Papież Franciszek po raz ostatni pojawił się w niedzielę po południu w "oknie papieskim". Sprawił tym ogromną radość grupie wytrwałych pielgrzymów, która na niego oczekiwała - najpierw w upale, potem w deszczu.

Ludzie gromadzili się przy ul. Franciszkańskiej 3, przed siedzibą arcybiskupów krakowskich od godzin przedpołudniowych, choć Franciszek był wówczas w Brzegach na mszy św. Mieli nadzieję na to, że po powrocie - mimo iż nie było to planowane - podejdzie do słynnego "papieskiego okna". Skandowali: "Papa Francesco, "Pobłogosław" , a także" "Otwórzcie okno", aby zachęcić go do wyjścia do nich.

W międzyczasie rozpętała się burza i lał rzęsisty deszcz. Rozłożone parasolki tym razem nie chroniły przed upałem, ale przed deszczem. Kapryśna pogoda jednak wcale nie zraziła oczekujących na Franciszka; wręcz przeciwnie – krzyczeli, śmiali się i dalej go wołali.

"Kardynale puść papieża" – krzyczeli, tak jak przy wizytach w Krakowie Jana Pawła II czy Benedykta XVI. Śpiewali także "Abba Ojcze" oraz – ulubioną pieśń Jana Pawła II – "Barkę".

Blisko godz. 16 Franciszek pojawił się w oknie. Wśród pielgrzymów wybuchła euforia. Papież podziękował za gorące przyjęcie, jak również poprosił o modlitwę za niego. Udzielił błogosławieństwa zgromadzonym oraz odmówił z nimi "Zdrowaś Maryjo".

"Do widzenia" - powiedział po polsku. W tym momencie uderzył piorun i niebo rozbłysło. Następnie rozpętała się burza. Jeszcze chwilę ludzie stali pod parasolkami, potem bardzo szybko zaczęli opuszczać Franciszkańską. Część z nich schroniła się w auli pobliskiej bazyliki franciszkańskiej.

Z Krakowa Anna Tustanowska (PAP)