Dodatkowe obostrzenia w sprzedaży napojów energetycznych nie mają uzasadnienia – uważa branża producentów żywności.

– Zgłosimy projekt ograniczenia dostępności dla dzieci napojów energetycznych – poinformował w weekendy polityk partii Republikanie, minister sportu Kamil Bortniczuk. Wcześniej na łamach DGP pisaliśmy, że wprowadzenie limitu wiekowego (16 lat) przy sprzedaży energetyków zapowiedziało również Ministerstwo Zdrowia. Tak wynika z odpowiedzi na interpelację poselską (nr 36931), której udzielił wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Działania resortu mają prawdopodobnie związek z apelem rzecznika praw dziecka Mikołaja Pawlaka. W połowie października 2022 r. zwrócił się on do resortu zdrowia z sugestią, że w Polsce konieczne są zdecydowane działania ograniczające dostęp dzieci do energetyków. Argumentował, że wśród młodzieży nastała moda na wspomaganie się takimi napojami w czasie nauki, przed klasówkami, testami czy też podczas wzmożonego wysiłku. Pawlak podkreślał, że wpływ spożycia dużych ilości kofeiny, tauryny i cukru przez młode osoby może być bardzo niekorzystny.
Z rynku już słychać głosy niezadowolenia wobec ewentualnych obostrzeń w przepisach.
– Nie widzimy przesłanek do wprowadzenia dodatkowych ograniczeń poza już obecnie funkcjonującymi na terenie sklepików szkolnych i w postaci opłaty cukrowej – mówi nam Agnieszka Słodowa, dyrektor ds. projektów merytorycznych i komunikacji Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców.
Przypomnijmy, unijne przepisy zobowiązują producentów napojów energetyzujących do umieszczania widocznego i czytelnego komunikatu: „Wysoka zawartość kofeiny; nie zaleca się stosowania u dzieci, kobiet w ciąży i kobiet karmiących piersią”, oraz wskazania informacji dotyczącej zawartości kofeiny wyrażonej w 1 mg na 100 ml. Takich produktów nie można też sprzedawać w sklepikach szkolnych, a dodatkowo napoje z dodatkiem substancji o właściwościach słodzących oraz kofeiny lub tauryny są obciążone opłatą cukrową.
Agnieszka Słodowa podkreśla, że bezpieczeństwo składników napojów energetyzujących było wielokrotnie badane i zostało potwierdzone przez uznane organy europejskie ds. bezpieczeństwa żywności. Przedstawicielka PFPŻ ZP mówi też, że zakaz sprzedaży napojów energetycznych byłby nieadekwatny do faktycznego spożycia przez ogół dzieci i młodzieży.
– Zawierają one mniej więcej taką samą ilość kofeiny jak filiżanka kawy i cukier oraz na tym samym poziomie, co inne standardowe napoje, jogurty pitne czy napoje typu Ice Coffee – przekonuje Słodowa.
Sugeruje, że skuteczne rozwiązanie wyzwań dietetycznych, w tym kwestii umiarkowanego spożycia kofeiny i cukru przez dzieci i młodzież, zapewni jedynie podjęcie odpowiednich działań edukacyjnych zwiększających świadomość konsumentów. Nie zaś stygmatyzowanie jednej kategorii produktów.
O zdanie zapytaliśmy kilku producentów: Red Bull, Maspex (wytwarzającego Tigera) oraz Foodcare (odpowiedzialnego za Black). Żaden z nich nie przysłał nam jednak odpowiedzi.
Dlaczego akurat teraz zrobiło się głośno o potencjalnej szkodliwości napojów energetyzujących wśród dzieci? Wpływ na to mogły mieć głosy sprzeciwu dotyczące kampanii promocyjnych sklepów Lidl oraz Żabka. Ten pierwszy pod koniec tegorocznych wakacji umieścił na zeszytach szkolnych reklamę napojów energetyzujących. Próżno było szukać informacji, że takie napoje nie są przeznaczone do spożycia przez dzieci. Tymczasem gazetka promocyjna, w której reklamowano wspomniane zeszyty, była opatrzona hasłem „Powrót do Szkoły. Wszystko dla małych marzycieli! ”. Podobne kontrowersje wzbudziła promocja Żabki pod hasłem „Powrót szkolnej ekipy”. W jej ramach były reklamowane hot dogi oraz napoje energetyzujące. Pośród grafik mogących kojarzyć się z edukacją szkolną brakowało ostrzeżenia o tym, że nie zaleca się stosowania kofeiny u dzieci.
Jak ustaliliśmy, że do komisji etyki reklamy, działającej przy Związku Stowarzyszeń Rada Reklamy, wpłynęły skargi na obie kampanie promocyjne. Czytamy w nich, że reklamy mogły naruszyć dobre obyczaje i dobre praktyki rynkowe, ponieważ były adresowane do dzieci, choć reklamowane produkty nie są dla nich zalecane. Autor skarg uważa też, że naruszony mógł zostać art. 23 kodeksu etyki reklamy. Zgodnie z nim: „Reklama skierowana do dzieci lub młodzieży nie może zawierać treści stwarzających zagrożenie dla zdrowia lub bezpieczeństwa”. ©℗