W przyjętej przez Komisję Kultury i Edukacji (CULT) Parlamentu Europejskiego wersji rozporządzenia – akt o wolności mediów (dalej: EMFA) wróciły postanowienia częściowo zabezpieczające treści redakcyjne przed usuwaniem ich z platform cyfrowych. Komisja zwiększyła też ochronę przed inwigilacją.

Rozporządzenie EMFA ma zabezpieczać redakcje przed naciskami politycznymi i gospodarczymi. W projekcie regulacji zaproponowanym we wrześniu ub.r. przez Komisję Europejską znajdował się m.in. przepis, który dla materiałów umieszczanych przez media na Facebooku i podobnych platformach internetowych przewidywał większą ochronę przed usunięciem niż przy pozostałych treściach. Później Rada UE usunęła jednak to rozwiązanie.

Teraz wraca ono w formie 24-godzinnego „okna negocjacyjnego”, które europosłowie z CULT wprowadzili do projektu, aby zapobiec arbitralnym decyzjom bardzo dużych platform. Zgodnie z tym rozwiązaniem big techy nie mogłyby ograniczać ani usuwać treści mediów od razu – opierając się na swoich regulaminach – lecz dopiero po 24-godzinnych negocjacjach w tej sprawie, z udziałem krajowych organów regulacyjnych.

Platformy od początku protestowały przeciwko rozwiązaniom zapewniającym materiałom wydawców inne traktowanie. CCIA Europe – stowarzyszenie branżowe, do którego należą Google, Facebook i Twitter – argumentowało, że taki wyjątek przy okazji ułatwi rozpowszechnianie dezinformacji i szkodliwych treści innym podmiotom podającym się za media. Obecnie podnosi zarzut, że doba zwłoki w reakcji na niezgodne z regulaminem danego serwisu treści utrudni m.in. usuwanie materiałów nieodpowiednich dla dzieci.

Komisja Kultury ograniczyła też możliwość inwigilacji dziennikarzy i redakcji – którą Rada Unii Europejskiej dopuszczała w przypadku szerokiego katalogu przestępstw. Przyjęta przez europarlamentarzystów wersja projektu EMFA zakazuje wszelkich form ingerencji i nacisków na media – w tym zmuszania dziennikarzy do ujawniania źródeł, uzyskiwania dostępu do zaszyfrowanych treści na ich urządzeniach i używania przeciwko nim oprogramowania szpiegującego. To ostatnie może być stosowane jedynie na podstawie decyzji niezależnego sądu w ramach dochodzenia w sprawie poważnego przestępstwa – jak terroryzm lub handel ludźmi.

– Wolność mediów jest poważnie zagrożona w kilku krajach UE, dlatego nowe prawo musi wywrzeć silny efekt, a nie ograniczać się do pustych deklaracji – stwierdza posłanka, sprawozdawczyni aktu Sabine Verheyen.

Komisja Kultury i Edukacji chce też, aby media podawały, kto jest ich właścicielem i kto czerpie z działalności wydawniczej bezpośrednie i pośrednie korzyści, publikowały raporty o państwowych reklamach i wsparciu finansowym państwa (także w przypadku środków publicznych spoza UE). Do jednego medium, platformy internetowej lub wyszukiwarki będzie mogło trafić nie więcej niż 15 proc. budżetu reklamowego danego organu publicznego. ©℗