Konflikty na wschodzie Europy nie mogą być rozumiane tylko jako wewnętrzne problemy poszczególnych państw, ale należy w nich dostrzegać geopolityczny problem rosyjski - uważa były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko.

Juszczenko w piątek w Lublinie wygłosił wykład inauguracyjny podczas Kongresu Inicjatyw Europy Wschodniej. Odniósł się w nim do sytuacji na wschodzie Europy, gdzie – jak podkreślił - od czasu zakończenia II wojny św. nie było takiego napięcia w stosunkach międzynarodowych jak obecnie.

„Dziś w Europie mamy siedem konfliktów. Sześć z nich na wschodzie Europy” – powiedział. Wskazał w tym kontekście na Górski Karabach, Południową Osetię, Abchazję, Naddniestrze, Donbas i Krym. Podkreślił, że mówiąc o tych konfliktach określa się je często jako regionalne, np. konflikt o Osetię i Abchazję nazywa się kwestią gruzińską, o Górski Karabach – azerbejdżańską, o Donbas i Krym - ukraińską, o Naddniestrze - mołdawską.

„Stałym elementem w każdym z tych konfliktów na wschodzie Europy, jako stroną o statusie okupanta, agresora, jest Rosja. Dlaczego ta kwestia nie nazywa się rosyjską?” – mówił b. prezydent Ukrainy.

Przywołując postać brytyjskiego polityka Winstona Churchilla (1894-1965), który spopularyzował określenie „żelazna kurtyna”, Juszczenko powiedział, że także obecnie „od Morza Kaspijskiego, Morza Czarnego, aż do Morza Bałtyckiego” zbudowana została podobna „szeroka, żelazna kurtyna” między dwoma światami – „światem feudalizmu i samodzierżawia (jedynowładztwa), tzw. +ruskiego mira+” z jednej strony i światem Europy demokratycznej z drugiej strony.

„Te konflikty to tak naprawdę konflikt niewolnika z wolnym człowiekiem. To jest najgłębszy polityczny konflikt, jaki istnieje w Europie obecnie. To jest konflikt między dwoma systemami wartości” – mówił Juszczenko.

Jego zdaniem „będziemy robić wielką krzywdę”, jeśli każdy z konfliktów na wschodzie Europy będziemy rozpatrywać jako regionalny i zrzucać odpowiedzialność tylko na poszczególne państwa. Na konflikty te należy – jego zdaniem - patrzeć szeroko, a nie „mikroskopijnie”.

„Analizując charakter konfliktów, które tworzą się na granicy rosyjskiej, to są konflikty, które mają tylko geopolityczne znaczenie.(…) Nie chodzi o ziemię. Chodzi tak naprawdę o przestrzeń; jak opanować przestrzeń, którą teoretycznie nazywa się ruskim światem” – powiedział Juszczenko.

W ocenie byłego prezydenta Ukrainy, aby skutecznie na te konflikty reagować, trzeba używać „narzędzi geopolitycznych”, bo to, co się dzieje obecnie w Donbasie czy na Krymie, dotyczy nie tylko Ukraińców, ale też Polaków, Bułgarów, Litwinów, Czechów czy Słowaków.

Przypomniał, że w 1994 r. podpisane zostało porozumienie, w którym m.in. Rosja zobowiązała się do respektowania suwerenności i integralności granic Ukrainy, a tymczasem już trzeci rok Ukraina „cierpi od agresji jednego z gwarantujących państw-stron” porozumienia.

Jego zdaniem okazuje się, że mechanizmy regulacji bezpieczeństwa, porozumienia gwarantujące bezpieczeństwo w Europie po wojnie – nie działają, przestają być szanowane. „Weszliśmy na drogę tworzenia nowych precedensów, gdzie można podważać wizję bezpieczeństwa z dowolnego punktu” – mówił.

„Nie pytajmy, komu bije dzwon. To, co zostało wytoczone przeciw Ukrainie, może być wytoczone przeciw każdemu suwerennemu państwu w Europie” - dodał.

Juszczenko odniósł się także do relacji polsko–ukraińskich. Przypomniał, że oba narody często prowadziły bratobójcze walki, ale ich historia może być pouczająca. Przywołał ekranizację „Ogniem i mieczem” (w reż. Jerzego Hofmana) - jak mówił, film kończy się konkluzją, że bratobójcza wojna doprowadziła Polskę do utraty niezależności, a Ukraina - jak powiedział Juszczenko - „zanurzyła się w okres historii, który naukowcy określają jako ruina”.

„Trzeba wyciągnąć do siebie ręce. Trzeba się wyspowiadać i wybaczyć sobie” – apelował Juszczenko.

Podkreślił, że działania w sprawie pojednania i porozumienia między narodami należy przekazać instytucjom działającym w dziedzinie oświaty czy kultury, a nie politykom, którzy już „swój czas przeszli”. „Misją polityki nie jest mierzenie ilości dusz czy arytmetyka przelanej krwi. Bo jeśli polityka wejdzie na ten szlak, będzie bardzo ciężko znaleźć datę, od której trzeba liczyć” – zaznaczył.

Przywołał myśl Jerzego Giedroycia, że "bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski". Juszczenko podkreślił, że „Polska i Ukraina są jak połączone naczynia w wolności”.

Kongres Inicjatyw Europy Wschodniej odbywa się w Lublinie po raz piąty. Jego celem jest inspirowanie skutecznej i trwałej współpracy międzynarodowej m.in. poprzez integrowanie różnych środowisk czy inicjowanie dialogu pomiędzy władzami lokalnymi i regionalnymi. W tegorocznym kongresie wśród głównych tematów obrad są m.in. decentralizacja władzy, budowanie bezpieczeństwa, relacje biznesowe, turystyka, zrównoważony transport, społeczeństwo obywatelskie. Do udziału w kongresie zgłosiło się ok. 1,4 tys. osób z 20 krajów.