Niezależnie od rezultatów jesiennych wyborów prezydenckich w USA postanowienia szczytu NATO w Warszawie są trwałe - mówi w wywiadzie dla PAP prezydencki minister Krzysztof Szczerski. Zapowiada, że prezydent Andrzej Duda chce skupić się w polityce zagranicznej m.in. na promocji gospodarczej Polski.

Prezydent podporządkował znaczną część swej polityki zagranicznej szczytowi NATO; z tej perspektywy jest to rok sukcesu - podkreśla minister. Szczerski zaznacza też, że nie sprawdziły się opinie, że po zmianie władzy w Polsce nastąpi zapaść w relacjach polsko-niemieckich. Zapewnia również, że "Polska nie chce i nie dąży do złych relacji z Rosją". "Polska jest zainteresowana dobrymi relacjami z Rosją, podobnie jak z każdym ze swoich sąsiadów" - mówi Szczerski.

Za nami rok prezydentury Andrzeja Dudy, jak ocenia pan ten czas w kontekście polityki zagranicznej?

Prezydent rozpoczynając sprawowanie urzędu wiedział, że szczyt NATO w Warszawie będzie jednym z najważniejszych wydarzeń jego prezydentury. Dlatego uznał, że celowi, jakim jest przebieg i decyzje szczytu, trzeba w dużej mierze podporządkować całą prowadzoną przez niego politykę zagraniczną. Z tej perspektywy był to rok sukcesu. Decyzje podjęte na szczycie to rzadki w polityce przykład zakończenia konkretnej inicjatywy bardzo wymiernym sukcesem.

Sojusznicy zdecydowali o wzmocnieniu wschodniej flanki, teraz pozostaje kwestia wprowadzenia w życie uzgodnień. Czy prezydent będzie się angażował w tej kwestii?

Oczywiście. Prezydent powiedział podczas szczytu w Warszawie, że budowanie bezpieczeństwa nie jest pojedynczą decyzją, ale procesem. I ten proces trwa. W Warszawie podjęto kolejne po szczycie w Newport decyzje, które zwiększyły polskie bezpieczeństwo. Chodzi o to, by po pierwsze je wdrożyć, a po drugie, aby pracować nad kolejnymi, by Polska była coraz bezpieczniejsza. Chodzi zarówno o politykę wewnętrzną, czyli reformę polskiej armii, jak i decyzje sojusznicze. Obie kwestie są przedmiotem stałej troski ze strony pana prezydenta.

Jak określiłby pan dziś stan stosunków z naszymi najbliższymi i największymi sąsiadami: Niemcami i Rosją?

Historycznym momentem były obchody 25-lecia podpisania polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie. W ciągu dwóch dni prezydenci Polski i Niemiec odwiedzili się w stolicach swoich państw. Prezydent Duda spotkał się w Berlinie także z kanclerz Angelą Merkel, a prezydent Niemiec Joachim Gauck w Warszawie również z premier Beatą Szydło. Tym wydarzeniom towarzyszyły konferencje o przyszłości relacji polsko-niemieckich i europejskich, zainaugurowano prace polsko-niemieckiej grupy refleksyjnej. Nie sprawdziły się opinie, że po zmianie władzy w Polsce nastąpi zapaść w tych relacjach. Jest dokładnie odwrotnie.

Prezydentowi bardzo zależy na relacjach polsko-niemieckich. Od początku swej prezydentury zdążył już czterokrotnie odwiedzić Niemcy. Prowadzone przez niego rozmowy dotyczą wszystkich aspektów tych relacji, także spraw trudnych.

Podczas tegorocznego szczytu bezpieczeństwa w Monachium prezydent mocno akcentował polski sprzeciw wobec budowy gazociągu Nord Stream2. W tej kwestii Niemcy nie podzielają polskiej optyki.

W sensie ekonomicznym mamy całkowicie rozbieżne interesy, jeśli chodzi o Nord Stream2, ale pamiętajmy, że Polska konsekwentnie buduje międzynarodową koalicję państw, które projekt Nord Stream2 krytykują. Niezwykle ważne jest, że do tej koalicji podczas wizyty w Warszawie dołączył prezydent USA Barack Obama i Stany Zjednoczone. Będziemy konsekwentnie przedstawiać stronie niemieckiej opinie krajów, które są wobec budowy tego gazociągu krytyczne.

