Na Węgrzech odbył się w środę całodniowy strajk nauczycieli szkół publicznych, domagających się m.in. większej samodzielności placówek oświatowych oraz zredukowania obciążeń nakładanych na uczniów i nauczycieli.

Według danych Związku Zawodowego Pedagogów w proteście uczestniczyło 25 tys. nauczycieli w 1185 szkołach. W niektórych placówkach strajkowała tylko część pedagogów.

Nauczyciele sformułowali swoje postulaty w 25 punktach. Domagają się m.in. zredukowania przeładowanego ich zdaniem programu nauczania i zniesienia obowiązku przebywania uczniów w szkole podstawowej do godz. 16, rewizji i uproszczenia systemu nadzorowania szkół, większej samodzielności placówek oświatowych, swobody w doborze podręczników oraz płatnych nadgodzin.

Sprzeciw nauczycieli budzi m.in. utworzony w 2013 r. urząd o nazwie KLIK - Centrum Wspierania Instytucji im. Kuno Klebersberga, ministra ds. religii i oświaty w okresie międzywojennym. Urząd miał zagwarantować szkołom, które były wcześniej utrzymywane przez samorządy, stabilne finansowanie, ale zarzuca mu się upolitycznienie.

Krytycy wskazują, że nowe zasady doprowadziły do przeciążenia nauczycieli, wydłużyły ich godziny pracy, odebrały im prawo do wybierania podręczników oraz zmusiły do korzystania z książek zawierających błędy.

Środowy protest poparły związki zawodowe nauczycieli i ruch na rzecz zmian w oświacie Tanitanek (Chcemy Uczyć). To kolejny z serii protestów nauczycielskich w ostatnich tygodniach. Poprzedni, dwugodzinny protest nauczyciele przeprowadzili w ostatni piątek.

Szefowa Związku Zawodowego Pedagogów Piroska Gallo mówiła po zakończeniu strajku, że w przyszłym tygodniu prawdopodobnie dojdzie do rozmów z resortem oświaty. Dodała, że na razie nie są planowane nowe protesty, gdyż pedagodzy chcą się skoncentrować na rozmowach.

Gallo wezwała wcześniej do pięciominutowej przerwy w pracy o godz. 12 w środę we wszystkich urzędach i sklepach na znak solidarności z pedagogami. „Chcielibyśmy przekazać rządowi komunikat, że jeśli nie działa szkoła, to nic w kraju nie działa” – oznajmiła. Po zakończeniu protestu powiedziała, że co prawda kraj nie stanął, ale w niektórych miejscach dano wyraz solidarności z nauczycielami.

Na mocy uzgodnień między rządem premiera Viktora Orbana i komitetem strajkowym nauczyciele nie byli zobowiązani do prowadzenia w środę lekcji, ale musieli zapewnić opiekę nad dziećmi.

Rządzący Fidesz wydał komunikat, w którym zwrócił uwagę, że w strajku uczestniczyła tylko jedna piąta pedagogów, bo większość z nich zdała sobie sprawę, że są wykorzystywani w celach politycznych. Partia dodała, że rząd stopniowo przywraca pedagogom środki odebrane przez poprzedni rząd socjalistów.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)