Pierwsze pokolenie przedsiębiorców, którzy z sukcesem prowadzą firmy rodzinne już od lat 80. XX w., albo przeszło na emeryturę, albo rozważa taki krok. Niestety, w wielu rodzinach odbyły się już albo odbywają postępowania spadkowe, w których w skład masy spadkowej wchodzą przedsiębiorstwa o znacznej wartości. Praktyka pokazuje, że nie zawsze nestor rodu może znaleźć sukcesora zainteresowanego prowadzeniem firmy rodzinnej.

Spory wśród spadkobierców niejednokrotnie doprowadziły do paraliżu operacyjnego świetnie funkcjonujących firm. W firmach międzypokoleniowych uwydatniają się również nierówności w zaangażowaniu czy zainteresowaniu dbaniem o rozwój i zachowanie wartości firm rodzinnych. Członkowie rodzin zmieniają miejsce swojego zamieszkania, wyprowadzają się z Polski, do rodzin dołączają współmałżonkowie różnych narodowości czy o różnym stopniu zrozumienia kultury biznesowej. Innymi słowy, sukcesja, planowanie międzypokoleniowe staje się coraz większym wyzwaniem zarówno dla spadkodawców, jak i spadkobierców oraz ich doradców.
W świetle powyższego należy z dużą radością przyjąć nowe rozwiązanie, które wejdzie do polskiego systemu prawnego po wielu miesiącach prac legislacyjnych. Oczywiście, dopiero praktyka pokaże, na ile przyjęte założenia okażą się słuszne i czy funkcjonowanie z fundacją rodzinną będzie bezproblemowe.

Rodzinny biznes

Omówmy jednak to zagadnienie na konkretnym przykładzie – przedsiębiorcy, 70-letniego pana Stanisława, który ma dwoje dzieci. W latach 90. założył firmę, którą do dziś kieruje i która zatrudnia kilkaset osób. W jej zarządzanie od kilku lat włączona jest córka. Syn wyprowadził się do innego kraju i tam założył rodzinę. Nasz przedsiębiorca ma dwójkę niepełnoletnich wnuków. Synowa jest obywatelką innego kraju i jej zawód oraz wykształcenie – podobnie jak w przypadku syna – nie pozwalają przyjąć, że którekolwiek z nich będzie mogło i chciało kiedykolwiek prowadzić firmę. Pan Stanisław i jego żona podjęli decyzję, że maksymalnie za dwa lata przejdą na emeryturę, a stery w firmie zostaną przekazane w ręce córki. W ostatnim okresie do przedsiębiorcy zgłosił się zagraniczny konkurent, który jest zainteresowany wejściem kapitałowym w firmę, a z czasem jej całkowitym wykupem za cenę, która może pozwolić na dostatnie życie co najmniej dwóm pokoleniom.

Być fundatorem?

Przedsiębiorca przystępuje do lektury przepisów ustawy o fundacji rodzinnej. Słyszał wcześniej o rozwiązaniach zagranicznych, ale odstraszyły go koszty funkcjonowania takich fundacji oraz spora ilość niejasności podatkowych, które mnożą się z roku na rok. Tymczasem konstatuje, że będzie mógł założyć fundację rodzinną w Polsce jako jej fundator. Słusznie postrzega, że fundacja (gdy tylko przepisy ją wprowadzające wejdą w życie) będzie mogła stać się świetnym wehikułem do wielopokoleniowej sukcesji z jednoczesną ochroną majątku przed jego rozdrobnieniem, ponieważ jako fundator będzie mógł określić beneficjentów fundacji oraz dokonać odpowiedniego podziału majątku. Pan Stanisław bierze pod uwagę to, że do fundacji mógłby wnieść udziały w założonej przez siebie wiele lat temu spółce, a za kilka lat sprzedać całość zagranicznemu nabywcy.
Gdyby taki scenariusz się ziścił, to fundacja w pierwszych latach istnienia zasilona byłaby kwotami dywidend, a następnie ceną zapłaconą przez kupującego. Uchwalone przepisy pozwolą fundacji na prowadzenie działalności inwestycyjnej. Przedsiębiorca rozważa zatem założenie w przyszłości rachunku bankowego fundacji w szwajcarskim banku i zlecenie aktywnego zarządzania tymi środkami profesjonalistom.

