Po Brexicie z Wysp Brytyjskich może wyjechać maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy Polaków; nie zostaną wyrzuceni, tylko zmienią miejsce zamieszkania np. w związku z problemami na rynku pracy - uważa dr hab. Maciej Duszczyk, ekspert ds. migracji i prorektor ds. naukowych UW.

Podczas czwartkowej konferencji Uniwersytetu Warszawskiego, Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych i stowarzyszenia "Wspólnota Polska" Duszczyk przekonywał, że choć z punktu widzenia Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii Brexit będzie dużym wyzwaniem, to w sferze migracji "niewiele się wydarzy".

"Może rzeczywiście kilkaset osób czy kilka tysięcy, nawet może kilkadziesiąt tysięcy zmieni swoje miejsce, bo straci np. pracę w Wielkiej Brytanii. Nie z powodu tego, że zostaną wyrzuceni, tylko z tego powodu, że po prostu stracą miejsca pracy, np. w londyńskim City" - wyjaśnił. Zdaniem eksperta, większość Polaków mieszkających na Wyspach - jeżeli ich sytuacja ekonomiczna zasadniczo się nie zmieni - pozostanie jednak w Wielkiej Brytanii.

Według najnowszych danych brytyjskiego urzędu statystycznego w Wielkiej Brytanii mieszka 916 tys. obywateli Polski i stanowią oni największą mniejszość narodową.

W swoim wystąpieniu Duszczyk odniósł się również do doniesień dotyczących aktów agresji wobec Polaków na Wyspach. "Uważam, że to nie spowoduje exodusu Polaków, że nagle Polacy przestraszą się i wyjadą z Wielkiej Brytanii, ale ma to bardzo istotny wpływ na (...) ludzi, którzy zamierzają wyjechać" - ocenił. "Wielka Brytania jest coraz bardziej postrzegana jako państwo niebezpieczne dla Polaków i ludzie coraz mniej deklarują chęć wyjazdu do Wielkiej Brytanii, a np. częściej deklarują do Niemiec" - dodał.

Ekspert zwrócił również uwagę na przekłamania, które stoją za negatywnym stosunkiem Brytyjczyków do migrantów i które przyczyniły się do ich głosowania za opuszczeniem UE. Jak ocenił, w debatach przedreferendalnych używano "argumentów, które kompletnie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością" dotyczących m.in. skali i efektów migracji.

"To, że Polacy od 2004 r. wpłacili do budżetu Wielkiej Brytanii 18 mld funtów więcej niż z niego zabrali, to, że gospodarka brytyjska ma 0,3 pkt proc. większy wzrost dzięki temu, że są migracje, w ogóle się nie przebijało. Przebijało się to, że Polacy zjadają łabędzie oraz to, że Polacy transferują swoje świadczenia do (...) kraju swojego pochodzenia" - mówił.

Duszczyk zaznaczył jednocześnie, że Wielka Brytania jest "na tyle rozsądnym państwem", że zdaje sobie sprawę, że utrata migrantów oznaczałaby "gigantyczne problemy dla Wielkiej Brytanii". "Tysiąc codziennych spraw, które załatwiane są tylko i wyłącznie dzięki temu, że są migranci" - podkreślił ekspert.

Dodał, że z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w Polsce. "Proszę wyobrazić sobie, co by było, gdyby nagle kilkaset tysięcy Ukraińców z Polski jednego dnia wyjechało, jak byśmy sobie poradzili z państwem; my się też już uzależniliśmy od tego typu imigracji. Już nie mówiąc o Wielkiej Brytanii, która bazuje na imigracji tak naprawdę już mniej więcej od 150, jak nie dłużej, lat; jest państwem, które przyjmuje imigrantów, które dzięki imigrantom funkcjonuje tak, jak funkcjonuje" - mówił Duszczyk.