na podstawie kosztów infrastruktury drogowej, a także wliczenie do opłaty kosztów utrzymywania policji autostradowej.

Drogę do roszczeń dla firm transportowych otworzył wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 28 października 2020 r. (C-321/19), który zapadł na kanwie sprawy innego polskiego przewoźnika. Po tym, jak mała firma transportowa z Wielkopolski podważyła legalność ustanowienia stawki niemieckiego e-myta, trybunał w Luksemburgu uznał, że państwa członkowskie nie mogą obciążać użytkowników dróg kosztami funkcjonowania policji autostradowej.

W efekcie Wyższy Sąd Administracyjny w Münster orzekł, że przewoźnicy mają prawo do zwrotu za lata 2009–2014 w wysokości 3,68 proc. Z tym że z uwagi na terminy przedawnienia zwrot wywalczyli jedynie ci przedsiębiorcy, którzy już wcześniej kwestionowali wysokość opłat drogowych.

Tymczasem w następstwie wyroku TSUE do Urzędu ds. Logistyki i Mobilności (BALM) ok. 38 tys. firm z całej Europy wystąpiło z wnioskami o zwrot części pobranego e-myta także za kolejne okresy.

W tzw. postępowaniu wzorcowym toczącym się na skutek pozwu polskiego przewoźnika Sąd Administracyjny w Kolonii miał rozstrzygnąć kwestię zwrotu części Mautu także za lata 2016–2020. Rząd, reprezentowany przez ministerstwo transportu, sprzeciwiał się możliwości zastosowania wyroków TSUE i Wyższego Sadu Administracyjnego w Münster do opłat pobieranych w tym okresie. Powoływał się na zasadę ochrony uzasadnionych oczekiwań, twierdząc, że wcześniej Komisja Europejska nie formułowała żadnych zastrzeżeń odnośnie do niemieckiego systemu opłat drogowych za te okresy mimo uwzględniania w nich kosztów policji. Dodatkowo ministerstwo podnosiło, że doszło do zmiany dyrektywy w sprawie kosztów infrastruktury, która dała państwom członkowskim UE większą swobodę w ustalaniu stawki opłaty drogowej.

W wydanym w środę wyroku Sąd Administracyjny w Kolonii przyznał jednak rację przewoźnikowi ze Zgorzelca i zasądził nakaz zwrotu części opłaty drogowej w zakresie dotyczącym kosztów policji drogowej w wysokości 5,86 proc. za lata 2016–2018 oraz 4,44 proc. za okres od 1 stycznia 2019 r. do 27 grudnia 2020 r. (a więc do momentu wydania wyroku TSUE). Ponadto w treści orzeczenia sąd, na podstawie prawa unijnego, wypowiedział się również w przedmiocie odsetek, ustalając je na 5 pkt proc. powyżej bazowej stopy procentowej (obecnie 8,62proc.), licząc od daty uiszczenia opłaty drogowej. W rezultacie polski przewoźnik wywalczył nieco ponad 20 tys. euro zwrotu.

Określenie wysokości zwrotu na poziomie 4,44 proc. przekroczyło oczekiwania branży transportowej, która spodziewała się 4 proc. – Potencjalna kwota zwrotu wynikająca z wyroku sądu administracyjnego wynosi ok. 1 mld euro i zwiększa się jeszcze przez odsetki – mówi Martin Pfnür z kancelarii Pfnür Rechtsanwälte PartGmbB, która reprezentowała polskiego przewoźnika.

Po wyroku nie kryje zadowolenia. – To etapowe zwycięstwo w sprawie o zaległy zwrot opłat dla naszych klientów na drodze do ostatecznej realizacji wyroku TUE, także w odniesieniu do nowszych okresów. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, zatem dopiero się okaże, czy rząd federalny złoży środki przeciwko temu orzeczeniu – zastrzega.

To nie wszystko. Sąd Administracyjny w Kolonii wydał orzeczenie tylko w odniesieniu do tej części myta, która dotyczyła tzw. opłaty policyjnej. Podnoszoną natomiast przez przewoźnika kwestię nieprawidłowego naliczania kosztów infrastruktury drogowej, a także kosztów oddziaływania na środowisko, wyłączył do odrębnego rozpoznania. – Jednocześnie sąd zapowiedział, że także w tej sprawie należy się spodziewać szybkiego wyroku, co, jeśli się weźmie pod uwagę realia funkcjonowania sądu, należy odczytywać w ten sposób, że stanie się to jeszcze przed końcem roku – dodaje mec. Martin Pfnür.©℗

orzecznictwo