Liberalny brazylijski polityk Michel Temer, który 31 sierpnia objął po odsuniętej od władzy Dilmie Rousseff stanowisko prezydenta Brazylii, może zasiąść obok niej w nowym procesie jako współoskarżony o finansowanie kampanii wyborczej z brudnych pieniędzy.

Brazylijski Najwyższy Trybunał Wyborczy rozpoczął badanie rachunków za drugą kampanię wyborczą Dilmy Rousseff z 2014 roku i Michela Temera, który został jej pierwszym zastępcą.

Śledczy sprawdzają dokumentację finansową trzech przedsiębiorstw wynajętych przez organizatorów kampanii, które znalazły się później na liście firm zamieszanych w słynne skandale korupcyjne związane z wielkim państwowym koncernem naftowym Petrobras.

Prezydent Temer w piątkowym wywiadzie dla Globonews broni się twierdząc, że kierowanie oskarżeń o korupcję przeciwko niemu przypomina "oskarżanie o spowodowanie wypadku pasażera siedzącego obok prawdziwego winowajcy, to jest kierowcy", którym w tym przypadku miałaby być Rousseff.

Adwokaci Temera podkreślają, że mimo iż Rousseff, reprezentująca lewicę, to jest Partię Pracujących, i jej pierwszy zastępca Temer, polityk liberalnej Partii Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego, razem kierowali rządem, to nie mieli ze sobą wiele wspólnego.

W wyniku procesu, który toczył się przed Senatem, Dilma Rousseff została pozbawiona w czasie swej drugiej kadencji najwyższego stanowiska w państwie głównie pod zarzutem zwiększania wydatków budżetowych bez zwracania się o zgodę do parlamentu. Zarzucano jej także propagandowe "upiększanie" oficjalnych ocen stanu gospodarki. Natomiast nie zarzucono jej żadnych czynów ściganych na podstawie kodeksu karnego.

Tymczasem dziesiątki polityków obu wymienionych wyżej partii wchodzących w skład parlamentu i administracji państwowej znalazły się na listach osób ściganych za korupcję.

Według Transparency Brasil i wielu innych źródeł, dochodzeniami i procesami prowadzonymi od kilku lat na podstawie dowodów zgromadzonych w toku wielu operacji antykorupcyjnych prowadzonych równolegle przez brazylijską policję we wszystkich stanach objętych było 60 proc., tj. 594 członków brazylijskiego Kongresu, a także dziesiątki przedsiębiorców.

Najczęściej powtarzające się zarzuty to przyjmowanie łapówek, oszustwa wyborcze, nielegalny wyrąb lasów, uprowadzenia i zabójstwa.(PAP)