Przedsiębiorca, który przegrywa sprawę w sądzie, może uniknąć uiszczania wielotysięcznych kwot. Skoro bowiem nie mógł prowadzić działalności w pandemii, nie należy go pogrążać – tak uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie.

Ogólna zasada procesu jest prosta: jeśli przegrywasz sprawę, to ponosisz koszty procesu. Wynika to z art. 98 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego, który stanowi, że strona przegrywająca sprawę obowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw i celowej obrony (koszty procesu).
Ale jest też art. 102 k.p.c. I on określa, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej nimi w ogóle. Tyle że w orzecznictwie i doktrynie utarło się, że ciężka sytuacja majątkowa przegrywającego co do zasady nie stanowi uzasadnionej przyczyny dla odstąpienia przez sąd od zasądzenia kosztów. Teraz jednak mamy wyłom od tej zasady. I to przez pandemię oraz związane z nią ograniczenia w wykonywaniu działalności gospodarczej. Eksperci przyznają, że – prawomocny już – wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 2 czerwca 2021 r. (sygn. akt I AGa 37/21) może być dla wielu przedsiębiorców dotkniętych pandemią zbawienny.
Sprawa nie była wyjątkowa – ot, typowy spór o zapłatę: firma o profilu gastronomicznym nie wywiązała się ze swoich zobowiązań. Sąd nie miał co do tego wątpliwości. Jednocześnie uznał, że zastosowanie znaleźć powinien jednak art. 102 k.p.c. Dlaczego? „W ocenie sądu odwoławczego zachodzi w sprawie szczególny wypadek, uzasadniany zarówno aktualną sytuacją majątkową pozwanej, wynikającą z wielomiesięcznego ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej o profilu gastronomicznym przez pozwaną z uwagi na faktyczny lockdown gospodarki w czasie stanu epidemii, jak również z faktu wyrażanej woli polubownego załatwienia sporu z powodem i zawarcia stosownej ugody. W toku procesu pozwana podniosła nieskutecznie zarzut niweczący, ale legalnie realizowała w tym zakresie swoje uprawnienie i ta okoliczność nie może być poczytywana za postawę nielojalną względem kontrahenta” – czytamy w uzasadnieniu (pisownia oryginalna). Sąd obciążył pozwaną jedynie kosztami zastępstwa procesowego drugiej strony.
W skrócie argumentacja sądu jest taka: lockdown utrudnił prowadzenie biznesu, w efekcie przegrywający znalazł się w trudnej sytuacji materialnej. A w toku postępowania nie stosował żadnych sztuczek, a nawet wyraził chęć porozumienia się z wierzycielem. Należy więc ograniczyć konsekwencje sądowej porażki.
Nie zawsze kasa królem
Większość prawników, z którymi rozmawialiśmy, rozstrzygnięcie sądu ocenia pozytywnie. Przykładowo prof. Michał Romanowski, adwokat, uważa, że to bardzo dobry i ważny dla przedsiębiorców wyrok. [opinia] Również Oskar Sokolnicki, adwokat w kancelarii Płonka Ozga Adwokaci i Radcowie Prawni, podkreśla, że wyrok może mieć istotne znaczenie dla wielu przedsiębiorców. – Rozstrzygnięcie należy ocenić pozytywnie, jako wyraz choćby częściowego zrozumienia ze strony wymiaru sprawiedliwości dla trudnej sytuacji przedsiębiorców borykających się z problemami finansowymi na skutek zamknięcia niektórych sektorów gospodarki w wyniku pandemii koronawirusa – podkreśla mec. Sokolnicki. I zgadza się z sądem, że fakt lockdownu można uznać za szczególnie uzasadniony wypadek w rozumieniu art. 102 k.p.c.

opinia eksperta

Prof. Michał Romanowski, adwokat
To jest bardzo dobry wyrok. Sąd ocenił kontekst konkretnej sprawy. Opowiedział się za tym, aby przedsiębiorca dotknięty przez pandemię nie był de facto karany dodatkowo kosztami procesu. Wczasach pandemii wprocesach sądowych nie może rządzić zasada „cash is king”. Proces można przegrać lub być zmuszonym do ugody nie dlatego, że nie ma się racji, ale dlatego, że nie ma się pieniędzy, aby dochodzić lub bronić swoich praw. Prawo do uzyskania sprawiedliwego wyroku musi przeważać nad prawem pięści procesowej. Równość przedsiębiorców jest fikcją.

Przedsiębiorcy dotknięci pandemią powinni powoływać się na zwolnienie od kosztów sądowych, wykazując, jak pandemia wpłynęła na ich wyniki. Branża gastronomiczna należy do najbardziej dotkniętych pandemią przez ostatni ponad rok. Rząd opuścił małych przedsiębiorców poszkodowanych przez pandemię, aw ramach tzw. Polskiego Ładu planuje dalsze obciążenia ich podatkami. Dobrze, że Sąd Apelacyjny wLublinie nie opuścił przedsiębiorcy dotkniętego pandemią. Jest jeszcze sprawiedliwość na tym świecie.

Ale dla jasności, są też głosy krytyczne. Krzysztof Borkowski, adwokat w Kancelarii Affre i Wspólnicy, zaznacza, że każda sprawa powinna podlegać indywidualnej ocenie, która jednoznacznie wykaże, czy szczególne przyczyny występują. I w tej konkretnej sprawie, zdaniem mec. Borkowskiego, tak nie było. – Roszczenie, które było przedmiotem postępowania, powstało długo przed pandemią COVID-19. Z okoliczności tej sprawy wynika również, że do utraty płynności doszło przez postępowanie samego przedsiębiorcy – dłużnika. Nieobciążenie przez sąd strony przegranej kosztami postępowania w całości wymaga starannego i wyczerpującego uzasadnienia przesłanek, na podstawie których podjęto taką decyzję. Tego sąd w uzasadnieniu orzeczenia nie uczynił – twierdzi Krzysztof Borkowski. I dodaje, że fakt objęcia danego rodzaju działalności lockdownem jeszcze nie przesądza o tym, że jest to przyczyna aktualnej sytuacji majątkowej przedsiębiorcy. Sąd powinien przykładowo zbadać spadek obrotów przedsiębiorcy, czego nie uczynił, a przynajmniej nie ma o tym wzmianki w uzasadnieniu wyroku.
Wskazówka: próbować
Wielu przedsiębiorców zadaje sobie teraz pytanie: czy ten wyrok oznacza, że nawet jeśli przegram proces, mam duże szanse uniknąć wielotysięcznych kosztów? Odpowiedź nie jest oczywista. Zdaniem prawników na pewno warto próbować występować o takie zwolnienie. Uzasadniając taki wniosek, przedsiębiorca powinien zwrócić uwagę sądu na to, że znajdował się w ciężkiej sytuacji finansowej wynikającej z obiektywnych i niezależnych od niego uwarunkowań.
– Ewentualne zastosowanie art. 102 k.p.c. jako podstawy nieobciążania strony kosztami procesu powinno być oceniane w kontekście całokształtu okoliczności faktycznych danej sprawy. Niewykluczone jest wzięcie pod uwagę zarówno faktów związanych z przebiegiem procesu, jak i okoliczności zewnętrznych, odnoszących się do stanu majątkowego, sytuacji życiowej oraz gospodarczej danego podmiotu – wskazuje Oskar Sokolnicki. Jego zdaniem z punktu widzenia przedsiębiorców w dalszym ciągu zmagających się ze skutkami pandemii oraz stających przed widmem zasądzenia wysokich kosztów sądowych, istotne znaczenie – na ich korzyść – może mieć także to, że przywoływany przepis nie wymienia wyczerpująco sytuacji, w których możliwe jest nieobciążanie strony kosztami. – Główną przesłankę w tym zakresie stanowi bowiem „wypadek szczególnie uzasadniony”, co jest pojęciem stosunkowo pojemnym i elastycznym oraz może uzasadniać zastosowanie omawianej instytucji w zróżnicowanych stanach faktycznych – zauważa prawnik.
