Niemieckie przepisy nakazujące udostępniać służbom dane telekomunikacyjne są niezgodne z unijnym prawem – uznał TSUE. Tym bardziej bezprawne są więc polskie regulacje.

Mimo wielu orzeczeń kwestionujących możliwość nakładania na firmy telekomunikacyjne obowiązku retencji danych polskie przepisy niezmiennie taki wymóg stawiają. Telekomy muszą przez rok przechowywać dane pozwalające ustalić nie tylko, do kogo dzwoniliśmy, lecz także gdzie w tym czasie przebywaliśmy. Policja, Straż Graniczna, KAS, ABW, CBA i kilka innych służb ma zaś do nich nieskrępowany dostęp, bez jakiejkolwiek kontroli.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wielokrotnie już stwierdzał, że prawo unijne nie zezwala na wprowadzenie obowiązku uogólnionego i niezróżnicowanego przechowywania danych przez operatorów oraz udostępnianie ich służbom bez kontroli sądu czy innego niezależnego organu. Polska od lat ignoruje to orzecznictwo. Niemcy próbowali nieco złagodzić swe prawo, stąd też skrócenie obowiązku przechowywania danych do 4 tygodni (dane lokalizacyjne) lub 10 tygodni (pozostałe dane, np. billingi). Wczoraj okazało się, że nawet te korzystniejsze dla obywateli przepisy wciąż zbytnio ingerują w prywatność.
- TSUE wyznacza wyśrubowane standardy ochrony informacji o tym, gdzie przebywaliśmy i z kim się łączyliśmy. Z każdym kolejnym wyrokiem przepaść między tymi standardami a sytuacją w Polsce się pogłębia z co najmniej trzech powodów: w Polsce firmy telekomunikacyjne są zobowiązane do przechowywania danych telekomunikacyjnych przez rok, policja i liczne służby mogą je pobierać nie tylko w sprawach dotyczących bezpieczeństwa narodowego, lecz także w sprawach zwykłych przestępstw, a co gorsza, nikt nie sprawuje nad tym realnej kontroli - mówi Wojciech Klicki, prawnik Fundacji Panoptykon.
- Nie mam wątpliwości, że polskie przepisy dotyczące inwigilacji będą weryfikowane pod kątem zgodności z międzynarodowymi standardami i ta weryfikacja wypadnie dla nich niekorzystnie. Już w przyszłym tygodniu tym tematem zajmie się także Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, który zbada skargę kilkorga aktywistów zarzucających Polsce bezprawną inwigilację poprzez niekontrolowany dostęp do bilingów i innych danych telekomunikacyjnych - dodaje.

Konieczne zmiany w prawie

Niemieckie przepisy o retencji danych zostały zaskarżone przez dwie spółki świadczące usługi dostępu do internetu - SpaceNet AG i Telekom Deutschland. Sąd I instancji uwzględnił ich żądania i uchylił obowiązek przechowywania danych dotyczących ruchu telekomunikacyjnego. Od tych wyroków odwołania wniosła Federalna Agencja ds. Sieci. Sąd wyższej instancji postanowił zaś po raz kolejny skierować wniosek prejudycjalny do TSUE. Trybunał po raz kolejny uznał zaś, że nawet zwalczanie poważnej przestępczości nie uzasadnia prewencyjnego, uogólnionego i niezróżnicowanego zatrzymywania danych telekomunikacyjnych. I nie ma tu znaczenia, że okres ich retencji skrócono do 4 czy 10 tygodni.
Najwięcej danych pozyskuje policja / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
- To ważny wyrok nie tylko dla Niemiec, lecz także dla wszystkich państw UE. Zdaniem sędziów przechowywany zestaw danych o połączeniach i lokalizacji może umożliwić wyciągnięcie bardzo precyzyjnych wniosków na temat życia prywatnego osób - np. na temat nawyków życia codziennego lub środowiska społecznego, a to stanowi niedopuszczalne naruszenie prywatności. Teraz, nie tylko w Niemczech, należy znaleźć bardziej odpowiednie metody zapobiegania przestępstwom i ich ścigania - wskazuje Tomasz Borys, specjalista ds. ochrony danych osobowych.
TSUE, odwołując się do wcześniejszego orzecznictwa, wskazał reguły dotyczące retencji, które są zgodne z prawem unijnym. Przykładowo wolno nakazywać operatorom gromadzenie danych w celu ochrony bezpieczeństwa narodowego, ale tylko przez pewien konkretny czas, gdy występuje realne zagrożenie i odbywa się to pod kontrolą sądu.
- Takie ogólne dane mogą być gromadzone tylko wtedy, gdy dany kraj stoi w obliczu poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego, które można sklasyfikować jako rzeczywiste i aktualne lub przewidywalne - zaznacza Tomasz Borys.
Z kolei walka z przestępczością, nawet najpoważniejszą, czy zapobieganie poważnym zagrożeniom dla bezpieczeństwa publicznego nie może już uzasadniać ogólnego obowiązku zatrzymywania danych, ale tłumaczy wprowadzenie ukierunkowanej retencji danych. Dla przykładu: dotyczących konkretnych grup (np. pracowników jakiegoś przedsiębiorstwa) czy w danym miejscu (np. na terenie lotniska). Takich przykładowych sytuacji, w których inwigilacja jest dopuszczalna, ale w różnym zakresie, TSUE wylicza kilka.

Co z dowodami?

Również we wtorek, w innym wyroku TSUE potwierdził nie tylko, że przepisy krajowe wprowadzające obowiązek ogólnego przechowywania danych wszystkich obywateli są bezprawne, ale mogą również podważać wartość zebranych w ten sposób dowodów. Chodzi o prawo francuskie, które - tak jak polskie - przewiduje roczny obowiązek przechowywania danych telekomunikacyjnych. Na ich podstawie oskarżono dwie osoby m.in. o korupcję i pranie brudnych pieniędzy. Skazani wnieśli odwołania, w których podważają wartość dowodów zebranych niezgodnie z unijnym prawem. TSUE w tym orzeczeniu po raz kolejny podkreślił, że walka z przestępczością nie może uzasadniać obowiązku uogólnionej retencji danych. A co z uzyskanymi w tej sposób dowodami?
- Według trybunału zasada skuteczności wymaga, by krajowy sąd karny nie uwzględniał informacji i dowodów uzyskanych w drodze uogólnionego i niezróżnicowanego zatrzymywania danych. Warunkiem nieuwzględnienia jest jednak, by zainteresowane osoby nie były w stanie skutecznie ustosunkować się do tych informacji i dowodów, należących do dziedziny niepodlegającej rozpoznaniu przez sąd, ale mogących mieć decydujący wpływ na ocenę okoliczności faktycznych - wyjaśnia Krzysztof Witek, adwokat z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.
- Wydaje się więc, że według trybunału możliwość skutecznego ustosunkowania się przez oskarżonych do tych informacji pozwala na wykorzystanie ich w postępowaniu karnym przez sąd. Nie do końca jednak wiadomo, na czym miałoby polegać ustosunkowanie się. W polskim postępowaniu karnym oskarżony ma prawo nie tylko do generalnego składania wyjaśnień, lecz także do składania wyjaśnień co do każdego dowodu. Czy to realizuje możliwość ustosunkowania się, o której mówi wyrok? Mam wątpliwości - dodaje prawnik. ©℗

orzecznictwo

Wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 20 września 2022 r. w sprawach C-793/19 i C-794/19 oraz C-339/20 oraz C-397/20 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia