Prawie dwa tysiące osób wzięło udział w poniedziałek w Berlinie w wiecu protestacyjnym przeciwko projektowi zaostrzenia przepisów aborcyjnych w Polsce. Uczestniczki z organizacji "Dziewuchy dziewuchom" zapowiedziały akcję zbierania podpisów pod petycją do PE.

Ubrani na czarno kobiety i mężczyźni zebrali się w okolicach stacji metra Warschauer Strasse, czyli Ulicy Warszawskiej, w południowo-wschodniej części Berlina. Na transparentach trzymanych przez uczestników widniały hasła: "Moje ciało, mój wybór", "Stop fanatyzmowi", "Wolność wyboru, nie dla terroru" i "Pole walki, walka Polek" po polsku i po niemiecku.

Zgromadzone kobiety skandowały: "W kobietach jest siła. Wygramy". Na kartkach zawieszonych na rozpiętym pomiędzy latarniami sznurze znajdowały się nazwiska posłów, którzy poparli projekt ustawy zakazujący aborcji.

Protest zorganizowała berlińska filia organizacji "Dziewuchy dziewuchom".

"Jesteśmy bardzo zaskoczone, że tak dużo ludzi przyszło, gdyż planowałyśmy jedynie małą demonstrację. Chciałyśmy zrobić kilka zdjęć i wysłać je jako wsparcie dla Polek na demonstrację" - powiedziała PAP jedna z organizatorek protestu Alicja Molenda. "Z dnia na dzień przybywało osób zgłaszających chęć udziału" - dodała. Jej zdaniem w proteście uczestniczyło prawie dwa tysiące osób. "To absolutny szok" - podkreśliła, dodając, że do akcji przyłączyły się też kobiety z Niemiec i innych krajów.

"Planujemy zorganizowanie w całej Europie zbiórki podpisów pod petycją do Parlamentu Europejskiego dotyczącą prawa aborcyjnego i praw kobiet (...). Musimy pokazać siłę kobiet, gdyż w Polsce ma miejsce próba odebrania im praw" - powiedziała Anna Krenz. "To niedopuszczalne, że 200 osób (posłów) decyduje o życiu milionów Polek" - dodała.

"To nieprawda, że chcemy aborcji. Ja bym nie usunęła dziecka. Ale nie wiem, co bym zrobiła, gdybym została zgwałcona albo gdyby ciąża zagrażała mojemu życiu, gdy mam już syna. Chcę mieć wybór. Dziś żyję tutaj (w Berlinie), ale za 10 lat mogę wrócić do Polski. Chcę mieć wybór" - tłumaczyła Monika Wawrynowicz.

W poniedziałek odbywa się strajk kobiet - protest wobec możliwego zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji. Akcja miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zapowiedziały nieprzyjście do pracy lub niewykonywanie swoich codziennych obowiązków. W wielu miastach zaplanowano manifestacje.

Akcja, zapoczątkowana na portalu społecznościowym, jest reakcją na projekt "Stop Aborcji", wprowadzający całkowity zakaz przerywania ciąży oraz kary m.in. dla kobiet, które poddadzą się aborcji. W ubiegłym tygodniu Sejm skierował go do prac w komisji, jednocześnie odrzucając w pierwszym czytaniu projekt, który miał zliberalizować obowiązujące przepisy aborcyjne.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)