Przeszukania pomieszczeń i dokumentów, śledzenie przepływów finansowych, ingerencja w treść oraz blokowanie stron internetowych, a także możliwość nakładania nowych surowych kar – to tylko niektóre z planowanych uprawnień szefa organu antymonopolowego.

Nowe kompetencje zawarto w projektowanej nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów oraz niektórych innych ustaw (nr z wykazu UC15). Ma ona na celu wdrożenie rozporządzenia nr 2017/2394 Parlamentu Europejskiego i Rady z 12 grudnia 2017 r. w sprawie współpracy między organami krajowymi odpowiedzialnymi za egzekwowanie przepisów prawa w zakresie ochrony konsumentów (rozporządzenie CPC). To kolejna, obok implementacji dyrektywy Omnibus, niezwykle istotna nowelizacja przepisów konsumenckich.
Pierwszy projekt implementacji rozporządzenia CPC ukazał się już dwa lata temu. Jego nowa wersja jest jednak dwukrotnie dłuższa i zawiera bardzo istotne dla przedsiębiorców szczegóły.
Ustawa ma wejść w życie 14. dnia od ogłoszenia.
- Nowe uprawnienia prezesa UOKiK znacznie pogarszają sytuację przedsiębiorców, jednak w założeniu są potrzebne w celu ochrony interesów konsumentów - ocenia adwokat Dominik Jędrzejko, partner w Kancelarii Kaszubiak Jędrzejko Adwokaci sp.p. oraz autor bloga NieuczciwePraktykiRynkowe.pl.
Wtóruje mu Piotr Gogol, adwokat kierujący praktyką antymonopolową w kancelarii EY Law. - Wierzę, że przedsiębiorcy będą mieli możliwość szybkiego odwoływania się od decyzji organu, a sam urząd będzie sięgał po swoje uprawnienia tylko wtedy, gdy jest to konieczne - mówi ekspert.

Policja ds. konsumenckich

Niezwykle istotną zmianą zaproponowaną w projekcie nowelizacji ma być rozszerzenie instytucji przeszukania na sprawy związane ze stosowaniem niedozwolonych postanowień wzorców umów oraz praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Obecnie organ może prowadzić takie działania tylko w postępowaniach antymonopolowych.
Przeszukiwanie od zwykłej procedury kontroli różni się głównie tym, że materiał dowodowy pozyskiwany jest przede wszystkim przez samego kontrolującego. Kontrola zaś bazuje na materiale przekazanym przez kontrolowanego przedsiębiorcę. To wywołuje ryzyko braku udzielenia istotnych dla sprawy informacji bądź wprowadzania w błąd, znacząco wydłużając okres prowadzenia postępowania.
- Prezes UOKiK miałby mieć możliwość przeprowadzenia u przedsiębiorcy przeszukań pomieszczeń i rzeczy w celu znalezienia i uzyskania informacji z akt, ksiąg, pism, wszelkiego rodzaju dokumentów, urządzeń i systemów informatycznych czy nośników danych oraz innych przedmiotów mogących stanowić dowód w sprawie - wylicza mec. Dominik Jędrzejko.
Oznacza to, że przeszukujący mogliby przeczesywać nie tylko pomieszczenia w firmie, ale również służbowe komputery, pamięci oraz dokumenty. Czyli bardzo podobnie, jak robią to organy ścigania. Urząd nie musiałby tym samym wzywać do wydawania dokumentów, a możliwe byłoby ich samodzielne zabezpieczenie i np. zgranie informacji z nośników danych.
- Nowe kompetencje prezesa UOKiK nie są niczym nadzwyczajnym, gdy spojrzy się na to, jakie uprawnienia już urząd posiada, a jakie od dawna posiadają jego odpowiedniki w innych państwach członkowskich - wskazuje mec. Gogol.
Co ważne, za kompetencjami w zakresie przeszukania przy sprawach dotyczących naruszania zbiorowych interesów konsumentów miałby iść dostęp do informacji na temat przepływów środków i danych finansowych oraz informacji o rachunkach bankowych.
- Tego typu dane prezes UOKiK mógłby pozyskiwać bezpośrednio z systemu teleinformatycznego izby rozliczeniowej (STIR), czyli byłoby to pewnego rodzaju rozwinięcie kompetencji posiadanych przez organ i wykorzystywanych w sprawach dotyczących zatorów płatniczych - spostrzega mec. Piotr Gogol.