Trzeba określić beneficjentów

Kolejny element analizy pana Stanisława to sposób określenia beneficjentów oraz ich udziału w profitach fundacji. Dla siebie i małżonki przewiduje dożywotnie wypłaty comiesięcznych kwot, które pozwolą mu na dostatnią emeryturę. Chciałby jednak zróżnicować wypłaty dla dzieci: córka, która pomaga mu prowadzić firmę, powinna otrzymać z tego tytułu dodatkową premię. Nie zapomina też o wnukach. Ale jako przedsiębiorca i manager myśli o motywującym działaniu. Planuje, że wnuki będą otrzymywać stypendia, ale dopiero gdy dostaną się na studia na określonych uniwersytetach. Myśli też o zakupie nieruchomości w górach, którą chciałby urządzić jako pamiątkę po sobie. Marzy o tym, żeby żadne z dzieci czy wnuków nie mogło jej sprzedać i żeby była rodzinną posiadłością. Tu pan Stanisław odkłada pióro. Wygląda na to, że dziś nawet nie jest w stanie nakreślić wszystkich scenariuszy, których implementację umożliwią uchwalone przepisy o fundacji rodzinnej.

Spora elastyczność

Nowe regulacje dadzą sporą elastyczność do funkcjonowania fundacji. Zgodnie z nimi fundacja będzie mogła bowiem oddzielić majątek jej fundatora od samego fundatora i dzięki temu zabezpieczy go przed zajęciem przez wierzycieli. Katalog beneficjentów fundacji może być bardzo szeroki, a sposób dystrybucji określony według uznania fundatora. Co istotne, beneficjentem może być także sam fundator. Jeśli chciałby on wesprzeć organizacje pożytku publicznego, będzie mógł również dać temu wyraz poprzez uwzględnienie takiej organizacji na liście beneficjentów. Zatem fundacja rodzinna będzie mogła mieć charakter mieszany: ma wspierać beneficjentów, ale również organizacje charyta tywne.

Konieczny nadzór

Nazwa fundacji rodzinnej będzie mogła być obrana dowolnie – konieczny jedynie będzie dopisek „fundacja rodzinna”. Z kolei nad bezpieczeństwem powierzonych fundacji aktywów czuwać będzie zarząd, rada nadzorcza oraz zgromadzenie beneficjentów.
Fundacja rodzinna podlegać będzie audytowi wykonywanemu przez firmę audytorską lub zespół audytorów, w skład którego wejdzie biegły rewident, doradca podatkowy, adwokat lub radca prawny. Po wniesieniu majątku do fundacji rodzinnej, którym najprawdopodobniej najczęściej będą akcje czy udziały w firmach rodzinnych albo środki finansowe bądź nieruchomości, składniki te nie będą wchodziły w skład masy spadkowej. Po upływie 10 lat od takiego wniesienia nie będzie przysługiwało spadkobiercom roszczenie o zachowek. Dzięki temu rozwiązaniu aktywa będą chronione przez pokolenia, nie będzie dochodziło do rozdrobnienia struktury właścicielskiej i działalność firmy rodzinnej będzie odporna na ryzyko sporu pomiędzy spadkobiercami.