Iwo Klisz, adwokat i właściciel Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Klisz i Wspólnicy, zaznacza, że należy pamiętać, że sytuacja majątkowa strony przegrywającej nie jest jedynym ani nawet najważniejszym czynnikiem, który sąd będzie brał pod uwagę (nie jest jednak zupełnie bez znaczenia).
– Nie istnieje zamknięty katalog sytuacji uzasadniających zastosowanie przez sąd tej reguły, ale warto rozważyć taki wniosek wówczas, gdy sprawa ma charakter precedensowy lub np. gdy jej wynik jest skutkiem zmiany utartej linii orzeczniczej. Należy jednak pamiętać, że sąd, ważąc interes każdej ze stron, będzie także oceniał sam sposób zachowania się strony przegranej podczas procesu, a więc też to, czy świadomie podejmowała działania mające utrudnić lub przedłużać postępowanie – zaznacza mec. Iwo Klisz. Innymi słowy: nie warto utrudniać czy przeciągać postępowania ponad miarę, bo może mieć to wpływ na rozstrzygnięcie o kosztach.
Sytuacja powoda
Warto pamiętać też o sytuacji powodów. Często bowiem, gdy przegrywającym jest pozwany, pozytywne dla niego rozstrzygnięcie o kosztach jest zarazem negatywnym rozstrzygnięciem dla powoda, który wygrywa. Nie dostaje on bowiem zwrotu kilku czy nawet kilkunastu tysięcy złotych, które „zainwestował” w proces. Sytuacja powodów w sprawach pomiędzy przedsiębiorcami zaś w ostatnim czasie się pogorszyła. Do 2019 r. – na co zwraca uwagę Dariusz Kulgawczuk, radca prawny, partner w kancelarii RKKW – Kwaśnicki, Wróbel & Partnerzy, Radcowie Prawni i Adwokaci – istniał sposób na ograniczenie kosztów postępowania przed sądem. Przedsiębiorcy, jeśli chcieli występować z roszczeniami, a nie mieli dostatecznych (przynajmniej w ich ocenie) środków na prowadzenie sporu, to cedowali (o ile nie były one objęte zakazem cesji) swoje roszczenia do innych podmiotów (też pod ich kontrolą) znajdujących się w gorszej sytuacji finansowej od podmiotów, które dysponowały roszczeniami i występowali w imieniu tych podmiotów z wnioskiem o zwolnienie od kosztów sądowych.
– Od nowelizacji k.p.c. i ustawy o kosztach sądowych z 2019 r. takie działanie jest utrudnione, gdyż występując z wnioskiem o zwolnienie od kosztów sądowych, należy wykazać, iż również wspólnicy spółki, która występuje z wnioskiem o takie zwolnienie, nie mają wystarczających środków na ich pokrycie – zauważa mec. Kulgawczuk.
Prawnik twierdzi, że ogólnie rzecz ujmując, prowadzenie sporów sądowych w ciągu ostatnich paru lat ze strony przedsiębiorców stało się jeszcze bardziej czasochłonne i kosztochłonne niż wcześniej, więc z tego względu już na etapie zawierania umów warto tak ukształtować ich postanowienia, żeby powodowały one jak najmniej sporów, a także zadbać o mocne zabezpieczenia realizacji praw. Pewnym rozwiązaniem – podpowiada mec. Kulgawczuk – może być także zastrzeżenie klauzuli arbitrażowej, np. coraz bardziej ostatnio popularnego arbitrażu elektronicznego. Najczęściej jest on znacznie tańszy niż procesowanie się w sądzie.