W czwartek w Sejmie odbędzie się zapewne głosowanie nad sprawozdaniem komisji sprawiedliwości, która rekomenduje odrzucenie projektu ustawy zaostrzającego prawo aborcyjne oraz zapewne głosowania - poinformował w środę wieczorem szef klubu PiS wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

"Jutro w Sejmie będzie dalszy ciąg tego, co miało miejsce dzisiaj na komisji - czyli będzie sprawozdanie komisji i zapewne głosowanie nad odrzuceniem lub nie tego projektu" - powiedział Terlecki na konferencji prasowej w Sejmie.

"My podkreślamy jedno - to nie jest nasz projekt, my się nie zgadzamy na karanie kobiet, to nigdy nie było naszym zamiarem. Mieliśmy jasne sygnały Kościoła, że również nie podziela tego radykalnego punktu widzenia. Przygotowujemy rozwiązania, które będą do przyjęcia przez obie strony" - poinformował Terlecki.

Według niego, "po pierwsze niezbędne są projekty i działania osłonowe dla tych matek, które znajdą się w trudnej sytuacji z powodu rozmaitych wad czy problemów ich dzieci, a po drugie, żeby ograniczyć możliwość dokonywania zabijania dzieci z zespołem Downa".

Projekt zakładający bezwzględny zakaz aborcji trafi teraz na posiedzenie plenarne; Sejm albo go odrzuci, albo projekt wróci do prac w komisji - zapowiedział w środę wieczorem Marek Suski (PiS). Dodał, że posłowie PiS podejmą w tej sprawie decyzję zgodnie ze swoim sumieniem.

Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka opowiedziała się w środę za odrzuceniem obywatelskiego projektu zaostrzającego przepisy dot. aborcji.Komisja zajęła się projektem na popołudniowym posiedzeniu. Zgłoszono wnioski o odrzucenie projektu w całości; złożył je Witold Czarnecki (PiS) oraz grupa posłów PO. Nowoczesna złożyła wniosek o wysłuchanie publiczne.

Na początku posiedzenia Borys Budka (PO) zarzucił, że zwołano je "w nieregulaminowym trybie", bo upłynęło zbyt mało czasu od zwołania posiedzenia do jego rozpoczęcia. "Nie dość, że posiedzenie odbywa się w warunkach urągających jakimkolwiek zwyczajom parlamentarnym, to jeszcze jest nieregulaminowe" - mówił. Jak dodał, posiedzenie komisji może się zazębić z plenarnymi obradami Sejmu ws. Trybunału Konstytucyjnego. Po tej wypowiedzi postanowiono zmienić salę na większą. Posiedzenie rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem o 17.30. Po kolejnych kilkunastu minutach zostało przerwane.

Posłowie opozycji wzywali do wpuszczenia na posiedzenie komisji przedstawicielek „Inicjatywy Polska”, którym wydano przepustki do Sejmu, ale nie wpuszczono do gmachu.

Po zakończeniu posiedzenia, dziennikarze pytali posła PiS Marka Suskiego dalszy los projektu.

"Teraz projekt wraca na głosowanie na posiedzenie plenarne Sejmu. Sejm w całej izbie wypowie się za tym projektem - albo skieruje go ponownie do komisji, albo go odrzuci. Jak go odrzuci - projektu już nie ma. A jak nie odrzuci, to będziemy mieć taki cyrk jak dziś" - powiedział Suski odnosząc się do burzliwych obrad komisji.

Dodał, że to, kiedy będzie głosowanie w tej sprawie, zależy od marszałka Sejmu.

Pytany, jak zagłosują posłowie PiS w Sejmie, Suski podkreślił, że w tym przypadku "każdy w swoim sumieniu będzie decydował". "Ja konsekwentnie będę głosował przeciwko karaniu kobiet, czyli za odrzuceniem tego projektu" - zapowiedział.

Suski odpierał też zarzuty, że posiedzenie komisji zostało zwołanie niezgodnie z regulaminem Sejmu, bo informacja na ten temat pojawiła się dopiero w środę po południu. "Regulamin stanowi, że można zwoływać posiedzenia komisji" - powiedział Suski. Radził, by posłowie opozycji "zobaczyli, ile razy w poprzednich kadencjach Sejmu zwoływano z godziny na godziny komisje".

O tę sprawę pytała Suskiego także posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. "Jak pan się czuje z tym, że złamano dziś regulamin?

"Nie widzę tu złamania regulaminu. Jeśli ma pani zastrzeżenia, proszę złożyć skargę, Prezydium Sejmu daje wykładnię. Pani opowiada dyrdymały. Bardzo zły projekt został odrzucony, a wy chcieliście go dalej procedować" - odpowiedział Suski.

„Mamy nadzieję, że podczas dzisiejszego posiedzenia rozpoczniemy prace nad projektem inicjatywy ustawodawczej; że wyłoniona zostanie podkomisja, której członkowie pochylą się szczegółowo nad zapisami tego projektu” – powiedział na konferencji prasowej przed Sejmem członek Komitetu „Stop Aborcji” Jerzy Kwaśniewski.

„Mamy też nadzieję, że zostaną zlecone konkretne prace, które są niezbędne do tego, żeby w sposób merytoryczny i wnikliwy rozpoznać projekt” – dodał. Jak przekonywał, celem projektu jest „pełne i równe chronienie życia każdego dziecka”.

Małgorzata Owczarska z komitetu inicjatywy "Stop Aborcji" powiedziała, że liczy na szybkie procedowanie i szybkie wejście w życie przepisów „skutecznie chroniących życie od poczęcia, bez dyskryminacji dzieci chorych i dzieci poczętych w wyniku czynu zabronionego".

„Mamy nadzieję, że posłowie nie przestraszyli się tzw. czarnych protestów, czarnych marszy. W całej Polsce wzięło w nich udział niespełna 100 tys. kobiet, co stanowi mniej niż 1 proc. kobiet w wieku produkcyjnym. Większość, ponad 12 mln kobiet, pracowało jak zawsze, pozostało w domach ze swoimi dziećmi, było za życiem” – powiedziała Owczarska.

Sejm skierował projekt komitetu "Stop aborcji" do dalszych prac w komisji 23 września. Posłowie odrzucili wówczas projekt liberalizujący przepisy aborcyjne przygotowany przez komitet "Ratujmy kobiety".

Projekt komitetu "Stop aborcji" przewiduje bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego. Nowością w tym projekcie - w stosunku do wcześniejszych prób zaostrzenia ustawy dot. aborcji - jest karanie kobiet, które poddadzą się aborcji.

Reakcją na decyzję posłów były tzw. czarne protesty w całym kraju. Według policji, w poniedziałek w całym kraju w 143 zgromadzeniach, związanych z tzw. czarnym protestem, uczestniczyło ok. 98 tys. osób.

W myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (z 1993 r.) aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. W obywatelskim projekcie są zapisy uchylające te możliwości.