Podatkowe zachęty

Nowa ustawa przewiduje też korzystne rozwiązania podatkowe, które mogą wspierać chęć reinwestowania majątku fundacji i rozwoju firm rodzinnych. Fundacja będzie mogła bez opodatkowania podatkiem dochodowym otrzymywać dywidendy, realizować zyski kapitałowe ze sprzedaży akcji czy udziałów, wynajmować nieruchomości czy otrzymywać odsetki z lokat bankowych i obligacji. Wypłaty na rzecz beneficjentów z najbliższej rodziny fundatora obciążone będą podatkiem dochodowym według stawki 15 proc., lecz nie będą podlegały ZUS i daninie solidarnościowej.
Szkoda, że ustawodawca nie zezwolił na podatkowo neutralne przeniesienie aktywów znajdujących się w fundacjach zagranicznych. Nie można będzie również łączyć fundacji rodzinnej z coraz bardziej zyskującym na popularności estońskim systemem opodatkowania dochodów ze spółek kapitałowych.
Proponowane rozwiązania zapraszają do rodziny nowy podmiot, jakim będzie fundacja rodzinna. Zapewne dla wielu rodzin będzie to się wiązało z koniecznością oswojenia z tym nowym „członkiem rodziny”. Nestorzy rodów oddadzą swoją własność osobie trzeciej. Nie każdy będzie w stanie pogodzić się z takim biegiem spraw. Zapewne w mniejszych rodzinach, gdzie proces dziedziczenia z natury rzeczy będzie prosty, rozwiązanie takie może się okazać zbyt skomplikowane i kosztowne w utrzymaniu. Jednak dla rodzin wielopokoleniowych ze skomplikowanymi wzajemnymi relacjami polska fundacja rodzinna będzie rozwiązaniem długo oczekiwanym.
Nowa ustawa zacznie zapewne obowiązywać od maja 2023 r. Zawiera wiele przemyślanych mechanizmów wzorowanych na sprawdzonych w innych krajach rozwiązaniach. Dopiero jednak praktyka pokaże, jak ten wehikuł sprawdzi się wśród jego użytkowników. Należy mieć też nadzieję, że prawo w tym zakresie będzie stabilne i z czasem polska fundacja rodzinna stanie się wzorcem do naśladowania.

Historyczne fideikomisy

Przypomnijmy, że fundacje rodzinne miały swoje podwaliny w okresie późnego średniowiecza, kiedy to zaczęły powstawać fideikomisy familijne. Bezpośrednią przyczyną ich rozwoju była chęć przeciwdziałania rozdrobnieniu fortun arystokratycznych i utrzymania splendoru rodów. Instytucja ta po raz pierwszy pojawiła się w rządzonej wówczas przez Habsburgów Hiszpanii. Już w 1505 r. wydano pierwsze regulacje prawne dotyczące tworzenia fideikomisów, czyli ordynacji rodowych. Od XVII w. rozpowszechniły się one w wielu innych europejskich krajach. Po ich zniesieniu wiele majątków zostało rozparcelowanych. Również w I Rzeczypospolitej w XVI w. zaczęły powstawać pierwsze fideikomisy, o wyjątkowym charakterze, gdyż godziły w ustrój państwa. Statut ordynacji rodowej wymagał zatwierdzenia przez Sejm. Ordynacja nie mogła być sprzedana, darowana ani podzielona między kilku spadkobierców, lecz zawsze przechodziła w drodze dziedziczenia w całości na określoną osobę, najczęściej na najstarszego syna. Ordynat nie miał prawa uszczuplać majątku, a w razie niewypełnienia obowiązków statutowych mógł zostać pozbawiony powiernictwa na rzecz następcy lub rodziny. Ordynacje rodowe utworzone w czasach I Rzeczypospolitej przetrwały jej upadek i w XIX w. funkcjonowały we wszystkich trzech zaborach. Władze zaborcze umożliwiały tworzenie nowych ordynacji. W Polsce ostateczny kres ordynacji rodowych nastąpił w latach 30. i 40. XX w.
Dziś przywołana powyżej idea fideikomisów nabiera nowego znaczenia, przede wszystkim pod kątem podstawowej jej funkcji, to jest przeciwdziałania rozdrobnieniu majątku. ©℗
Prezydent podpisał uchwaloną przez Sejm 26 stycznia br. ustawę o fundacji rodzinnej. Polska dołączy tym samym do grona takich państw jak: Liechtenstein, Austria, Holandia, Malta czy też innych, w których podobne rozwiązania obowiązują od dziesiątków lat.