Kanclerz Merkel powtarza, że jest to projekt komercyjny. Wobec tego, czy nasze zabiegi polityczne mają szanse powodzenia?

My także używamy w tej sprawie argumentu natury ekonomicznej. Między innymi z tego powodu Stany Zjednoczone i inne kraje mają w stosunku do gazociągu Nord Stream2 obiekcje. Polska równolegle czyni wysiłki, by przez dywersyfikację dostaw gazu do naszej części Europy - otwarcie gazoportu w Świnoujściu, dostawy z szelfu norweskiego – osłabić znaczenie racji ekonomicznych. Sprawa Nord Stream2 jest wciąż otwarta. Liczymy tu także na aktywność Komisji Europejskiej.

Jak ocenia pan stan relacji z Rosją?

Naszym najbliższym sąsiadem na Wschodzie jest i będzie Ukraina. Kontakty polsko-ukraińskie są bardzo intensywne. Prezydent odnowił formalnie komitet konsultacyjny prezydentów Polski i Ukrainy. Dzięki jego inicjatywie spotkanie NATO-Ukraina na szczycie Sojuszu w Warszawie odbyło się na poziomie głów państw.

Natomiast Rosja jest naszym największym sąsiadem na Wschodzie. W relacjach z nią ważne są dwa elementy. Po pierwsze: Polska nie chce i nie dąży do złych relacji z Rosją. Jest zainteresowana dobrymi relacjami z Rosją, podobnie jak z każdym ze swoich sąsiadów. Nie blokowała posiedzenia Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów.

Po drugie jednak, pan prezydent stale podkreśla, że jeśli relacje międzynarodowe mają być pokojowe i stabilne, muszą opierać się na prawie międzynarodowym jako trwałym fundamencie ładu światowego. To zaś oznacza, że sankcje są całkowicie uzasadnione i konieczne, bo są one legalną odpowiedzią na przypadki łamania prawa międzynarodowego. Dlatego też Polska jest zwolennikiem polityki sankcji wobec Rosji, dopóki ta łamie prawo międzynarodowe na Ukrainie.

Jesienią odbędą się wybory prezydenckie w USA. Czy prezydent przygotowuje polityczne scenariusze zarówno na wypadek wygranej Hillary Clinton, jak i Donalda Trumpa?

Polska jest gotowa na współpracę z każdą administracją amerykańską. Uważamy, że sojusz transatlantycki ma charakter państwowy, jest oparty na realnej wspólnocie interesów między państwami i ma charakter trwały. Oczywiście - tak jak mówił prezydent - to, kto zostanie wybrany na przywódcę USA, Polski, Francji czy Niemiec jest kwestią wewnętrzną każdego z tych państw i tych społeczeństw. Nie jest rolą żadnego polityka zagranicznego dokonywanie ocen poszczególnych kandydatów, gdyż może to zostać uznane za arogancję.

Pytania budzą związki otoczenia Trumpa z Rosją - szef jego kampanii Paul Manafort pracował dla b. prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza i innych oligarchów krajów b. ZSRR, a ponadto sam Trump zachęcał rosyjskich hakerów do zdobycia maili Clinton.

Polityka państw jest kształtowana przez liderów, ale zawsze zawiera element kontynuacji. Prezydent Obama nie zawsze był krytyczny wobec Rosji. Rozpoczął swoją prezydenturę od resetu w relacjach z Rosją, miał nadzieję na wielkie otwarcie. Jednak w perspektywie wieloletniej element kontynuacji zawsze zwycięża nad próbą ostrej zmiany kursu.

Ale Trump podważa dalszy sens istnienia NATO, mówiąc, że jest "przestarzałe", a ostatnio, w wywiadzie dla "New York Timesa" powiedział, że jako prezydent przyszedłby z pomocą zaatakowanym sojusznikom USA w Europie Wschodniej tylko wtedy, jeśli "wypełniliby zobowiązania" finansowe wobec Ameryki.

