Humanitarna polityka Angeli Merkel wobec uchodźców zawiodła. Tymi słowami "Der Spiegel" komentuje działania niemieckiej kanclerz. Merkel zawiodła też nadzieja na to, że reszta Europy będzie ją wspierać. Teraz jest izolowana zarówno w swoim kraju, jak i za granicą.

Od 5 września 2015 roku minęła wieczność. To wtedy Angela Merkel podjęła decyzję o otwarciu granic dla uchodźców zatrzymanych na Węgrzech. Według "Der Spiegel", ten dzień był też początkiem erozji władzy kanclerz Niemiec. Dziś zdjęcia uchodźców koczujących w centrum Aten, zdesperowanych mężczyzn, kobiet i dzieci, ukazują fiasko humanitarnej polityki niemieckiej kanclerz.

Przede wszystkim jednak Angelę Merkel zawiodła europejska solidarność. Widać to w przywróconych kontrolach granicznych.

Broniąc swojej polityki otwartych drzwi, Merkel wydaje się gotowa zaryzykować utratę władzy. Ale według autorki komentarza w "Der Spiegel" Christiane Hoffmann, scenariusz taki nie jest dziś realny. Kanclerz zmienia swoje podejście, ale ta zmiana nie jest radykalna, więc nie rzuca się w oczy.

Warunki pobytu uchodźców stale się pogarszają. A do Niemiec przybywa mniej osób. Jest to jednak wynik działań przeciwników Angeli Merkel, którzy uszczelnili granice. Europejska polityka zawsze była, według "Der Spiegel", "nieładną mieszanką" azylu i odstraszania, altruizmu i pogodzenia się z faktem, że imigranci toną w drodze do Europy. Dlatego "nawet najpotężniejszej kobiecie kontynentu nie udało się zostać świętą". Jej błędem natomiast było samodzielne podejmowanie decyzji, a nie włączenie Europy w cały ten proces.