Strażnik w sieci

Prezes UOKiK miałby też zyskać nowe uprawnienia w zakresie stron internetowych adresujących swoje oferty do konsumentów. Chodzi o zapobieganie ryzyku wyrządzenia poważnych szkód zbiorowych interesom konsumentów. Projekt przewiduje możliwość zobowiązania przedsiębiorcy do wprowadzenia zmian na jego witrynie.
- Przykładowo wyłączenie albo ograniczenie treści lub zamieszczenie wyraźnego ostrzeżenia dla konsumentów korzystających z interfejsów zawartych na stronie internetowej, usunięcia pewnych treści albo nawet całkowite uniemożliwienie dostępu do witryny - wyjaśnia mec. Dominik Jędrzejko.
Gdyby przedsiębiorca nie wykonał - choćby nieumyślnie - żądań prezesa UOKiK, wówczas ten miałby możliwość nałożenia na niego kary do 50 mln euro.
- Istotne jest, aby prezes UOKiK korzystał z uprawnień dotyczących ingerencji w strony internetowe tylko wtedy, gdy nie byłby w stanie doprowadzić do zmiany praktyki innymi sposobami, np. wystąpieniami miękkimi. Kary finansowe powinny być zaś miarkowane z uwagi na rodzaj naruszenia oraz chęć współpracy z urzędem - apeluje mec. Piotr Gogol.
W celu usunięcia lub wyłączenia określonego interfejsu prezes organu mógłby zwrócić się z tym samym żądaniem do dostawcy usługi internetowej lub podmiotu, który zarejestrował domenę naruszyciela. Strona mogłaby być też przez prezesa UOKiK zablokowana poprzez zgłoszenie jej do umieszczenia w prowadzonym przez ministra finansów rejestrze domen zakazanych (obecnie rejestr ten zawiera adresy służące do oferowania lub promowania nielegalnych gier hazardowych).

Klient z urzędu

Poszerzona miałaby być też instytucja tajemniczego klienta, z której UOKiK może korzystać od 2016 r. Polega ona na tym, że pracownicy urzędu wcielają się w rolę konsumentów i sprawdzają, jak przebiega proces oferowania przez sprzedawcę określonych towarów lub usług.
Zgodnie z projektowaną nowelizacją kontrolujący mają mieć prawo również do samego zakupu towaru. Mógłby nawet posługiwać się w tym celu nieprawdziwym dokumentem tożsamości. Sam przebieg czynności mógłby zaś być utrwalany w sposób tajny za pomocą urządzeń rejestrujących obraz lub dźwięk - przy czym wymagać to miałoby zgody sądu ochrony konkurencji i konsumentów (SOKiK) udzielonej na wniosek prezesa UOKiK.
Osoby kontrolujące, niezwłocznie po dokonanej kontroli, musiały okazać upoważnienie do jej prowadzenia oraz wspomnianą zgodę sądu. Na sposób przeprowadzenia czynności przysługiwałoby zażalenie do SOKiK.
Co ciekawe, towary zakupione przez przedstawiciela urzędu mogłyby być przedmiotem obserwacji, badań, demontażu i testowania. Produkty podlegałyby zwrotowi po wydaniu postanowienia o zakończeniu postępowania wyjaśniającego lub wydania prawomocnej decyzji przez prezesa UOKiK, o ile towar byłby w stanie nienaruszonym i nadawałby się do ponownej sprzedaży. Wówczas przedsiębiorca byłby zobowiązany do niezwłocznego zwrotu kosztów zakupu.
Piotr Gogol spostrzega, że pracownicy organu antymonopolowego mogliby nabywać nie tylko towary i usługi, ale również instrumenty finansowe. Zdaniem ustawodawcy takie uprawnienie może zapobiegać powtórzeniu afer typu GetBack.
- Od kilku lat prezes UOKiK jest bardzo aktywny na polu spraw bankowych oraz inwestycji alternatywnych. Teraz jego pracownicy będą z pierwszej ręki doświadczać problemów, z jakimi borykają się konsumenci - konkluduje mec. Piotr Gogol. ©℗
ikona lupy />
Działania organu antymonopolowego w 2021 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe