Choć na starych dokumentach można prowadzić biznes jeszcze przez trzy lata, to wiele firm potrzebuje szybko zmienić zasady swojej działalności. I przepisy covidowe nie powinny temu przeszkadzać. Tymczasem wnioski o nowe bądź zmodyfikowane decyzje leżą miesiącami i czekają na lepsze czasy

Epidemia COVID-19 zbiegła się z przełomowymi zmianami, jeśli chodzi o obowiązki firm zajmujących się gospodarką odpadami, wprowadzonymi przede wszystkim ustawą z 20 lipca 2018 r. o zmianie ustawy o odpadach oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1592; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 1579). Stare odpadowe decyzje będą obowiązywały jeszcze przez trzy lata, mimo że przedłużenie ich ze względu na covidowe regulacje niedawno zostało zniesione.
Żeby pokazać, na czym polega problem, trzeba cofnąć się jednak o kilka lat. A było tak: by nie stracić możliwości wykonywania działalności związanej z odpadami, przedsiębiorcy musieli do 5 marca 2020 r. złożyć wniosek o zmianę posiadanej decyzji. Dotyczyło to pozwoleń na wytwarzanie, zezwoleń na zbieranie lub przetwarzanie odpadów oraz pozwoleń zintegrowanych. Trzeba było je dostosować do wymogów przeciwpożarowych, zainstalować odpowiedni monitoring, a także wnieść zabezpieczenie finansowe niezbędne do naprawienia szkód pożarowych. Tymczasem pierwsze obostrzenia związane z wirusem zaczęły obowiązywać w Polsce z początkiem marca 2020 r., a 20 marca oficjalnie ogłoszono stan epidemii. Trudno się więc dziwić, że ustawa covidowa, czyli konkretnie ustawa z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 2095; ost.zm. Dz.U. z 2022 r. poz. 2185) w art. 15zzzzzy przedłużyła żywot tzw. starych decyzji odpadowych. Miały one stracić ważność dopiero w sześć miesięcy po odwołaniu stanu epidemii. Jeżeli więc ktoś do 5 marca 2020 r. złożył wniosek o zmianę decyzji, zwany też wnioskiem dostosowawczym, to przez czas pandemii nie musiał się martwić o ciągłość swojego działania. Także w sytuacji, gdyby stare decyzje miały wygasnąć. np. w 2021 lub 2022 r. Było to dobre posunięcie, bo organy nie nadążały z wydawaniem decyzji zmieniających, zwłaszcza gdy znaczna część urzędników pracowała zdalnie bądź chorowała.

Nowa regulacja

Stan epidemii został odwołany 16 maja 2022 r., a przepisy przedłużające stare regulacje miały stracić moc pół roku później, czyli 16 listopada 2022 r. I kiedy wydawało się, że przedłużenie się skończy i trzeba się będzie szybko legitymować nowymi pozwoleniami czy zezwoleniami, przyszła… kolejna regulacja, która dotyczy wszystkich decyzji odpadowych, a nie tylko tych z przedłużoną ważnością do 16 listopada 2022 r. A to za sprawą ustawy z 7 października 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej (Dz.U. poz. 2127). Przepis mówi, że do 31 grudnia 2025 r. pozwolenie na wytwarzanie odpadów, zezwolenie na zbieranie odpadów lub przetwarzanie odpadów nie wygasa ze względu na upływ czasu, na jaki zostało wydane, jeżeli posiadacz odpadów w terminie nie później niż trzy miesiące przed upływem tego czasu złoży wniosek o wydanie nowego zezwolenia na zbieranie odpadów lub zezwolenia na ich przetwarzanie. – A zatem, jeżeli komuś kończy się decyzja na początku marca 2023 r., to powinien już na początku grudnia 2022 r. złożyć wniosek o nową – mówi Joanna Wilczyńska, ekspert spółki Atmoterm SA. Tymczasem firmy te mogą się spokojnie posługiwać starą decyzją lub do czasu wydania nowej, ale maksymalnie do końca 2025 r. To wynika ze zmienionego art. 193 prawa ochrony środowiska oraz z dodanego art. 226a do ustawy o odpadach. Jak zaznacza jednak Joanna Wilczyńska, z przepisów wynika też, że stare zezwolenia czy pozwolenia nie będą obowiązywały równolegle z nowymi ‒ wygasają one z chwilą, gdy stanie się ostateczna nowa decyzja odpadowa albo decyzja o odmowie wydania nowej decyzji lub umorzeniu postępowania w sprawie jej wydania. Wygasają także, gdy wniosek o wydanie nowej decyzji właściwy organ pozostawił bez rozpatrzenia. Natomiast art. 52 i 53 przepisów przejściowych ustawy z 7 października 2022 r. pozwala na przedłużenie do końca 2025 r. ważności tych decyzji odpadowych, które wygasają przed upływem trzech miesięcy od dnia wejścia w życie tej ustawy, tj. przed 18 stycznia 2023 r., pod warunkiem złożenia wniosku o nową decyzję w czasie obowiązywania dotychczasowej.

