Niemiecki kontrwywiadowczy Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) powtórnie sprawdzi wszystkich swych nowo zatrudnionych w ostatnich latach pracowników po zdemaskowaniu wśród nich domniemanego islamisty - poinformował niemiecki wysokonakładowy dziennik "Bild".

Jak podano w artykule przeznaczonym dla sobotniego wydania gazety i zrelacjonowanym w piątek przez agencję dpa, pracownicy BfV powiedzieli "Bildowi", że okresowe sprawdzenie personelu zostanie celowo przyspieszone. W szczególności funkcjonariusze, których zatrudniono w efekcie podjętej dwa lata temu akcji rekrutacyjnej z wykorzystaniem ogłoszeń prasowych, zostaną obecnie poddani "rozległemu sprawdzeniu z punktu widzenia bezpieczeństwa", sięgającemu również ich rodzin i szerszego otoczenia.

Osoby ubiegające się o pracę w niemieckich tajnych służbach muszą najpierw przejść szczegółową kontrolę pod kątem spełniania wymogów bezpieczeństwa, co potem jest powtarzane w regularnych odstępach czasu.

W prowadzonym obecnie śledztwie 51-letniemu podejrzanemu zarzuca się, że wstąpił do kontrwywiadu, by ostrzegać islamistów przed akcjami policyjnymi i umożliwić im zamach na BfV. Motywy jego działania wciąż nie są jasne.

Rzecznik do spraw polityki wewnętrznej chadeckiej frakcji w Bundestagu Stephan Mayer powiedział "Bildowi", iż wiele przemawia za tym, "że podejrzany to osoba niezrównoważona, ale nie islamista". Powołując się na kręgi śledcze gazeta podała, że zatrzymany ani razu się dotąd w swej celi nie modlił. Niemniej Mayer postuluje, by Urzędowi Ochrony Konstytucji wolno było w przyszłości pytać swych pracowników także o ich religię.

Aresztowanego zatrudniono w BfV w kwietniu 2016 roku z zadaniem agenturalnego śledzenia sceny islamistycznej. Według "Bilda" brał on udział w dziesięciu tego rodzaju operacjach. (PAP)