Zmiany w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym ograniczają lokalizację instalacji fotowoltaicznych. Branża mówi, że to zablokuje jej rozwój na lata.

Zmiany w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym ograniczają lokalizację instalacji fotowoltaicznych. Branża mówi, że to zablokuje jej rozwój na lata.

Rządowy projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 503 ze zm.) trafił do Sejmu (druk 3097). W trakcie konsultacji wpłynęło wiele uwag. Ostateczny kształt projektu, który wyszedł z Rady Ministrów, niemile zaskoczył Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki.

– Procesy inwestycyjne dla wielkoskalowych instalacji fotowoltaicznych są realizowane w większości na gruntach klas 4–6, głównie na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. Na ostatnim etapie konsultacji resortowych projektowanej ustawy pojawiły się w niej bardzo niekorzystne dla branży energetyki słonecznej przepisy. Wynika z nich, że na gruntach 4. klasy można będzie zbudować instalację fotowoltaiczną na podstawie decyzji o warunkach zabudowy tylko wówczas, gdy jej moc nie przekroczy 150 kW, co w praktyce nie przekłada się na zwiększenie ilości zielonej energii na rynku. W przypadku gruntów klas 5–6 decyzja o warunkach zabudowy miałaby pozwolić na lokalizowanie elektrowni o mocy zainstalowanej do 1000 kW – mówi Dariusz Mańka, dyrektor w Polskim Stowarzyszeniu Fotowoltaiki.

Aby wybudować większe instalacje, które są w stanie dostarczyć energię np. odbiorcom przemysłowym, będzie konieczne wcześniejsze uchwalenie przez władze lokalne planów miejscowych, a większość terytorium Polski nie jest pokryta takimi planami i miną lata, nim to się zmieni. Dlatego PSF obawia się, że wejście w życie przepisów w obecnie proponowanym kształcie znacząco opóźni rozwój odnawialnych źródeł energii i spowoduje kilkuletnią lukę inwestycyjną.

– Wydaje się zatem, że skutki dla branży energetyki słonecznej byłyby porównywalne do konsekwencji tzw. ustawy 10H dla elektrowni wiatrowych – podsumowuje Dariusz Mańka.

Projekt ustawy daje gminom do 2026 r. czas na pokrycie ich terenów tzw. planami ogólnymi. Związek Miast Polskich uważa, że dotrzymanie tego terminu nie jest realne. Jak dobrze pójdzie, tzn. znajdą się urbaniści i pieniądze, to uda się wykonać plany ogólne do końca 2030 r. To tu właśnie kryje się wspomniana luka inwestycyjna.

Dodatkowo wyłączenie z lokalizacji dużych farm fotowoltaicznych gruntów 4. klasy istotnie ograniczy możliwości powstawania takich instalacji. Grunty 5. i gorszych klas stanowią jedną trzecią gruntów rolnych. Jednak prof. Tomasz Piechota z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie widzi, z punktu widzenia produkcji rolnej, uzasadnienie dla proponowanych ograniczeń.

– To jest najniższa klasa, na której można gospodarzyć, a generalnie powierzchnia gruntów rolnych mocno się nam zmniejszyła. Ubyło przede wszystkim tych gruntów bardziej wartościowych, bliżej rzek, które zostały wchłonięte przez miasta. Jednak uważam, że dobrze byłoby, gdyby przepisy ograniczające inwestowanie na gruntach 4. klasy były dobrze skonstruowane, tak by zostawiały możliwość wyjątków. Są sytuacje, gdy 1 ha gruntu 4. klasy jest otoczony gruntami gorszej klasy. Przepisy powinny takie sytuacje uwzględniać, by nie ograniczać gospodarowania takim terenem – uważa prof. Piechota

Wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński na posiedzeniu połączonych sejmowych komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej oraz komisji infrastruktury, na którym NIK prezentowała wyniki kontroli planowania przestrzennego w gminach, bronił projektowanych rozwiązań. Jego zdaniem są one korzystne dla branży OZE, a wymóg lokalizacji na terenach objętych planami zagwarantuje możliwości konsultacji społecznych, które nie odbywają się, gdy inwestycja jest realizowana na podstawie decyzji o warunkach zabudowy.©℗