Decyzje takie jak te podjęte na szczycie NATO mają sens tylko, gdy rozumiemy je jako podjęte między państwami, a nie osobami. Mówimy o demokratycznych państwach, które mają pewną tradycję polityczną i łączy je solidarność względem siebie. Jeśli traktujemy NATO jako sojusz żywy i stabilny, a taki właśnie objawił się on na szczycie w Warszawie, to porozumienia mają charakter trwały, bo wynikają z natury NATO, a nie woli osób.

Istotnym elementem decyzji warszawskiego szczytu NATO było to, że Polska nie tylko oczekuje wzmocnienia swojego bezpieczeństwa, ale także oferuje wzmocnienie bezpieczeństwa innym krajom, wypełnia swoje zobowiązania sojusznicze. Jest wśród pięciu krajów, które realizują wydatki na obronność na poziomie 2 proc. zgodnie z porozumieniami walijskimi. Organizuje misje na rzecz bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie i w krajach bałtyckich, współpracuje wojskowo z Rumunią i Bułgarią. Polska w regionie i w sensie globalnym wypełnia zobowiązania natowskie.

Jakie cele w polityce zagranicznej prezydent wyznaczył sobie po szczycie NATO?

Będą kontynuowane trzy osie tej polityki: bezpieczeństwo Polski, rewitalizacja polityki środkowoeuropejskiej w formacie Grupy Wyszehradzkiej i szerszym - krajów regionu ABC, czyli Adriatyku, Bałtyku i Morza Czarnego oraz poszukiwanie nowych partnerów gospodarczych dla Polski i promocja jej interesów gospodarczych na arenie międzynarodowej.

Kolejnym polem działalności pana prezydenta będzie dyskusja o przyszłości Europy. Nie tyle w kontekście Brexitu, zmian traktatowych, negocjacji, bo to domena rządu. Prezydent będzie się natomiast angażował w bardziej ogólną dyskusję o tym, czym w przyszłości ma być Europa, na jakich zasadach ma być budowana. Podczas niedawnej wizyty prezydenta Niemiec w Polsce prezydent Duda rozpoczął cykl konferencji pod tytułem: "Forum Przywództwa", który będzie kontynuowany jako pole do dyskusji o przyszłości europejskiej.

Mamy też cel bardzo konkretny, trudny do realizacji – zabieganie o niestałe członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. To operacja, która wymaga przełamania wielu trudności, ale podejmujemy to wzywanie.

Czy zdaniem prezydenta Grupa Wyszehradzka (V4) powinna przedstawić własną koncepcję reformy UE? Temat zmian w organizacji Wspólnoty powrócił z nową siłą w związku z Brexitem.

Nad tym pracują rządy. Natomiast sytuacja państw V4 jest specyficzna. Z jednej strony są proeuropejskie. Polska, która jest beneficjentem europejskiej jedności, nigdy nie będzie zwolennikiem wyjścia z Unii Europejskiej. Niektóre społeczeństwa Europy Zachodniej wolałyby mniejszą Unię, albo taką, która zrzuciłaby z siebie wiele obowiązków wobec biedniejszych krajów europejskich. My się z takim stanowiskiem nie zgadzamy. Powtórzę jednak jeszcze raz: Polska nie należy do państw rozbijających jedność.

Z drugiej strony, jesteśmy tą grupą państw, która jest za pozostawieniem decyzji dotyczących spraw codziennego życia w rękach państw i demokracji narodowych. Dziś Unia coraz bardziej kojarzy się obywatelom z nakazami i zakazami, a coraz mniej z wolnością związaną ze zniesieniem granic. Dziś Europejczycy słyszą, że nie mogą czegoś zrobić, bo są w Unii Europejskiej. I tu słychać głos Europy Środkowej: Europa może być znowu w jedności, gdy dokona strategicznej zmiany swoich pryncypiów, powrotu do korzeni, by być przestrzenią wolności, a nie regulacji i nakazów.

Rozmawiały: Marzena Kozłowska i Katarzyna Nocuń (PAP)