„Likwidacja Ministerstwa Skarbu Państwa wygeneruje blisko 100 mln zł oszczędności rocznie, co w perspektywie 10 lat oznacza ok. 1 mld zł środków finansowych, które mogą być przeznaczone na realizację innych zadań” – tak projekt ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym zachwala sam resort skarbu, który już za kilka tygodni przestanie istnieć. W uzasadnieniu do projektu ministerstwo pisze nawet, że podaną kwotę uzyskano „według ostrożnych szacunków”. Ale wyliczenia kwoty oszczędności są problematyczne.
Zwracali na to uwagę posłowie opozycji w trakcie dyskusji nad projektem, jaka miała miejsce w minionym tygodniu w Sejmie. – Jeśli pan powołuje się na to, że 100 mln oszczędności będzie rocznie, to nie wiem, kto to wyliczył – tak Włodzimierz Karpiński (PO), były minister skarbu, zwracał się do Henryka Kowalczyka, który obecnie kieruje ministerstwem. Kowalczyk nie odniósł się do tego zarzutu.
W projekcie ustawy budżetowej na 2017 r., który rząd przyjął wstępnie pod koniec sierpnia, wydatki resortu skarbu (wtedy jeszcze miał on istnieć) zaplanowano na 28,9 mln zł. W projekcie finalnym – z końca września – tej pozycji już nie było. Nie znaczy to jednak, że całość tej kwoty będzie można przeznaczyć na inne wydatki. W końcu września w resorcie skarbu pracowało 421 osób. Prawie jedna trzecia ma przejść do innych ministerstw – odpowiednio będą musiały urosnąć ich budżety. Jak wynika z przygotowanej do projektu oceny skutków regulacji, zaoszczędzić da się mniej więcej połowę rocznego budżetu ministerstwa.
Ale równocześnie we wrześniowym projekcie ustawy budżetowej pojawiła się pozycja: „Wydatki na realizację zadań w związku z likwidacją Ministerstwa Skarbu Państwa, w tym na wykonywanie przez inne podmioty sektora finansów publicznych obecnych kompetencji Ministra Skarbu Państwa po likwidacji urzędu”. Kwota: 56,7 mln zł. – Obejmuje ona wydatki na funkcjonowanie wygaszanego MSP w I kwartale 2017 r. W tej kwocie zabezpieczono środki na odprawy, odprawy emerytalne, częściowe trzynastki, nagrody jubileuszowe itd. Pozostała część tej kwoty stanowi rezerwę dla innych urzędów na przejęcie zadań aktualnie realizowanych przez Ministerstwo Skarbu Państwa – powiedział kilka tygodni temu posłom z komisji ds. energii i skarbu państwa wiceminister Maciej Małecki.
Na razie likwidacja resortu skarbu wiąże się nie z ograniczeniem, ile ze zwiększeniem wydatków z państwowej kasy. Są jednak pozycje, które wyraźnie zmieniają to wyliczenie. „Przychody ogółem dla budżetu państwa będą stanowiły środki zgromadzone na dzień likwidacji Funduszu Skarbu Państwa (42,6 mln zł według stanu na 31.10.2016 r.) oraz Funduszu Nauki i Technologii Polskiej (dysponentem funduszu jest minister nauki i szkolnictwa wyższego – 40,18 mln zł według stanu na 31.10.2016 r.)” – podają twórcy projektu w ocenie skutków regulacji. Uwzględniając przejęcie środków z tych dwóch funduszy, oszczędności w przyszłym roku faktycznie zbliżą się do deklarowanych 100 mln zł (o ile pominąć rezerwę celową). Czy można spodziewać się, że w kolejnych latach to źródło nie wyschnie? Zdaniem resortu skarbu – tak.
„Szacując powyższe oszczędności, pod uwagę wzięto brak wydatków na koszty prywatyzacji z likwidowanego Funduszu Skarbu Państwa – które średniorocznie w badanych 5 latach (2011–2015) wynosiły ok. 56 mln zł rocznie” – przekazało ministerstwo w odpowiedzi na nasze pytania.