Szczęście czy hamulec

‒ Co z tego, że przepisy przedłużą stare decyzje, skoro firmy coraz częściej muszą posiadać nowe decyzje lub zmienione dotychczasowe, które określają nowe warunki, nowe ilości, nowe rodzaje odpadów, nowe miejsca magazynowania odpadów czy działalności – mówi Joanna Wilczyńska. – Za naruszenie warunków decyzji grożą kary, a przecież w ciągu lat, na które przewidziano przedłużenie, może się zmienić praktycznie wszystko.
Potwierdzają to przedstawiciele firm gospodarujących odpadami, narzekając na długotrwałe procedury. – Przedłużenie czasu obowiązywania decyzji wydłuża cały proces wydawania nowych – mówi Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady RIPOK oraz dyrektor ZUOK „Orli Staw”. Jak twierdzi, przepustowość urzędów marszałkowskich jest tragiczna ze względu na brak finansowania. Nie pieniądze na przedsięwzięcia, ale oczekiwanie na decyzje jest wąskim gardłem w całym inwestowaniu w gospodarce odpadami. – Znam takie instalacje, które czekają po pół roku, a nawet rok, na uruchomienie po zakończeniu inwestycji – mówi dyrektor Szewczyk.
To z kolei nie pozwala firmom elastycznie reagować na pojawiający się popyt. Jak przypomina przedstawiciel branży, kiedyś było tak, że na etapie budowy czy nawet projektowania podmiot występował o pozwolenie zintegrowane i po zakończeniu budowy następowała tylko weryfikacja, czy zostało to wykonane zgodnie z wnioskiem. Jeżeli stwierdzono odstępstwa, było to poprawiane. A zgodnie z obecnymi przepisami trzeba instalację wybudować i dopiero później odebrać. To się wiąże z wizytami wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska czy specjalistów ze straży pożarnej, co jeszcze bardziej wydłuża oczekiwanie. – Tymczasem zmienia się prawo, trzeba składać nowy wniosek i procedura zaczyna się od początku – wyjaśnia Piotr Szewczyk. Zdarza się więc, że inwestycja z powodów proceduralnych czeka na otwarcie 2–3 lata. Przedstawiciele branży nie mają wątpliwości, że przepisy są zbyt szczegółowe. – Brniemy w niepotrzebne szczegóły w parametrach technicznych i opisywanie procesów, a wtedy przestawienie każdej maszyny czy zmiana miejsca magazynowania wymaga zmiany decyzji – mówi Szewczyk.
‒ Otoczenie prawne, a w nim skomplikowane procedury i administracja, nie nadążają za postępem technicznym i technologicznym w dziedzinie zagospodarowania odpadów – dodaje do tego Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Izby Branży Komunalnej. ‒ Innowacyjna technologia latami musi czekać na wdrożenie i starzeje się, zanim ją wprowadzimy.
Jednak obaj przedstawiciele branży odpadowej uważają też, że przedłużenie obowiązywania dotychczasowych decyzji ma też swoje dobre strony. –To w istocie gaszenie pożaru, który nie my wywołaliśmy – mówi Karol Wójcik. Jak dodaje, teraz przynajmniej przedsiębiorcy nie będą musieli się obawiać, że ich zezwolenia wydane na 10 lat wygasną wskutek niezależnych od nich okoliczności.

