Jeżeli nacjonalizacja firmy została oparta na nieważnych decyzjach, nie można wykluczyć odpowiedzialności państwa za późniejsze pogorszenie i likwidację jej majątku. Do takich wniosków doszedł Sąd Najwyższy.

Sprawa dotyczyła odszkodowania za znacjonalizowane mienie przedwojennej jeszcze spółki K. Firma przed wojną prowadziła działalność w branży spożywczej i przemysłu lekkiego – dysponowała młynem oraz tartakiem.
Po II wojnie, już w listopadzie 1945 r., wprowadzono w przedsiębiorstwie zarząd przymusowy, a dwa lata później wydano decyzję o przejęciu na własność państwa mienia przedsiębiorstwa. Jak się okazało w późniejszym postępowaniu, decyzje te były całkowicie bezprawne, i to nawet w świetle obowiązujących przepisów ustawy o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej z 1946 r. (Dz.U. z 1946 r. nr 3, poz. 17). A to dlatego, że zgodnie z tym aktem prawnym nacjonalizacji miały podlegać młyny o zdolności produkcyjnej 15 ton na dobę, zaś przejęty młyn nie miał tak dużych mocy. Ponadto według ustawy z 1946 r. przejęciu podlegały zakłady zatrudniające ponad 50 pracowników, zaś tak we młynie, jak i w tartaku łącznie pracowało wówczas zaledwie kilkanaście osób. Mimo to obydwa zakłady zostały znacjonalizowane, a ostatecznie decyzje w tej kwestii uprawomocniły się dopiero w 1964 r.
Młyn należący do spółki nie funkcjonował zbyt długo, jeszcze w latach 60. XX w. został zamknięty, a potem rozebrany. Dłużej funkcjonował tartak.
Właściciele spółki po 1989 r. wznowili jej działalność i zaczęli starać się o odzyskanie utraconego po wojnie mienia. Te starania przyniosły uchylenie powojennych decyzji nacjonalizacyjnych i zaprowadziły spółkę do sądu z pozwem opiewającym na ponad 1,5 mln zł odszkodowania za przejęte przez państwo mienie.
Stołeczny sąd okręgowy rozpatrując sprawę w I instancji, zasądził na rzecz powodów jedynie 240 tys. zł z odsetkami. Ten wyrok zmienił warszawski sąd apelacyjny, podwyższając ponad dwukrotnie kwotę odszkodowania (do prawie 800 tys. zł). Sprawa trafiła do SN, który wyrokiem z 20 grudnia 2017 r. uchylił orzeczenie apelacyjne i nakazał ponownie rozpoznać sprawę. Efekt dla firmy był fatalny – SA rozpoznając ponownie sprawę tym razem oddalił apelację i przywrócił moc wyrokowi I instancji, uznając, że ostatecznie powódka nie wykazała należycie związku między nieważnymi decyzjami nacjonalizacyjnymi z lat 40. XX w. a późniejszą rozbiórką budynków gospodarczych, stanowiącą o szkodzie. Pełnomocnicy spółki złożyli więc skargę kasacyjną do SN.
Sprawa nadal nie znalazła finału. SN wyrok apelacyjny częściowo uchylił i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. SN uznał bowiem, że należy pochylić się nad kwestią odpowiedzialności Skarbu Państwa jako posiadacza nieruchomości i budynków w złej wierze.
– Tej odpowiedzialności nie można wykluczyć, zważywszy na przyczynę, która spowodowała uchylenie decyzji nacjonalizacyjnej. A było nią naruszenie przepisów. Wszak nawet ówcześnie obowiązujące regulacje konstytucyjne wymagały od organów państwa przestrzegania prawa – powiedział Władysław Pawlak, sędzia SN.
W efekcie, jeżeli przyjęte zostanie posiadanie przez państwo majątku firmy w złej wierze, wówczas wchodzi w grę odpowiedzialność z art. 225 kodeksu cywilnego. Stanowi on m.in., że samoistny posiadacz w złej wierze odpowiedzialny jest za pogorszenie i utratę rzeczy, chyba że rzecz uległaby pogorszeniu lub utracie także wtedy, gdyby znajdowała się w posiadaniu uprawnionego. Tu doszło do likwidacji budynków młyna i tartaku, więc konieczne będzie ustalenie, w jakich okolicznościach nastąpiło pogorszenie stanu majątku do tego stopnia, że trzeba było go zlikwidować. Na to jeszcze nakłada się kwestia przekazywania przedsiębiorstwom państwowym znacjonalizowanego majątku spółki, która również wpływa na odpowiedzialność państwa wobec spółki. Te problemy musi rozstrzygnąć sąd apelacyjny, do którego wróci sprawa.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 10 maja 2021 r., sygn. akt I CSKP 77/21