- W postępowaniach wzrośnie rola świadomych, aktywnych wierzycieli. Ich sytuacja będzie dużo lepsza niż wierzycieli biernych, nieangażujących się w postępowanie, choć zapewne to rozwiązanie będzie faworyzować w szczególności duże podmioty - uważa Piotr Podsiadło, adwokat oraz manager w Kancelarii EY Law.

ikona lupy />
Piotr Podsiadło, adwokat oraz manager w Kancelarii EY Law / Materiały prasowe
4 lipca Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt nowelizacji prawa restrukturyzacyjnego oraz prawa upadłościowego. Ma on na celu wdrożenie postanowień dyrektywy nr 2019/1023, tzw. dyrektywy drugiej szansy. To kolejna istotna reforma polskich przepisów dotyczących restrukturyzacji i upadłości. Jakie ma to znaczenie dla przedsiębiorców?
Prawa restrukturyzacyjne i upadłościowe na przestrzeni ostatnich lat doświadczyły wielu zmian. Wszystkie te modyfikacje generalnie idą w dobrym kierunku. Niemniej tak częste zmiany, choćby nawet usprawniające różne procesy, mogą powodować niepewność u przedsiębiorców. Mogą oni zastanawiać się, czy jeśli otworzą postępowanie restrukturyzacyjne trwające co najmniej rok, nie zmienią się w tym czasie zasady prowadzenia takiego procesu. Ze względu na obowiązek transpozycji przepisów unijnych w przypadku dyrektywy drugiej szansy nie mamy jednak możliwości odstąpienia od jej implementacji.
Dla kogo zmiany opisane w projekcie są ważniejsze? Dłużników czy wierzycieli?
Diametralnie ma się zmienić pozycja wierzycieli. Przykładowo osoby zabezpieczone hipoteką lub zastawem (wierzyciele rzeczowi) obecnie w wielu przypadkach nie muszą brać udziału w układzie podczas postępowania restrukturyzacyjnego, chyba że wyrażą na to zgodę. Nowelizacja przewiduje natomiast, że wierzyciele rzeczowi - najczęściej są to instytucje finansowe, np. banki - mają uczestniczyć w układzie z mocy prawa. To istotne, bo teraz często bywa tak, że podmioty te stoją nieco z boku i nie uczestniczą w restrukturyzacji, przez co dłużnik musi prowadzić negocjacje pozaukładowe w przedmiocie warunków restrukturyzacji z taką instytucją.
Ale to nie wszystko. Aby dziś układ został przyjęty, musi za nim zagłosować określona liczba wierzycieli. Mówiąc w dużym skrócie: dwie trzecie z nich, uwzględniając siłę ich głosów. Po nowelizacji, nawet jeśli zabraknie wymaganej liczby głosów, to sąd - pod warunkami precyzyjnie wskazanymi w projekcie - wciąż miałby możliwość taki układ zatwierdzić. Zwiększy to znaczenie przemyślanej strategii przygotowania propozycji układowych i zaprojektowania grup wierzycieli przez dłużnika.
Dodatkowo wierzyciele uzyskają wiele nowych instrumentów umożliwiających skuteczniejszą ochronę ich interesów w toku postępowania. Przykładowo zwolnienie nadzorcy układu w postępowaniu o zatwierdzenie układu na wniosek wierzycieli albo uchylenie zawieszenia egzekucji, jeżeli miałoby dojść do rażącego naruszenia interesów wierzyciela. Tym samym w postępowaniach wzrośnie rola świadomych, aktywnych wierzycieli. Ich sytuacja będzie w praktyce dużo lepsza niż sytuacja wierzycieli biernych, nieangażujących się w postępowanie, choć zapewne to rozwiązanie będzie faworyzować w szczególności duże podmioty.
Okres ochrony dłużnika przed egzekucjami ma wynosić cztery miesiące (wyjątkowo 12 miesięcy) od otwarcia postępowania restrukturyzacyjnego. Sąd może jednak uchylić tę ochronę wcześniej. Biorąc pod uwagę długotrwałość postępowań w polskich sądach, dłużnicy mogą więc nagminnie tracić ochronę w toku postępowania. Projekt zakłada, że jakość pracy sądów będzie usprawniona, ale czy faktycznie tak będzie?
Mam co do tego wątpliwości. Projekt - poza drobnymi wyjątkami - nie przewiduje bowiem żadnych istotnych zmian strukturalnych ani organizacyjnych, które mogłyby realnie przyspieszyć procedowanie przez sądy.
Termin ochrony wskazany w dyrektywie wydaje się racjonalny. Obecna sytuacja, w której dłużnik uzyskuje ochronę nierzadko na kilka lat trwania postępowania, jest patologiczna z punktu widzenia wierzycieli. Problem w tym, że termin czterech miesięcy (a wyjątkowo 12 miesięcy) wydaje się jednak niedostosowany do polskich realiów.
Spodziewamy się więc sytuacji, w których wierzyciele będą starali się celowo przedłużać postępowanie, np. przeciągając negocjacje lub składając przeróżne wnioski formalne, aby dłużnik zdążył stracić ochronę. Wówczas wierzyciele będą mogli skorzystać z zabezpieczeń i np. przejmować majątek przedsiębiorstwa. Niewątpliwie sądy będą musiały uwzględniać to ryzyko i starać się nie dopuszczać do takich sytuacji.
Projekt przewiduje jakieś inne rozwiązania dla dłużników?
Wzmocniona zostanie chociażby ochrona nowego oraz przejściowego finansowania udzielanego w celu restrukturyzacji dłużnika. Częstą przyczyną niepowodzenia restrukturyzacji jest brak środków finansowych na restrukturyzację. Proponowane ramy prawne zwiększą natomiast bezpieczeństwo kredytodawców i w konsekwencji mogą zachęcić instytucje finansowe do szerszego finansowania podmiotów w restrukturyzacji.
Nowelizacja przewiduje aż 18-miesięczne vacatio legis, co spowoduje, że Polska będzie znacząco spóźniona w stosunku do terminu transpozycji wyznaczonego w dyrektywie. Z czego wynika problem?
Pierwotny termin na wdrożenie dyrektywy upłynął 17 lipca 2021 r. Przewidziano możliwość przedłużenia go o rok, z której Polska skorzystała. Tymczasem jesteśmy dopiero na początku ścieżki legislacyjnej, a biorąc pod uwagę długi okres vacatio legis, możemy być opóźnieni nawet o dwa lata. Projektodawca wprost przyznaje w uzasadnieniu ustawy, że winny jest słabo działający Krajowy Rejestr Zadłużonych obsługujący postępowania restrukturyzacyjne. Rozwiązania proponowane w projekcie wymuszą liczne zmiany techniczne w jego działaniu, a to wymaga czasu. Można skomentować to tylko tak, że system jest nieelastyczny i nieprzygotowany na przyszłe reformy.©℗
Rozmawiał Jakub Styczyński