Przez rok nauczyliśmy się "dużej polityki", budujemy organizację nie na kilkaset, a na wiele tysięcy osób - podkreślają członkowie zarządu Razem. W sobotę rozpoczęła się w Łodzi dwudniowa krajowa konwencja Partii Razem; jej głównym celem jest nowy statut.

"Po roku wiemy już, co zadziałało, jesteśmy bogatsi w doświadczenia i przez najbliższe dwa dni musimy wyciągnąć z nich wnioski. Teraz budujemy organizację nie na kilkaset, a na wiele tysięcy osób. Organizację, która uczestniczy w bieżącej polityce krajowej” - podkreślił Maciej Konieczny z zarządu krajowego Partii Razem.

Na forum Partii Razem do Łodzi przyjechało ok. 300 delegatów z całego kraju. Według Marceliny Zawiszy z zarządu krajowego Razem, obecnie ugrupowanie liczy sobie ponad 3 tys. członków i 5 tys. zarejestrowanych sympatyków, którzy uczestniczą w akcjach Razem.

"Chcemy przygotować statut, pozwalający na to, żeby w sposób demokratyczny zarządzać partią, która ma już tysiące członków i sympatyków w całej Polsce. Ludzie, którzy przychodzą do nas, widzą, że inna polityka jest możliwa, że demokratyczne zarządzanie faktycznie działa i że ich głos jest słyszalny – mogą mieć wpływ na program, na to, jak partia funkcjonuje na zewnątrz i wewnątrz. Wszystkie nasze ciała – poczynając od rady krajowej, zarządu krajowego czy zarządów okręgów – są ciałami kolektywnymi, w których stosujemy zasady parytetu" - zaznaczyła Zawisza.

Działacze Partii Razem określają swoje ugrupowanie jako "najbardziej reaktywną partię opozycyjną". Dowodem na skuteczność jej działania ma być np. miasteczko pod KPRM, w którym wyświetlano nieopublikowany przez rząd wyrok Trybunału Konstytucyjnego, czy manifestacje przeciw ustawie antyaborcyjnej z udziałem tysięcy ludzi w kilkunastu miastach.

Z powodu choroby na forum nieobecny był lider Razem Adrian Zandberg. "Adrian przy okazji debaty wyborczej wyrósł na najbardziej rozpoznawalną postać Razem, ale my rządzimy się wspólnie, nie mamy jednej twarzy. Na przykład gdy Adrian na Dolnym Śląsku walczył o interesy związkowców, my zorganizowaliśmy miasteczko przed KPRM. Korzystamy z potencjału wielu osób" - wyjaśnił Konieczny.

Przedstawiciele zarządu Razem uważają, że przez rok nauczyli się "dużej polityki", czyli poznali wymogi, jakie trzeba spełniać, aby mieć wpływ na rzeczywistość w skali kraju. Teraz doświadczenie w zarządzaniu partią, która – ich zdaniem - jest w pierwszej lidze polityki krajowej, chcą demokratycznie przekuć na rozwiązania statutowe.

"Kiedy startowaliśmy, mówiliśmy, że inna polityka jest możliwa, że nie jesteśmy skazani na partie wodzowskie, które są strukturą feudalną i w których – by zdobyć jakiś wpływ – trzeba nosić za kimś teczkę. Robiliśmy to w przekonaniu, że nie jesteśmy skazani na partie-wydmuszki, które zakładają wciąż ci sami politycy z telewizji, bo zużył się jakiś szyld, ktoś się z kimś pokłócił i trzeba założyć jeszcze jedną partię, by dostać się do Sejmu" - podkreślił Konieczny.

W opinii działaczy Razem wiele istniejących obecnie partii to "elitarne biura pośrednictwa pracy", do których członkowie wstępują, aby zdobyć stanowisko, a nie zmieniać świat.

"Jesteśmy przekonani, że trzeba się organizować wokół programu i idei, a nie jak partie tworzące programy +pod sondaże+. Po roku możemy powiedzieć z całym przekonaniem, że inna polityka nie tylko jest możliwa, ale i działa. Powiedzieliśmy, że wejdziemy do polityki na swoich zasadach – i to się udało" – dodał Konieczny.