Serwisy katolickie w polskim internecie regularnie odwiedza prawie 4 mln spośród 25 mln wszystkich internautów w Polsce.
Z raportu Gemius/PBI przygotowanego dla DGP wynika, że co szósty polski internauta odwiedza katolickie serwisy. Najmniejszym zainteresowaniem tematyka wiary i Kościoła katolickiego cieszy się wśród najmłodszych użytkowników sieci – uczniów podstawówki i gimnazjum (200 tys. użytkowników). Ale już w starszych grupach wiekowych popularność witryn katolickich rośnie. Najliczniejszą grupę odbiorców stanowią internauci w wieku 25–34 lata (870 tys.). W grupie powyżej 55 lat jest to niecałe 620 tys. (poziom kompetencji cyfrowych wśród starszych osób jest niższy niż u dwudziestolatków).
Serwisy katolickie objęte badaniem Gemius/PBI chętniej odwiedzają kobiety (2,2 mln) niż mężczyźni (1,7 mln). Wśród odbiorców dominują mieszkańcy wsi (1,3 mln), a im większe miasto, tym zainteresowanie witrynami mniejsze. Rośnie dopiero w przypadku największych miast, powyżej 500 tys. mieszkańców (łącznie 578 tys. użytkowników).
Najpopularniejszym katolickim serwisem w kraju jest Opoka.org.pl, który w maju przyciągnął ponad 1 mln użytkowników. Kolejne to serwisy Deon.pl oraz Gosc.pl, czyli witryna „Gościa Niedzielnego”.
– Choć w obrębie Kościoła cały czas są tacy, którzy uważają internet za „dzieło szatana”, to coraz więcej księży korzysta z tego wynalazku. Około 60 proc. parafii ma własną stronę WWW oraz adres e-mail, a jest to oczywiście najprostsze z możliwych zastosowań. Duchowni stają się coraz bardziej kompetentni w używaniu sieci do celów religijnych – uważa Piotr Siuda z Katedry Socjologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, autor książki „Religia a internet”. Jego zdaniem w ciągu ostatnich kilku lat niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o to, w jaki sposób „nowocześni” duchowni podchodzą do sprawy wykorzystania sieci w ewangelizowaniu. Możemy natomiast mówić o sporej zmianie ilościowej oraz jakościowej.
Serwisy z pierwszej dziesiątki rankingu Gemiusa (Adonai.pl, Wiara.pl, Katolik.pl, Stacja7, Gloria.tv, Niedziela.pl oraz Mateusz.pl), choć często konserwatywne wizualnie, są jednak profesjonalnie zaprojektowane i z powodzeniem wykorzystują multimedia oraz kanały społecznościowe. I stosują techniki napędzania klikalności za pomocą intrygujących tytułów. „Zachowanie tych księży zaskoczyło wszystkich w kościele. WIDEO” – zachęca w tytule Deon.pl do kliknięcia w klip z czarnoskórymi księżmi śpiewającymi przed ołtarzem w polskim kościele.
– Niewiele można im zarzucić pod względem estetycznym; zauważyć też warto, że księża stosują się do większości zasad dobrego marketingu internetowego. Wymuszają to oczywiście czasy, w których przyszło nam żyć – jak się okazuje, strony religijne należą do najczęściej wyszukiwanych w sieci. Zauważyły to już najwyższe władze kościelne – opowiada Siuda.
Za papieżem, który ma już nie tylko konto na Twitterze (redagowane w dziewięciu językach, w tym po polsku, obserwowane przez 25 mln osób), ale też na Instagramie, poszli polscy księża.
Jeden z twórców twitterowego konta Duchowni online, ks. Damian Noga nadaje na żywo z przygotowań do Światowych Dni Młodzieży, używając popularnej aplikacji do kręcenia filmów komórką Periscope. A tweety wprawnie opatruje hasztagami: #krzyż, #brewiarz, #KosciolGO.
– Te krótkie myśli świetnie trafiają do współczesnego, zagonionego człowieka. Nawet w 140 znakach można zawrzeć coś interesującego, głębokiego, ciekawego. To najprostszy, najszybszy kanał informacji, wielu biskupów w Polsce korzysta z tego narzędzia – przyznaje rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Józef Kloch.
Hierarchowie są w internecie ostrożniejsi niż młodzi księża. Na Instagramie przewodniczącego KEP abp. Stanisława Gądeckiego próżno szukać selfie, są za to jego zdjęcia z uroczystości i mszy.
E-duszpasterstwo pozwala na zdalne, internetowe rekolekcje, kazania, modlitwy, intencje, kontakty online z kapłanami czy nawet nabożeństwa w sieci. Ale ma ono też przeciwników, którzy uważają, że dla Kościoła najlepszym „komunikatorem” są ołtarz, ambona i katedra. Nie tylko w Polsce. Oburzenie wywołała w USA inicjatywa przeprowadzania spowiedzi na Snapchacie.
Eksperci wskazują, że internet dla Kościoła może się też okazać czymś w rodzaju miecza obosiecznego w walce o rząd dusz.
– Sieć daje wiele możliwości samym internautom, jeśli chodzi o podważanie autorytetu duchowieństwa – zauważa Siuda i przytacza przykład wierzących par małżeńskich wymieniających się partnerami seksualnymi z innymi parami w celu nawrócenia niewierzących. Jak dodaje Siuda, pod hasłem „christian swingers” kryje się w sieci wiele forów, stron WWW czy profili w social mediach, których użytkownicy w taki nieortodoksyjny sposób dają upust swojemu niezadowoleniu wynikającemu ze zbyt purytańskiej i konserwatywnej polityki Kościoła dotyczącej życia seksualnego.