Andrzej Szymczak był najbardziej charyzmatyczną postacią każdego zespołu, jednym z kluczowych autorów największych sukcesów reprezentacji Polski oraz wspaniałym przyjacielem - tak zmarłego we wtorek wybitnego bramkarza drużyny narodowej w piłce ręcznej wspomina Zygfryd Kuchta.

W rozmowie z PAP były obrońca reprezentacji Polski, który wspólnie z Szymczakiem wywalczył m.in. brązowy medal igrzysk olimpijskich w Montrealu (1976 r.) podkreślił, że polska piłka ręczna straciła "wielką i nieocenioną postać".

"Andrzej należał do grona najlepszych, jeśli nie był najlepszym polskim bramkarzem w historii szczypiorniaka. Świadczą o tym jego powołania i występy w reprezentacji świata oraz wybór do najlepszej +Siódemki 90-lecia piłki ręcznej w Polsce+" – przypomniał Kuchta.

Były zawodnik i trener dodał, że odejście Andrzeja przeżywa szczególnie, ponieważ ich znajomość i przyjaźń trwała od początku przygody Kuchty z piłką ręczną w 1970 r., kiedy spotkali się w Anilanie Łódź. Od tamtej pory przez wiele sezonów z sukcesami występowali wspólnie w tym klubie oraz kadrze narodowej m.in. sięgając po brąz w Montrealu. Razem prowadzili także Anilanę jako szkoleniowcy.

Kuchta zaznaczył, że Szymczak prezentował wybitny kunszt bramkarski. Przypomniał, że był on mistrzem bronienia rzutów karnych. Na mistrzostwach świata w NRD (1974 r.) obronił 19 z 27 rzutów karnych, na co – zdaniem Kuchty – wpływała wyjątkowa umiejętność obserwowania i odczytywania intencji rywali oraz koncentracji.

Jak zaznaczył, jego nieprzeciętne umiejętności budowały autorytet w każdym zespole i ze zdaniem Szymczaka bardzo liczono się w szatni.

"Był wielką wartością każdej drużyny i potwierdzeniem utartej tezy, że w piłce ręcznej dobry bramkarz to 50 procent sukcesu. Tak było, bo z Andrzejem za plecami grało się dużo łatwiej, choć na boisku był prawdziwym wulkanem. Dzięki swojej charyzmie potrafił ustawić sobie obronę, z którą jednocześnie świetnie współpracował, choć wielu w czasie meczu usłyszało od niego sporo męskich słów. W swoich osądach był jednak sprawiedliwy, bo wynikało to z chęci odnoszenia sukcesów i jego zaangażowania. Dlatego też w czasie spotkań i treningów nie znosił +leserstwa+” – wspominał.

Kuchta wielokrotnie podkreślał, że Szymczak był również "wspaniałym przyjacielem również poza boiskiem". "W swoich osądach był szczery aż do bólu, bo nie bał się wypowiadać niezbyt popularnych sądów" – zakończył.

Szymczak zmarł we wtorek, na dwa dni przed 68. urodzinami. Był wychowankiem Sokoła Konstantynów Łódzki, a następnie reprezentował barwy m.in. Włókniarza Konstantynów Łódzki, Śląska Wrocław, Anilany Łódź oraz austriackiego ASKO SBL Linz.

Po zakończeniu zawodniczej kariery przez kilka lat byłem trenerem m.in. Anilany, lecz z powodu problemów z sercem musiał zrezygnować z tego zajęcia.

Według danych Związku Piłki Ręcznej w Polsce w latach 1967-1984 rozegrał 229 spotkań w drużynie narodowej. Był uczestnikiem igrzysk olimpijskich 1972 w Monachium i 1976 w Montrealu, gdzie Polska zdobyła brązowy medal. Krążek tego samego koloru wywalczył sześć lat później w mistrzostwach świata w RFN, kiedy trenerem biało-czerwonych był Kuchta. Był członkiem Stowarzyszenia Zasłużonego Reprezentanta Polski w Piłce Ręcznej. (PAP)