Sankcje odstraszają

Czy przedsiębiorca czekający długo na nową lub zmienianą decyzję ‒ znacznie dłużej, niż wynika to z przepisów kodeksu postępowania administracyjnego ‒ nie może dostosować jednak swojego działania do wymogów, o które wystąpił? Przecież kodeksowe regulacje terminów na załatwienie sprawy nie zostały odwołane. Zapewne się na to nie zdecyduje, bo odstraszają od tego kary sięgające nawet do miliona złotych i opłaty podwyższone nakładane na podstawie prawa ochrony środowiska.
Doktor Bartosz Draniewicz, prowadzący Kancelarię Prawa Gospodarczego i Ekologicznego, podpowiada, by skorzystać z rozwiązania zaproponowanego przez prof. Wojciecha Radeckiego. ‒ Mówi ono, że nie można nakładać opłat podwyższonych, jeżeli przedsiębiorca złożył wniosek o nową decyzję czy przedłużenie starej z takim wyprzedzeniem, że przy liczeniu terminów z kodeksu postępowania administracyjnego (czy ustaw szczególnych) decyzja powinna być ostateczna przed upływem poprzednio posiadanej – przypomina prawnik. I dodaje, że to rozwiązanie zostało zaakceptowane w orzecznictwie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Pytanie jednak, czy sądy podobnie orzekałyby w przypadku kar.

Marszałek nie nadąża

Ale jeśli ktoś myśli, że przedłużenie terminu wynikło przede wszystkim z potrzeb przedsiębiorców, to jest w błędzie. Problem leży w urzędach, przede wszystkim marszałkowskich. ‒ Administracja, zwłaszcza w urzędach marszałkowskich, ugina się pod natłokiem pracy związanym z rozpatrywaniem wniosków o zmianę naszych decyzji, składanych do 5 marca 2020 r., a związanych z wymogami ustawowymi dostosowania zezwoleń do nowych realiów prawnych – mówi Karol Wójcik. ‒ Wniosków o wydanie nowych decyzji zamiast tych z 2013 r., a które kończą się w 2023 r., też jest całkiem sporo – dodaje Marcin Podgórski, dyrektor departamentu gospodarki odpadami, emisji i pozwoleń zintegrowanych w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego, pozytywnie oceniając przedłużenie terminu, o które zresztą sami marszałkowie zabiegali.
Problemem jest bowiem zarówno bardzo duża liczba decyzji obsługiwanych przez te urzędy, jak i zbyt małe środki, by sprostać zadaniom z zakresu administracji rządowej zleconym marszałkom. Natłok zadań wynika także z tego, że wydawanie znacznej części pozwoleń sektorowych przeniesiono z powiatów do marszałków. Ponadto większość podmiotów, które zajmują się magazynowaniem, przetwarzaniem czy zbieraniem odpadów, a ze względu na zmiany przepisów musiały składać wnioski o decyzje dostosowawcze, robiła to na ostatnią chwilę, tuż przed 5 marca 2020 r. – Na kilkaset postępowań prowadzonych na Mazowszu mamy w tej chwili ok. 200 prawie zakończonych, oczekujących tylko na wspólną kontrolę z WIOŚ – wyjaśnia Marcin Podgórski. I zastanawia się, czy takie wspólne kontrole na pewno są niezbędne, bo w ten sposób urzędnicy tracą czas, który mogliby poświęcić na szybsze przygotowanie kolejnych decyzji. A w najgorętszym okresie na jedną osobę w mazowieckim urzędzie przypadało do rozpatrzenia 100 wniosków o wydanie decyzji. ©℗