Około 7 tys. Greków wyszło w poniedziałek na ulice w centrum Aten, domagając się od rządu ochrony płac i przywrócenia negocjacji zbiorowych. Grecja i jej kredytodawcy mają w tym tygodniu rozpocząć kolejną rundę rozmów na temat reformy rynku pracy.

W 2012 r. konserwatywny rząd grecki zamroził mechanizm negocjacji zbiorowych, obciął płace minimalne i zliberalizował zasady dotyczące zbiorowych zwolnień pracowników.

Obecny, lewicowy rząd premiera Aleksisa Ciprasa obciął emerytury, podniósł podatki i wprowadził głęboką reformę systemu emerytalnego.

Uczestnicy poniedziałkowej demonstracji podkreślali, że przedsięwzięcia oszczędnościowe są już nie do wytrzymania i że - jak to ujęła jedna z kobiet, z zawodu nauczycielka - "lewicowy rząd powinien się wypowiadać w imieniu narodu, a nie kapitału".

Kredytodawcy, zwłaszcza Międzynarodowy Fundusz Walutowy, chcą, by w Grecji jeszcze bardziej złagodzono zasady redukcji zatrudnienia. Postulują też zachowanie określania płacy minimalnej na mocy ustawy, a nie w negocjacjach zbiorowych. (PAP)