Specyfikacja techniczna wykonania i odbioru robót nie jest elementem dokumentacji projektowej. Jeśli więc pewne prace zostały ujęte tylko w niej, a w projekcie budowlanym czy wykonawczym już nie, to wykonawcy należy się dodatkowe wynagrodzenie – uznał sąd.

Spory o prace dodatkowe to jeden z częstszych problemów pojawiających się przy realizacji zamówień publicznych na roboty budowlane. Zamawiający nie są skłonni do związanych z nimi ponadplanowych wydatków, tymczasem wykonawcy często muszą je przeprowadzić, gdyż wymaga tego sztuka budowlana czy wręcz kwestie bezpieczeństwa. Sprawy te bardzo często kończą się w sądzie, który musi rozstrzygnąć, czy podmiot realizujący zlecenie powinien wiedzieć o konieczności wykonania spornych prac, czy też nie były one przewidziane w pierwotnym zestawieniu.
Taki też spór wyniknął przy budowie dróg dojazdowych do jednej z pętli tramwajowych w Szczecinie. Podczas robót okazało się, że niezbędne jest m.in. wykonanie dylatacji w podbudowie betonowej. Tymczasem w tabeli elementów rozliczeniowych (TER) widniał zapis bez dylatacji. Dodatkowo okazało się, że do uformowania nasypów niezbędne jest dokupienie materiałów, podczas gdy ze wspomnianej TER miało wynikać, że do ich utworzenia wystarczy ziemia znajdująca się na placu budowy. Przedsiębiorca realizujący zamówienie zażądał za prace dodatkowe 750 tys. zł. Miasto odmówiło, uznając, że konieczność ich wykonania wynikała z dostarczonej dokumentacji.
Główny, argumentem Szczecina była specyfikacja techniczna wykonania i odbioru robót. W niej bowiem rzeczywiście przewidziano konieczność wykonania dylatacji w podbudowie drogi. To zaś miałoby oznaczać brak możliwości powołania się na art. 630 par. 1 kodeksu cywilnego, który pozwala żądać dodatkowego wynagrodzenia tylko wtedy, jeśli roboty nie były przewidziane w zestawieniu prac planowanych będących podstawą obliczenia wynagrodzenia kosztorysowego.
Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał jednak, że specyfikacji technicznej wykonania i odbioru robót nie można zaliczyć do dokumentacji projektowej. Wskazuje na to art. 31 ust. 1 ustawy z 2004 r. – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.; spór toczył się na podstawie uchylonych już regulacji). Według tego przepisu zamawiający opisuje przedmiot zamówienia na roboty budowlane za pomocą dokumentacji projektowej oraz (oddzielnie) specyfikacji technicznej wykonania i odbioru robót budowlanych. Także w art. 31 ust. 4 odrębnie ujęto te dwa dokumenty.
„Nie ulega też wątpliwości, że będące przedmiotem sporu prace nie zostały ujęte w TER. Nie sposób przy tym traktować tej kwestii jako zwykłego przeoczenia czy omyłki, skoro zamawiający nie tylko nie wyszczególnił w tym dokumencie robót związanych z dylatacją, ale wprost wskazał w rubryce dotyczącej wykonania podbudowy – bez dylatacji. (…) Skutki tego rodzaju niestaranności, przy jednoznacznym wskazaniu w TER, iż wycena ma nastąpić bez dylatacji nie mogą jednak obarczać wykonawcy; w szczególności nie ma podstaw do przypisywania mu obowiązku zadania pytania przed złożeniem oferty w celu wyjaśnienia ewentualnych wątpliwości” – podkreślił w uzasadnieniu rozstrzygnięcia sąd.
Skład orzekający nie uznał natomiast roszczenia dotyczącego nasypu. Opinia geotechniczna, będąca elementem projektu budowlanego, nie dawała bowiem żadnych podstaw do wniosku, iż grunt znajdujący się na terenie inwestycji będzie się nadawał do ponownego wykorzystania przy formowaniu nasypów. Rzetelny wykonawca powinien więc uwzględnić w swej ofercie cenę zakupu dodatkowego materiału. ©℗

orzecznictwo

Wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie z 4 sierpnia 2021 r., sygn. akt VIII GC 527/18. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia