Sudan Południowy, najmłodsze państwo Afryki obchodzi w sobotę pięciolecie niepodległości. Ale choć to okrągła rocznica, w stołecznej Dżubie uczci się ją wyjątkowo skromnie. Po pierwszych pięciu latach niepodległości mieszkańcy nie mają powodów do świętowania.

Władze w Dżubie postanowiły, że w tym roku nie odbędzie się wojskowa parada, urządzana dotąd przy okazji niepodległościowych rocznic. „Nie stać nas na to” – przyznał minister informacji Michael Makuei, ujawniając, że na wcześniejsze defilady (nawet na zeszłoroczną, w samym środku wojny domowej) i festyny rząd wydawał co roku po pół miliona dolarów. Piątą rocznicę uczci się jedynie stosownym przemówieniem telewizyjnym prezydenta Salvy Kiira, pierwszego i jedynego przywódcy Sudanu Południowego.

Choć 65-letni Salva Kiir prezydencki urząd pełni formalnie od 2010 r., faktycznym przywódcą Południowego Sudanu został już w 2005 r. kiedy w katastrofie śmigłowca zginął jego poprzednik i zwierzchnik John Garang, przywódca południowosudańskiego ruchu wyzwoleńczego. Pół roku wcześniej właśnie Garang podpisał z rozejm z rządem z Chartumu, kończący prawie półwieczną wojnę secesyjną i dający Południowemu Sudanowi, zamieszkanemu przez wyznające chrześcijaństwo ludy afrykańskie prawo do autonomii, a potem do oderwania się od reszty Sudanu, rządzonego przez muzułmanów i Arabów.

W przeprowadzonym w styczniu 2011 r. plebiscycie mieszkańcy Południowego Sudanu wybrali niepodległość, którą oficjalnie proklamowano 9 lipca, a Salva Kiir stał się tego dnia prezydentem niezależnego państwa. Salva Kiir, a także Garang wodzili się z Dinków, najliczniejszego z południowosudańskich ludów i pierwszego, który jeszcze w latach 50. podjął bunt przeciwko Arabom i muzułmanom z Chartumu. Do rebelii przystali też Nuerowie, drugi pod względem liczebności i znaczenia ludów Południowego Sudanu. Ich przywódca, Riek Machar został w niepodległym państwie wiceprezydentem.

Jeszcze w czasach wojny z Chartumem, Dinkowie i Nuerowie walczyli także między sobą o pierwszeństwo, a żeby wziąć górę nad rywalami, Machar wchodził w układy z chartumskimi Arabami. W niepodległym Południowym Sudanie koalicja Dinków i Nuerów przetrwała ledwie półtora roku. W grudniu 2013 r., nie zdążywszy się nacieszyć wolnością, Południowy Sudan pogrążył się w nowej wojnie. Dinkowie twierdzą, że zaczęli ją Nuerowie i Riek Machar, który zamierzał dokonać zamachu stanu. Nuerowie utrzymują, że to Dinkowie i Salva Kiir postanowili przejąć całą władzę dla siebie. Wojna domowa w najmłodszym kraju Afryki zaraz po jego narodzinach przemieniła go w państwo upadłe i synonim afrykańskiej klęski.

Półwieczna wojna o niepodległość Południowego Sudanu pochłonęła ponad milion ofiar, a prawie 5 mln ludzi straciło dom nad głową. W trzyletniej południowosudańskiej wojnie o władzę zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a dwa miliony stały się uchodźcami. Sudańską wojnę z lat (1956-2005) uznano za jedną z najdłuższych, najkrwawszych i najbardziej barbarzyńskich we współczesnej Afryce. Nowa, południowosudańska, mogła z nią konkurować pod względem makabrycznych zbrodni z ludożerstwem, czystkami etnicznymi i gwałtami na czele.

Południowy Sudan, który już w dniu narodzin był jednym z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych krajów Afryki, po pięciu latach niepodległości uchodzi za żebraka i uosobienie wszelkich afrykańskich bolączek – przywódców-tyranów, etnicznych waśni, nepotyzmu i korupcji. Kiedy Południowy Sudan przymierał głodem podczas wojny wyzwoleńczej, winą za to obarczano władze z Chartumu, które także w ten sposób próbowały zmusić buntowników do uległości. Wojna domowa i fatalne rządy sprawiły, że pięć lat po ogłoszeniu niepodległości połowa z 11 mln mieszkańców Południowego Sudanu znów głoduje. Uzależniona całkowicie od dochodów z eksportu ropy naftowej gospodarka (pola naftowe leżą w Południowym Sudanie, ale rurociągi biegną przez terytorium nieżyczliwego Sudanu) zbankrutowała, do czego przyczynił się też spadek cen ropy na światowych rynkach.

Zachód, a zwłaszcza Amerykanie, będący akuszerami secesji Południowego Sudanu, dopiero w sierpniu zeszłego roku przymusili Salvę Kiira i jego Dinków oraz Rieka Machara i jego Nuerów do pokoju. Zgodnie z nim Machar, jako wiceprezydent, wrócił do rządu i znów dzieli władzę z Kiirem. Ale nawet po jego powrocie do stolicy (z którym w obawie o własnej życie zwlekał aż do kwietnia), w odległych prowincjach wciąż trwały walki między bojówkami rywali do władzy i kolejnych ćwierć miliona ludzi musiało porzucić swoje domy. W przeddzień piątej rocznicy niepodległości nowa rebelia wybuchła w okolicach Wau, jednego z największych miast Południowego Sudanu, przy granicy z Republiką Środkowoafrykańską i Sudanem. W kilkudniowych walkach zginęło ponad 50 osób, a rząd w Dżubie ogłosił, że rebelianci wywodzą się z ludu Fertit, są dżihadystami, a ich przywódcę Alego Tamima Fartaka wspiera wrogi Południowemu Sudanowi Chartum.

Miesiąc przed piątą rocznicą niepodległości Salva Kiir i Riek Machar napisali wspólny artykuł do gazety „New York Times”, w którym przekonywali, że dla pokoju i zgody narodowej w Południowym Sudanie należy zrezygnować z zalecanego w układzie rozejmowym trybunału do sądzenia wojennych zbrodni i zastąpić go komisją prawdy. Zagraniczni komentatorzy uznali, że Salva Kiir i Riek Machar zgadzają się przynajmniej w tym jednym – ani myślą dać się postawić przed sądem za wojenne zbrodnie i zbrodnicze rządy. Po paru dniach jednak, obawiając się utraty poparcia Nuerów, uznających się za ofiary w południowosudańskiej wojnie domowej, Machar wycofał się ze wspólnego listu z Salvą Kiirem do Amerykanów.

Rozczarowani niepodległością, a przede wszystkich swoimi przywódcami, mieszkańcy Sudanu powtarzają stare powiedzenie: „Kiedy nasi wodzowie żyją ze sobą w zgodzie – jedynie nas okradają. Ale zabijają nas jak tylko zaczynają się kłócić”.

Wojciech Jagielski